-Mógłbym spytać o to samo - uśmiechnął się Loki, rozpierając się w
wejściu do jaskini. Kopnął butem kamyk leżący obok jego nogi i podniósł
wzrok na wilczycę.
-Jesteś tu szefem, prawda? - Spytał, uśmiechając się zwodniczo.
-No... Tak - odparła niepewnie wadera, najwyraźniej nie do końca wiedząc do czego mężczyzna zmierza.
-Mam pewne doświadczenie w tych sprawach - powiedział Loki, siadając
obok Harytii. - I dam ci radę-nie okazuj słabości. Przywódca powinien
być silny. Dawać przykład. Rozumiesz?
<Rozumiesz, Harytia?>
sobota, 24 sierpnia 2013
czwartek, 22 sierpnia 2013
Od Harytii-CD Jenny
-Ach tak to ty jesteś ta Jenny?
Spojrzałam na samicę.
-Tak.
-Czy Lena wyjaśniła ci wszystko?
-Praktycznie to tak.Słyszałam też o tobie i Lexerze.
-Mówiła ci o mnie i o nim?
-Tak.
Spuściłam łeb.
-Co się z wami stało?
-Eh...długa historia...wtedy to nie byłam ja...drugie wcielenie...
Jenny wiedziała że nie chcę o tym już rozmawiać.Postanowiła to przerwać.
-Pójdziemy może na polowanie?
-Oczywiście chodźmy.
Poszłyśmy w las.Natrafiliśmy na Lexera i Lenę.Nad nami krążył Aramis(mój towarzysz).
----Jenny, Lexer, Lena, skończycie?----
Spojrzałam na samicę.
-Tak.
-Czy Lena wyjaśniła ci wszystko?
-Praktycznie to tak.Słyszałam też o tobie i Lexerze.
-Mówiła ci o mnie i o nim?
-Tak.
Spuściłam łeb.
-Co się z wami stało?
-Eh...długa historia...wtedy to nie byłam ja...drugie wcielenie...
Jenny wiedziała że nie chcę o tym już rozmawiać.Postanowiła to przerwać.
-Pójdziemy może na polowanie?
-Oczywiście chodźmy.
Poszłyśmy w las.Natrafiliśmy na Lexera i Lenę.Nad nami krążył Aramis(mój towarzysz).
----Jenny, Lexer, Lena, skończycie?----
czwartek, 15 sierpnia 2013
Od Jenny
Jestem w tej watasze od niedawna i pewnie nie wszyscy mnie znają.Dłużej
niż wszyscy zna mnie Lena i na razie ona wie o mnie najwięcej.Tyle samo
będzie wiedziała Harytia jak tylko nadarzy się okazja do porozmawiania
sam na sam.Ale do rzeczy.Jak mówiłam w przeszłości zranił mnie samiec i
nie mam bliskich kontaktów z samcami a także nie mam do nich
zaufania.Owszem, niektórzy i się podobają ale niech nie liczą na wiele z
mojej strony.Trafiłam ty przez obłąkanie.Po tej sprawie z samcem nie
chciałam wracać do starej watahy więc zwiałam.Posiedziałam przez parę
dni sama aż usłyszała wycie wilczycy.Potem okazało się że to była
Lena.Pobiegłam do niej i spytałam czy to ona wyła,powiedziała że tak i
spytała czy mam dom.Odpowiedziałam że chwilowo nie i się
przedstawiłam.Ona również mi się przedstawiła i zaprowadziła mnie do
Watahy Marzeń.Po drodze opowiedziała mi o sobie a jej o mnie.Gdy
dotarłyśmy na miejsce Lena powiedziała że zaprowadzi mnie do
Alfy- Harytii i będę musiała z nią gadać.Zgodziłam się i poszłyśmy do
Alfy.Harytia przywitała nas i Lena zostawiła nas same.Wtedy Harytia
powiedziała...
środa, 10 lipca 2013
Od Harytii-CD Lexera
-Nie wiem.-Spuściłam głowę.
-Harytia?
-Słucham?
-Kochasz mnie?
-Ja...nie wiem.Daj mi jeden dzień muszę to przemyśleć.
Lexer zaczął rozmawiać z Leną.
-Dobrze ale jutro potrzebuję ostatecznej odpowiedzi.-Powiedział oschle i poszedł gdzieś z Leną.
Zaczęłam wracać do jaskini.Gdy do niej weszłam zaczęłam płakać.Po kilku minutach ktoś wszedł do jaskini.
To był Loki.Czego on mogą chcieć?Otarłam szybko łzy.Wstałam i podeszłam do niego.
-Czy coś się stało?
----Loki?----
-Harytia?
-Słucham?
-Kochasz mnie?
-Ja...nie wiem.Daj mi jeden dzień muszę to przemyśleć.
Lexer zaczął rozmawiać z Leną.
-Dobrze ale jutro potrzebuję ostatecznej odpowiedzi.-Powiedział oschle i poszedł gdzieś z Leną.
Zaczęłam wracać do jaskini.Gdy do niej weszłam zaczęłam płakać.Po kilku minutach ktoś wszedł do jaskini.
To był Loki.Czego on mogą chcieć?Otarłam szybko łzy.Wstałam i podeszłam do niego.
-Czy coś się stało?
----Loki?----
poniedziałek, 13 maja 2013
Od Leny
Lexer zdumił mię swoja wypowiedzią. Jednak się ogarnęłam i krzyknęłam:
-Coś ty zgłupiał do reszty!! Jak masz zamiar odchodzić!!! Przez jadą dziką wilczycę!! Słuchaj nie odchodź bo jest tu wiele wilków, które będą za tobą tęskniły.
-Kto niby ?! - westchnął
-Santer, Furej i wiele innych i .... i ja ! Nie poradzę sobie tu bez ciebie. Ja cię lubię. - łzy kapały mi z policzka
-Lena nie wiedziałem . Wybacz! I proszę nie plącz bo ja też zacznę. Lena zostaję.
-Naprawdę! - uśmiechnęłam się
-Tak naprawdę. Musze w końcu pogodzić się jeszcze z Harytiom, a to mi zajmie sporo czasu. Jest strasznie uparta.
-Wiesz Lexi pomogę ci z nią. Spotkajmy się jutro nad wodospadem.
-Oki. A buziaczka dasz na pożegnanie.
-Przecież nigdzie nie idziesz!
Następnego dnia nad wodospadem:
-To słuchaj dam ci kilka rad ale mowię sluchaj uważnie bo tylko raz bedę mówić.
Po 2 godzinnej lekcji i męce Lexere w końcu coś zrozumiał:
-I co teraz rozumiesz?
-Więc ...... yyy nie.
-Nie no ja cię zabiję ale się powstrzymam!!! Zacznijmy od nowa.
KOLEJNE 2 GODZINY PÓŹNIEJ:
-Proszę powiedz, że rozumiesz? Proszę ja już więcej nie mogę!
-Tak rozumiem . Chyba (szepnął)
-Ooo zaraz to twoje chyba przetestujemy.
-Jak to?!
-No za tobą stoi twoja wybranka.- zaśmiałam się
-Tak , tak zaczekaj bo uwierzę.- powiedział Lexer
-Cześć Lena i ty. - powiedziała zasmuconym głosem Alfa
-UPS! Witaj alfo co cię tu sprowadza?
-Chciałam porozmawiać z tobą
W tym momencie ja (czyli Lexer) chciałem jej wszystko powiedzieć z glębi mojego serca lecz nie potrafiłem.
-Porozmawiać teraz ci się zebrało na gadanie. Alfo nie mamy już o czym rozmawiać!!
-Ale Lexer ....
-Żadnego ale!
-Lexer!
-Nie przerywaj mi jak mowie. Nie dam sobą pomiatać co tam że jesteś alfa. Dla mnie to nic nie znaczy.
-Lexer proszę cię wybacz mi za tamte dni. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Proszę cię wybacz mi.
Zapadka niezręczna cisza. W końcu Lexer podniósł głowę i spojrzał głęboko w oczy Harytii:
-Dobrze albowiem nadal coś do ciebie czuję.Ale jakie mogę mieć przekonanie że już to się nigdy nie powtórzy.
============
Alfo?
-Coś ty zgłupiał do reszty!! Jak masz zamiar odchodzić!!! Przez jadą dziką wilczycę!! Słuchaj nie odchodź bo jest tu wiele wilków, które będą za tobą tęskniły.
-Kto niby ?! - westchnął
-Santer, Furej i wiele innych i .... i ja ! Nie poradzę sobie tu bez ciebie. Ja cię lubię. - łzy kapały mi z policzka
-Lena nie wiedziałem . Wybacz! I proszę nie plącz bo ja też zacznę. Lena zostaję.
-Naprawdę! - uśmiechnęłam się
-Tak naprawdę. Musze w końcu pogodzić się jeszcze z Harytiom, a to mi zajmie sporo czasu. Jest strasznie uparta.
-Wiesz Lexi pomogę ci z nią. Spotkajmy się jutro nad wodospadem.
-Oki. A buziaczka dasz na pożegnanie.
-Przecież nigdzie nie idziesz!
Następnego dnia nad wodospadem:
-To słuchaj dam ci kilka rad ale mowię sluchaj uważnie bo tylko raz bedę mówić.
Po 2 godzinnej lekcji i męce Lexere w końcu coś zrozumiał:
-I co teraz rozumiesz?
-Więc ...... yyy nie.
-Nie no ja cię zabiję ale się powstrzymam!!! Zacznijmy od nowa.
KOLEJNE 2 GODZINY PÓŹNIEJ:
-Proszę powiedz, że rozumiesz? Proszę ja już więcej nie mogę!
-Tak rozumiem . Chyba (szepnął)
-Ooo zaraz to twoje chyba przetestujemy.
-Jak to?!
-No za tobą stoi twoja wybranka.- zaśmiałam się
-Tak , tak zaczekaj bo uwierzę.- powiedział Lexer
-Cześć Lena i ty. - powiedziała zasmuconym głosem Alfa
-UPS! Witaj alfo co cię tu sprowadza?
-Chciałam porozmawiać z tobą
W tym momencie ja (czyli Lexer) chciałem jej wszystko powiedzieć z glębi mojego serca lecz nie potrafiłem.
-Porozmawiać teraz ci się zebrało na gadanie. Alfo nie mamy już o czym rozmawiać!!
-Ale Lexer ....
-Żadnego ale!
-Lexer!
-Nie przerywaj mi jak mowie. Nie dam sobą pomiatać co tam że jesteś alfa. Dla mnie to nic nie znaczy.
-Lexer proszę cię wybacz mi za tamte dni. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Proszę cię wybacz mi.
Zapadka niezręczna cisza. W końcu Lexer podniósł głowę i spojrzał głęboko w oczy Harytii:
-Dobrze albowiem nadal coś do ciebie czuję.Ale jakie mogę mieć przekonanie że już to się nigdy nie powtórzy.
============
Alfo?
niedziela, 12 maja 2013
Od Harytia-Cd Loki'ego
Zdziwiłam się, po chwili powiedziałam:
-Jak chcesz możesz zostać w naszej watasze.
Poszłam na polanę i się położyłam, myślałam czy Lexer się jeszcze kiedykolwiek odezwie.W końcu tyle złego wyrządziłam nie powinnam tak robić.Ale co było to było.Zaczęłam szukać Lexera ale nigdzie go nie widziałam żaden wilk też nie wiedział go.
-Może poszedł z Leną przecież jej też nie widziałam...-Pomyślałam.
Chodziłam po terenach szukając ich obu.Zmęczyłam się a w pobliżu był wodospad, poszłam się napić.Tam zobaczyłam Lenę z Lexerem.Oni się obrócili i...
----I co?Lena, Lexer dokończycie?----
-Jak chcesz możesz zostać w naszej watasze.
Poszłam na polanę i się położyłam, myślałam czy Lexer się jeszcze kiedykolwiek odezwie.W końcu tyle złego wyrządziłam nie powinnam tak robić.Ale co było to było.Zaczęłam szukać Lexera ale nigdzie go nie widziałam żaden wilk też nie wiedział go.
-Może poszedł z Leną przecież jej też nie widziałam...-Pomyślałam.
Chodziłam po terenach szukając ich obu.Zmęczyłam się a w pobliżu był wodospad, poszłam się napić.Tam zobaczyłam Lenę z Lexerem.Oni się obrócili i...
----I co?Lena, Lexer dokończycie?----
poniedziałek, 6 maja 2013
od Loki'ego - cd historii Harytii
Loki nabrał powietrza w płuca i uznał, że, całe szczęście dla niego, nie ma połamanych żeber. Dopiero wtedy zebrał się z ziemi, klnąc szpetnie przy każdym ruchu i narzekając, na czym to świat stoi.
Kiedy stanął już na nogi, spojrzał na wilczycę. Wadera wpatrywała się w niego z wyczekiwaniem.
-Długa historia - mruknął jedynie, poprawiając kaburę ze swoim ulubionym IMR Jericho.
<Harytia?>
Kiedy stanął już na nogi, spojrzał na wilczycę. Wadera wpatrywała się w niego z wyczekiwaniem.
-Długa historia - mruknął jedynie, poprawiając kaburę ze swoim ulubionym IMR Jericho.
<Harytia?>
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Od Haryti-CD histori R
Chwilę patrzyłam na nich i postanowiłam poprosić by jednak Lexer zszedł z R.
-Lexer?
-Czego!?
-Nie takim tonem do mnie nie wiesz do kogo się zwracasz!?
-A kogo to obchodzi?
-Mnie!
Nagle zobaczyłam jak coś huknęło o ziemię.Szybko pobiegłam do tego miejsca zostawiając Lexera z R.Gdy dobiegłam zobaczyłam człowieka który zmienił się w wilka, leżał bez ruchu.Po chwili poruszył się, a ja od razu spytałam się:
-Nic ci nie jest?Jak ty tu przybyłeś?
----Loki?----
-Lexer?
-Czego!?
-Nie takim tonem do mnie nie wiesz do kogo się zwracasz!?
-A kogo to obchodzi?
-Mnie!
Nagle zobaczyłam jak coś huknęło o ziemię.Szybko pobiegłam do tego miejsca zostawiając Lexera z R.Gdy dobiegłam zobaczyłam człowieka który zmienił się w wilka, leżał bez ruchu.Po chwili poruszył się, a ja od razu spytałam się:
-Nic ci nie jest?Jak ty tu przybyłeś?
----Loki?----
sobota, 27 kwietnia 2013
od R - cd historii Lexera
-Mógłbyś ze mnie zejść? - spytałem. Lexer jednak chyba nie miał zamiaru spełnić mojej prośby, bo ani drgnął, wciąż gapiąc się na Hrytię. Ta z kolei patrzyła na mnie. Wzniosłem oczy ku niebu. Ta sytuacja zaczynała mnie już trochę denerwować, a mnie naprawdę trudno wyprowadzić z równowagi.
-Harytio - zwróciłem się do wilczycy. - Czy mogłabyś powiedzieć Lexerowi żeby łaskawie RUSZYŁ SIEDZENIE I ZE MNIE ZLAZŁ?!
<Harytio, mogłabyś?>
-Harytio - zwróciłem się do wilczycy. - Czy mogłabyś powiedzieć Lexerowi żeby łaskawie RUSZYŁ SIEDZENIE I ZE MNIE ZLAZŁ?!
<Harytio, mogłabyś?>
piątek, 26 kwietnia 2013
Od Wiwien
Biegałam z Noelem. Wybiegłam zza zakrętu gdy ujrzałam taki niby klif,
pod nim rzekę, a na nim rozmawiających dwóch basiorów: Lexera i Santera.
Lexer właśnie odszedł. Już chciałam się wycofać gdy Noel wreszcie
skapnął, że Santer to ten wilk, który mi się podoba i że to on siedzi na
klifie. Postanowił ściągnąć jego uwagę.
- Nie - warknęłam.
- A spróbuj mnie powstrzymać. - powiedział i poleciał w jego stronę wrzeszcząc jak opętany - Podobasz się Wiwien! Podobasz się Wiwien!
Rzuciłam się za nim i prawie gdy miałam już go złapać wpadłam na niego, a on na Santera i wszyscy troję wpadliśmy do wody. Santer wyszedł pierwszy, a potem pomógł mi się wydostać. Postanowiłam być wredna dla Noela i zostawić go na kamieniu na środku rzeki. Santer spojrzał się na mnie i powiedział:
-------------Santer, co powiedziałeś?---------
- Nie - warknęłam.
- A spróbuj mnie powstrzymać. - powiedział i poleciał w jego stronę wrzeszcząc jak opętany - Podobasz się Wiwien! Podobasz się Wiwien!
Rzuciłam się za nim i prawie gdy miałam już go złapać wpadłam na niego, a on na Santera i wszyscy troję wpadliśmy do wody. Santer wyszedł pierwszy, a potem pomógł mi się wydostać. Postanowiłam być wredna dla Noela i zostawić go na kamieniu na środku rzeki. Santer spojrzał się na mnie i powiedział:
-------------Santer, co powiedziałeś?---------
środa, 24 kwietnia 2013
Od Lili-CD Gen'a
Gnałam przed siebie, ile sił w nogach. Uciekałam przed niezręczną
rozmową z Gen'em. Dogonił mnie po krótkim czasie z powodu
większego zasięgu nóg. Nie miałam, gdzie czmychnąć. Dopadł mnie,
złapał, zatrzymał.
-Więc?
Burknęłam tylko. Po chwili szamotania się z nim, krzyknęłam ze
znacznym zirytowaniem w głosie:
-Puszczaj!
-Zrobię to-zaciął się, jak to miał w zwyczaju.-Jeżeli odpowiedz,
czy nie gniewasz się na mnie. Powiedz choć- dodał, kiedy milczałam
wpatrzona w ziemię.
-Nie gniewam się, a teraz zostaw mnie w spokoju.
Nie uwierzył, ale odszedł. Udałam się nad klif. Zaszyłam się tam.
Chowałam się przed każdym wilkiem, który tamtędy przechodził. Nawet
Harytia mnie nie dostrzegła z góry. Muszę przyznać, że przed nią
najdłużej się ukrywałam, długo stała na klifie. Kiedy
odeszła, poczulam się bezpieczna. Skuliłam się i zatopiłam w
smutkach i łzach. Bylo mi przykro. To, co powiedział Eugenides na
długo pozostanie w pamięci.
-Och, gdybyś tylko wiedział, co mam na sumieniu... Nie
powiedziałbyś, ze jestem aniołem. Nigdy!
-Co nigdy?- usłyszalam głos.
Gwałtownie się odwrociłam, a moje oczy ujrzały...
-Harytia? Co ty tu? - wyszeptałam zmieszana.- Dużo usłyszałaś?
-Tylko "nigdy". Choć, wracamy do naszych jaskiń.
-Nie. Nie chcę.
-Wiedziałam, że tak będzie- westchnęła Alfa.- Szkoda, że intuicja
mnie nie zawiodła. Posłuchaj, ból minie. Musisz się pozbierać.
Mała, głowa do góry!
-Nie. Nie dam się tak traktować. Odchodzę Watahy Marzeń.
-Zastanów się nad tym!- powiedziała jakby urażona. Odeszła.
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Od Lexer'a-CD histori R
Łaziłem sobie wszędzie gdzie mnie niosły łapy.Po jakimś czasie
zobaczyłem ślady Haryti i nie tylko...były też tam ślady R.Nagle do
mojego serca wlał się ból i wściekłość.W końcu jak to jest, Harytia mnie
rzuca a potem łazi z R, to jest nie dopuszczalne jak to możliwe
przecież ona taka nie jest.Od razu puściłem się biegiem wzdłuż tropu,
gdy dotarłem na plażę rzuciłem się na R. I krzyknąłem:
-Czemu z nią jesteś!?
-No co?Ja ją tylko pocieszam...
-Tak jasne...
Spojrzałem na Harytię jej oczy wyrażały zagubienie i niewinność, nie wiedziała co powiedzieć ani co zrobić.Stała jak jak posąg wpatrując się we mnie z rozpaczą.Po chwili R rzekł:
==========
R co rzekłeś?
-Czemu z nią jesteś!?
-No co?Ja ją tylko pocieszam...
-Tak jasne...
Spojrzałem na Harytię jej oczy wyrażały zagubienie i niewinność, nie wiedziała co powiedzieć ani co zrobić.Stała jak jak posąg wpatrując się we mnie z rozpaczą.Po chwili R rzekł:
==========
R co rzekłeś?
niedziela, 21 kwietnia 2013
Od Wiwien
No cóż. W naszej watasze źle się działo. Harytia była strasznie nerwowa
od rozstania z Lexerem. Nie był dawnego życia i werwy. Na dodatek miałam
osobiste problemy. Czułam się coraz bardziej samotna, a na dodatek nie
widziałam żadnych szans na to bym spodobała się Santer'owi. Zmieniłam się
w mije drugie oblicze, które wygląda tak:
i poleciałam. W pewnym momencie zderzyłam się z czymś w locie i spadłam. Uderzyłam w ziemię, a obok mnie to coś w co uderzyłam. Podniosłam skrzydło i ujrzałam sokoła wędrownego. Zmieniłam się z powrotem i uleczyłam go. Po chwili odzyskał przytomność i zaczęliśmy się nawzajem przepraszać, a potem rozmawiać. W końcu dowiedziałam się, że on jest wolnym strzelcem i nie należy do żadnego stada, a on dowiedział się czemu jestem smutna. Polubiliśmy się tak bardzo, że został moim towarzyszem.
i poleciałam. W pewnym momencie zderzyłam się z czymś w locie i spadłam. Uderzyłam w ziemię, a obok mnie to coś w co uderzyłam. Podniosłam skrzydło i ujrzałam sokoła wędrownego. Zmieniłam się z powrotem i uleczyłam go. Po chwili odzyskał przytomność i zaczęliśmy się nawzajem przepraszać, a potem rozmawiać. W końcu dowiedziałam się, że on jest wolnym strzelcem i nie należy do żadnego stada, a on dowiedział się czemu jestem smutna. Polubiliśmy się tak bardzo, że został moim towarzyszem.
sobota, 20 kwietnia 2013
od R - cd historii Harytii
-Co? - otrząsnąłem się z zamyślenia. - Nie, wszystko w porządku. Po prostu... zamyśliłem się.
-No dobra, skoro tak mówisz - mruknęła Harytia i ruszyliśmy dalej.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Spacerowaliśmy po terenach watahy, słuchając śpiewu ptaków i nawoływań leśnych zwierząt.
Po jakimś czasie zawędrowaliśmy na plażę. Usiadłem na piasku, a Harytia zrobiła to samo. Wpatrywaliśmy się w morze. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w uspokajający szum fal, rozbijających się o brzeg. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów byłem spokojny.
Sielanka nie trwała jednak długo. Z myśli wyrwało mnie warczenie. Uniosłem powieki i błyskawicznie zwróciłem się w stronę, z której dobiegało. W naszą stronę pędził Lexer.
Chciałem usunąć mu się z drogi, ale zrobiłem to o ułamek sekundy za późno. Basior przygniótł mnie do ziemi i wrzasnął ze wściekłością:
<Co wrzasnąłeś?>
-No dobra, skoro tak mówisz - mruknęła Harytia i ruszyliśmy dalej.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Spacerowaliśmy po terenach watahy, słuchając śpiewu ptaków i nawoływań leśnych zwierząt.
Po jakimś czasie zawędrowaliśmy na plażę. Usiadłem na piasku, a Harytia zrobiła to samo. Wpatrywaliśmy się w morze. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w uspokajający szum fal, rozbijających się o brzeg. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów byłem spokojny.
Sielanka nie trwała jednak długo. Z myśli wyrwało mnie warczenie. Uniosłem powieki i błyskawicznie zwróciłem się w stronę, z której dobiegało. W naszą stronę pędził Lexer.
Chciałem usunąć mu się z drogi, ale zrobiłem to o ułamek sekundy za późno. Basior przygniótł mnie do ziemi i wrzasnął ze wściekłością:
<Co wrzasnąłeś?>
Od Haryti-CD histori R
Tak się zastanawiałam i doszłam do wniosku że R ma rację.
-Dobra to pójdę
-A więc chodźmy.
R miał rację w 100%. Na spacerze rozmawialiśmy o wszystkim.Czułam się wspaniale, ale R wydawał się smutny, nie wiedziałam o co chodzi, postanowiłam jednak się zapytać i pomóc:
-R?
-Słucham?
-Czy coś jest nie tak?Może ci pomóc?
----R?----
-Dobra to pójdę
-A więc chodźmy.
R miał rację w 100%. Na spacerze rozmawialiśmy o wszystkim.Czułam się wspaniale, ale R wydawał się smutny, nie wiedziałam o co chodzi, postanowiłam jednak się zapytać i pomóc:
-R?
-Słucham?
-Czy coś jest nie tak?Może ci pomóc?
----R?----
środa, 17 kwietnia 2013
Od Lexer'a-Do Leny
-Wiesz ja bym z miłą chęciom do niej poszedł tyle, że nie tak znienawidziła, że mnie wyrzuciła z groty. - Westchnął Lexer
-A za co? - zdziwił się Santer
-Sam nie wiem! Chciałem się z nią przywitać, a tu się na mnie wydarła. Jeszcze ten R kurcze no po prostu brak mi słów do niego. Sorki ale idę nad wodospad muszę ochłonąć. Jak by kto o mnie pytał to nie wiesz gdzie jestem. Ok?
-Ok.
Zakończyłem rozmowę z Santerem i poszedłem z opuszczoną głową i popsutym humorem nad wodospad. Usiadłem pod nim z myślom, że mnie nikt nie znajdzie. Myliłem się"
-Hej Lexi. Co tam u ciebie? - powiedział niespodziewanie Lena.
-O cześć. A odnośnie tego co u mnie to nic dobrego.
-Coś się stało?
-Tak. Harytia się na mnie obraziła i chyba ma już nowego partnera.
-U to współczuje.
-Eee tam kwestia przyzwyczajenia.
-Kwestia przyzwyczajenia?
-Całe moje życie jest takie .... do bani. Niby, że mam miłość, która mnie rzuca nie wiadomo dlaczego . Tak samo z przyjaciółki ino się odwrócisz i wbiją ci nuż w plecy. I....
-I masz mnie. Wilczyce, która cię pocieszy i wesprze w trudnej chwili.
-Wiesz dzięki. Ale tam między nami.
-Tak?
-Cyba będę musiał znów odejść na długi czas z tej watahy lub nawet na stałe. Więc mam do ciebie prośbę. Odpowiesz szczerze co ja taki szery samotny wilki powinien zrobić?
===========
Lena (sama prosiłaś mnie o opowiadanie)
-A za co? - zdziwił się Santer
-Sam nie wiem! Chciałem się z nią przywitać, a tu się na mnie wydarła. Jeszcze ten R kurcze no po prostu brak mi słów do niego. Sorki ale idę nad wodospad muszę ochłonąć. Jak by kto o mnie pytał to nie wiesz gdzie jestem. Ok?
-Ok.
Zakończyłem rozmowę z Santerem i poszedłem z opuszczoną głową i popsutym humorem nad wodospad. Usiadłem pod nim z myślom, że mnie nikt nie znajdzie. Myliłem się"
-Hej Lexi. Co tam u ciebie? - powiedział niespodziewanie Lena.
-O cześć. A odnośnie tego co u mnie to nic dobrego.
-Coś się stało?
-Tak. Harytia się na mnie obraziła i chyba ma już nowego partnera.
-U to współczuje.
-Eee tam kwestia przyzwyczajenia.
-Kwestia przyzwyczajenia?
-Całe moje życie jest takie .... do bani. Niby, że mam miłość, która mnie rzuca nie wiadomo dlaczego . Tak samo z przyjaciółki ino się odwrócisz i wbiją ci nuż w plecy. I....
-I masz mnie. Wilczyce, która cię pocieszy i wesprze w trudnej chwili.
-Wiesz dzięki. Ale tam między nami.
-Tak?
-Cyba będę musiał znów odejść na długi czas z tej watahy lub nawet na stałe. Więc mam do ciebie prośbę. Odpowiesz szczerze co ja taki szery samotny wilki powinien zrobić?
===========
Lena (sama prosiłaś mnie o opowiadanie)
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
od Gen'a - cd historii Lilii
-Wiesz, Lili - odezwałem się. - Lubię cię, ale... szczerze mówiąc, to zmarnujesz sobie przy mnie życie. Zasługujesz na kogoś lepszego i tyle. Nie byłoby ci ze mną dobrze - westchnąłem, mówiąc to, co leżało mi na sercu. - Jestem złodziejem i przestępcą, a ty dobrą wilczycą. Jesteś trochę jak święta, wiesz? A ja jak Lucyfer. Na moje oko to nie za...
Urwałem, nie wiedząc, co chciałem powiedzieć. Jaki kit jej wcisnąć. Wszystko zagubiło się w jej łzach.
-Lili, ja... - zaciąłem się. - Przepraszam, nie chciałem...
Jednak ona nie słuchała. Biegła przed siebie, wyzywając mnie od świń. Niewiele myśląc puściłem się biegiem za nią, wiedząc, że po krótkim czasie i tak uda mi się ją dogonić.
<Lili?>
Urwałem, nie wiedząc, co chciałem powiedzieć. Jaki kit jej wcisnąć. Wszystko zagubiło się w jej łzach.
-Lili, ja... - zaciąłem się. - Przepraszam, nie chciałem...
Jednak ona nie słuchała. Biegła przed siebie, wyzywając mnie od świń. Niewiele myśląc puściłem się biegiem za nią, wiedząc, że po krótkim czasie i tak uda mi się ją dogonić.
<Lili?>
niedziela, 14 kwietnia 2013
od R. - cd historii Harytii
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Nie przeszkadzało mi to - miałem czas, by pomyśleć nad tym, co właśnie usłyszałem i tym, co wiedziałem już wcześniej o byłym związku Harytii i Lexera.
Po kilku minutach doszedłem do wniosku, że warto by się odezwać. Nie wiedziałem jednak, co sensownego mógłbym powiedzieć w tej sytuacji. Spytałem więc po prostu:
-Chcesz się przejść?
Harytia spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, jakby mówiła "Koleś, ja ci się zwierzam, a ty proponujesz mi SPACER?!". Wzruszyłem ramionami.
-Trochę świeżego powietrza dobrze ci zrobi. Spacer wpływa kojąco na zszargane nerwy.
<Harytio, chcesz?>
Po kilku minutach doszedłem do wniosku, że warto by się odezwać. Nie wiedziałem jednak, co sensownego mógłbym powiedzieć w tej sytuacji. Spytałem więc po prostu:
-Chcesz się przejść?
Harytia spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, jakby mówiła "Koleś, ja ci się zwierzam, a ty proponujesz mi SPACER?!". Wzruszyłem ramionami.
-Trochę świeżego powietrza dobrze ci zrobi. Spacer wpływa kojąco na zszargane nerwy.
<Harytio, chcesz?>
Od Haryti-cd histori R.
-Czemu ja to robię?
-Ale co?
-Wrzeszczę na każdego kogo spotkam...
-Ale na mnie nie wrzeszczysz.
-Tak, nie wiem czemu tak jest ale nie potrafię na ciebie wrzeszczeć.
Cisza panowała przez kilka dobrych minut.
-R muszę ci coś powiedzieć.
-Słucham?
Nagle coś zaćmiło mój umysł.
-Yyy...już nie pamiętam.Zapomniałam.
-Aha...
-Coś jest nie tak ja to czuję, ale jeszcze nie wiem...
-Czego?
-Co to jest.To co mnie tak zmienia, może to rozstanie z Lexer'em, ale nie mam pewności czy to na pewno to...Dziękuję.
-Za co?
-Za to że tu jesteś, gdyby ciebie tu nie było nikt by mnie nie dał rady uspokoić, a jeszcze ten Lexer.
Przez następne kilka minut zapanowała cisza, po chwili R odezwał się.
-----R co powiedziałeś chyba że zapytałeś się?-----
-Ale co?
-Wrzeszczę na każdego kogo spotkam...
-Ale na mnie nie wrzeszczysz.
-Tak, nie wiem czemu tak jest ale nie potrafię na ciebie wrzeszczeć.
Cisza panowała przez kilka dobrych minut.
-R muszę ci coś powiedzieć.
-Słucham?
Nagle coś zaćmiło mój umysł.
-Yyy...już nie pamiętam.Zapomniałam.
-Aha...
-Coś jest nie tak ja to czuję, ale jeszcze nie wiem...
-Czego?
-Co to jest.To co mnie tak zmienia, może to rozstanie z Lexer'em, ale nie mam pewności czy to na pewno to...Dziękuję.
-Za co?
-Za to że tu jesteś, gdyby ciebie tu nie było nikt by mnie nie dał rady uspokoić, a jeszcze ten Lexer.
Przez następne kilka minut zapanowała cisza, po chwili R odezwał się.
-----R co powiedziałeś chyba że zapytałeś się?-----
sobota, 13 kwietnia 2013
od R. - cd historii Harytii
Harytia znów zaczęła płakać. Jej łzy wsiąkały w moją sierść.
Nagle w wejściu do jaskini pojawił się Lexer. Wilczyca podniosła głowę i spojrzała na niego tak, jakby chciała zamordować go samym spojrzeniem. Samiec zatrzymał się w pół kroku, niepewny, co ma zrobić.
-CZEGO TU CHCESZ?! - wrzasnęła Harytia. Lexer, przerażony wybuchem jej wściekłości, zaczął się jąkać:
-Ja... ja przy-przyszedłem... zo-zobaczyć jak... jak się czu-czujesz...
-NIJAK SIĘ NIE CZUJĘ, PALANCIE! - wydarła się. - WYNOCHA!!! - i znów wtuliła się w moje futro.
-Wyjdź - powiedziałem cichym i spokojnym, lecz lodowatym głosem. Basior spojrzał na mnie z furią.
-A kim ty jesteś, że chcesz mi rozkazywać?! - warknął. - Jestem Alfa, nie masz prawa...
-Byłeś - przerwałem mu tym samym co przedtem tonem. - Byłeś Alfą. Teraz jesteś tylko sobą. Radzę ci o tym pamiętać. A teraz wyjdź, dopóki ładnie proszę. Harytia najwyraźniej nie chce cię widzieć i na twoim miejscu uszanowałbym jej zdanie.
Samiec warknął coś pod nosem i posłał mi wściekłe, zazdrosne spojrzenie. Dobrze wiedziałem, że chciał być na moim miejscu, ale mnie to nie ruszało. Nie pocieszałem Harytii, żeby się jej przypodobać i zostać Alfą. Robiłem to, ponieważ wiedziałem, przez co przechodzi i jak bardzo cierpi.
Lexer wyszedł, mamrocząc coś niezrozumiałego (chyba było tam kilka przekleństw skierowanych w moją stronę). Wilczyca siedziała jeszcze przez chwilę, mocząc mi futro słonymi kroplami. Po jakimś czasie uniosła głowę, spojrzała na mnie i spytała:
<Harytio, o co spytałaś?>
Nagle w wejściu do jaskini pojawił się Lexer. Wilczyca podniosła głowę i spojrzała na niego tak, jakby chciała zamordować go samym spojrzeniem. Samiec zatrzymał się w pół kroku, niepewny, co ma zrobić.
-CZEGO TU CHCESZ?! - wrzasnęła Harytia. Lexer, przerażony wybuchem jej wściekłości, zaczął się jąkać:
-Ja... ja przy-przyszedłem... zo-zobaczyć jak... jak się czu-czujesz...
-NIJAK SIĘ NIE CZUJĘ, PALANCIE! - wydarła się. - WYNOCHA!!! - i znów wtuliła się w moje futro.
-Wyjdź - powiedziałem cichym i spokojnym, lecz lodowatym głosem. Basior spojrzał na mnie z furią.
-A kim ty jesteś, że chcesz mi rozkazywać?! - warknął. - Jestem Alfa, nie masz prawa...
-Byłeś - przerwałem mu tym samym co przedtem tonem. - Byłeś Alfą. Teraz jesteś tylko sobą. Radzę ci o tym pamiętać. A teraz wyjdź, dopóki ładnie proszę. Harytia najwyraźniej nie chce cię widzieć i na twoim miejscu uszanowałbym jej zdanie.
Samiec warknął coś pod nosem i posłał mi wściekłe, zazdrosne spojrzenie. Dobrze wiedziałem, że chciał być na moim miejscu, ale mnie to nie ruszało. Nie pocieszałem Harytii, żeby się jej przypodobać i zostać Alfą. Robiłem to, ponieważ wiedziałem, przez co przechodzi i jak bardzo cierpi.
Lexer wyszedł, mamrocząc coś niezrozumiałego (chyba było tam kilka przekleństw skierowanych w moją stronę). Wilczyca siedziała jeszcze przez chwilę, mocząc mi futro słonymi kroplami. Po jakimś czasie uniosła głowę, spojrzała na mnie i spytała:
<Harytio, o co spytałaś?>
Od Santera- CD Lexera
-No nie jest najlepiej...
-Nie jest najlepiej?
-No dobra jest źle.Od kilku dni nie je i wygląda na smutną...
-Ona zawsze wygląda na smutną.
-Ale tym razem wygląda mizernie.Można by rzec że wygląda na na jakiegoś flejtucha.Sierść ma całą brudną oczy są zaczerwienione, naprawdę wygląda okropnie.Nie wiem co jej dolega, teraz i wataha upada wszystkie wilki zamartwiają się o nią, każdy z nas próbował ją pocieszyć ale ona nie chce do nikogo się odezwać.Od razu widać że gdy cie zostawiła zmieniła się w 100% nie jest już taka miała jak kiedyś, teraz to i potrafi się wydzierać na każdego kto popadnie, a jej uśmiechy są sztuczne co bardzo łatwo jest zauważyć.
-No to nie jest dobrze.
-Zgadzam się.Teraz jestem jej zastępcą.Może spróbujesz z nią pogadać?
----Lexer?----
-Nie jest najlepiej?
-No dobra jest źle.Od kilku dni nie je i wygląda na smutną...
-Ona zawsze wygląda na smutną.
-Ale tym razem wygląda mizernie.Można by rzec że wygląda na na jakiegoś flejtucha.Sierść ma całą brudną oczy są zaczerwienione, naprawdę wygląda okropnie.Nie wiem co jej dolega, teraz i wataha upada wszystkie wilki zamartwiają się o nią, każdy z nas próbował ją pocieszyć ale ona nie chce do nikogo się odezwać.Od razu widać że gdy cie zostawiła zmieniła się w 100% nie jest już taka miała jak kiedyś, teraz to i potrafi się wydzierać na każdego kto popadnie, a jej uśmiechy są sztuczne co bardzo łatwo jest zauważyć.
-No to nie jest dobrze.
-Zgadzam się.Teraz jestem jej zastępcą.Może spróbujesz z nią pogadać?
----Lexer?----
Od Lexer'a do Leny CD ,,Nowa znajomość'' '
-Lexer?
-O Lena nie śpisz? Przecież jest sierotek nocy. Połóż się jeszcze ja popilnuję. - powiedział z przygnębiony Lexer
-Nie chce mi się już spać. Wiesz mam teraz chwilkę do porozmawiania to możesz mi powiedzieć czemu jesteś taki smutny?- spytała Lena
-Ah długo by opowiadać.
-Mamy dużo czasu a ja lubię słuchać. - uśmiechnęła się
-Więc tak. Jak dołączyłem do tej watahy do było mi naprawdę dobrze. Wszyscy mili i Alfa...
-Co Alfa?
-Kurcze jak ona mnie zmieniła.
-Przyjaciółka?
-Na początku tak póżniej nawet coś więcej. Więcej co było jak sen ... piękne, prawie nie realne i krótkie.- westchnął Lexer
-Krótkie? Co się stało?
-Sam nie wiem. Obojgu było nam dobrze. Potem nagle przestała ze mną gadać, zaczęła mnie unikać aż w końcu pewnego dnia z niewiadomej przyczyny rzuciła mnie.
-Czujesz coś do niej?
-Szczerze sam już nie wiem. Nie wiem co myśleć na ten temat.
Rozmowa z Leną trwała cało noc. Nastał świt więc wyruszyliśmy z dalszą drogę. Po południu dotarliśmy do watahy. Ledwie co się pokazaliśmy usłyszałem wołanie:
-Lexer. Lexer gdzieś ty był brachu jeden. - powiedział Furej
-Eeee tu i tam. - odparłem
-Witaj Lexer.Gdzieś ty się podziewał?- powiedział Santer
-Ooo Lexer, a to co za dama kasanowo jedna.- zaśmiał się Furej
-Lena nowa znajoma.
-Hejka wszystkim. - zawstydziła się
-Tak znajoma (szepnął do ucha Lexer'a) Witaj Lena Furej jestem całuje łapki.
-Furej możesz oprowadzić Lenę ja muszę z Santerem pogadać- powiedział Lexer
-Ależ naturalnie. Pani pozwoli.
-Tylko uważaj gryzie!
-Wryyy - zaśmiała się Lena
Kiedy Furej i Lena odeszli Lexer zapytał Santera:
-Co tam u Harytii?
===============================
Santer
-O Lena nie śpisz? Przecież jest sierotek nocy. Połóż się jeszcze ja popilnuję. - powiedział z przygnębiony Lexer
-Nie chce mi się już spać. Wiesz mam teraz chwilkę do porozmawiania to możesz mi powiedzieć czemu jesteś taki smutny?- spytała Lena
-Ah długo by opowiadać.
-Mamy dużo czasu a ja lubię słuchać. - uśmiechnęła się
-Więc tak. Jak dołączyłem do tej watahy do było mi naprawdę dobrze. Wszyscy mili i Alfa...
-Co Alfa?
-Kurcze jak ona mnie zmieniła.
-Przyjaciółka?
-Na początku tak póżniej nawet coś więcej. Więcej co było jak sen ... piękne, prawie nie realne i krótkie.- westchnął Lexer
-Krótkie? Co się stało?
-Sam nie wiem. Obojgu było nam dobrze. Potem nagle przestała ze mną gadać, zaczęła mnie unikać aż w końcu pewnego dnia z niewiadomej przyczyny rzuciła mnie.
-Czujesz coś do niej?
-Szczerze sam już nie wiem. Nie wiem co myśleć na ten temat.
Rozmowa z Leną trwała cało noc. Nastał świt więc wyruszyliśmy z dalszą drogę. Po południu dotarliśmy do watahy. Ledwie co się pokazaliśmy usłyszałem wołanie:
-Lexer. Lexer gdzieś ty był brachu jeden. - powiedział Furej
-Eeee tu i tam. - odparłem
-Witaj Lexer.Gdzieś ty się podziewał?- powiedział Santer
-Ooo Lexer, a to co za dama kasanowo jedna.- zaśmiał się Furej
-Lena nowa znajoma.
-Hejka wszystkim. - zawstydziła się
-Tak znajoma (szepnął do ucha Lexer'a) Witaj Lena Furej jestem całuje łapki.
-Furej możesz oprowadzić Lenę ja muszę z Santerem pogadać- powiedział Lexer
-Ależ naturalnie. Pani pozwoli.
-Tylko uważaj gryzie!
-Wryyy - zaśmiała się Lena
Kiedy Furej i Lena odeszli Lexer zapytał Santera:
-Co tam u Harytii?
===============================
Santer
środa, 10 kwietnia 2013
Od Santera-CD Wiwein
-Nie znasz mnie za dobrze więc nie wiesz.Mam w sobie więcej tajemnic niż myślisz.
-Niby tak.
Cisza trwała kilka minut.Pożegnałem się i poszedłem na spacer po lesie.Gdy się szwędałem po lesie gwiazdy latały po niebie a ja rozmyślałem o moim położeniu w życiu.Co ja mówię w moim pieskim życiu.Gdy tak łaziłem wleciałem na Harytię,ona nawet nie drgnęła a ja wywaliłem się jak długi.Było ciemno ale to żadna wymówka.Od razu się ukłoniłem
-Przepraszam Harytia, ale...
-Tak wiem myślisz nad swoim życiem.
-Skąd wiesz?
-Sama to robię nie raz.Ale tylko wtedy gdy nikt mnie nie widzi.Oboje mamy nie ciekawą historię.
-Tak wiem o tym.Czasem mam uczucie że nikt mnie nie rozumie, czemu?
-Mi też się tak wydaje, nawet gdy nas pocieszają to i tak to nie wystarcza.
-Ale nie dałaś mi konkretnej odpowiedzi.
-Cóż odpowiedź nasunie się sama.Dobra idź spać.
-Dziękuję za odpowiedź.
-Nie ma za co.
Poszedłem do groty szczęśliwy i zasnąłem.
Od Haryti
Poszedł a ja znów rozmyślałam nad moim zakichanym życiem.Tak się zastanowiłam czy ja w ogóle zasługuję na życie?Potem do świtu tak rozmyślałam, nie byłam w ogóle zmęczona, nagle moje rozmyślanie przerwał/przerwała...
----Kto?----
-Niby tak.
Cisza trwała kilka minut.Pożegnałem się i poszedłem na spacer po lesie.Gdy się szwędałem po lesie gwiazdy latały po niebie a ja rozmyślałem o moim położeniu w życiu.Co ja mówię w moim pieskim życiu.Gdy tak łaziłem wleciałem na Harytię,ona nawet nie drgnęła a ja wywaliłem się jak długi.Było ciemno ale to żadna wymówka.Od razu się ukłoniłem
-Przepraszam Harytia, ale...
-Tak wiem myślisz nad swoim życiem.
-Skąd wiesz?
-Sama to robię nie raz.Ale tylko wtedy gdy nikt mnie nie widzi.Oboje mamy nie ciekawą historię.
-Tak wiem o tym.Czasem mam uczucie że nikt mnie nie rozumie, czemu?
-Mi też się tak wydaje, nawet gdy nas pocieszają to i tak to nie wystarcza.
-Ale nie dałaś mi konkretnej odpowiedzi.
-Cóż odpowiedź nasunie się sama.Dobra idź spać.
-Dziękuję za odpowiedź.
-Nie ma za co.
Poszedłem do groty szczęśliwy i zasnąłem.
Od Haryti
Poszedł a ja znów rozmyślałam nad moim zakichanym życiem.Tak się zastanowiłam czy ja w ogóle zasługuję na życie?Potem do świtu tak rozmyślałam, nie byłam w ogóle zmęczona, nagle moje rozmyślanie przerwał/przerwała...
----Kto?----
Lena do Lexer'a ,,Nowa znajomość'' '
Od czego by tu zacząć. Wiem.... opowiem jak tu doszłam. Był sierotek
wiosny. Letni wiatr czesał moje włosy. Postanowiłam pójść brzegiem
rzeki. Niespodziewanie wpadłam do niej - zaczęłam się topić , zemdlałam.
Obudziłam się nie wiem gdzie i kiedy. Zobaczyłam, że nade mną siedzi
jakiś wilk.
-Hej śpiąca królewno. - powiedział
-Hej? Zaraz gdzie ja jestem? Kim jesteś? - zadałam szereg pytań
-Spokojnie - powiedział i podszedł bliżej mnie
-Nie podchodź!!! - krzyknęłam i uderzyłam go w policzek
-Auuu , za co?
-Mówiłam nie podchodź! - jeszcze raz krzyknęłam
-Dobrze już dobrze tylko nie bij. To ja może się przedstawię. Lexer jestem. Witaj na terenie Watachy Marzeń. Tylko spokojnie zanim mnie znowu uderzysz mogę się dowiedzieć jakie masz imię? - spytał
-Jestem Lena, samotna wilczyca z północy. - odpowiedziałam
-Z północy powiadasz .
-Tak a co?
-Też jestem z tamtych stron. Miałem tam rodzinę.
-Miałeś?
-Tak.
-A co z nimi?
-Zginęła. - odparł z zimną krwiom
-To straszne!
-Lena my tu sobie gadu gadu a zbliża się noc. Dziś jeszcze nie dojdziemy do watahy. Jak chcesz to możesz iść ze mną do jednej z opuszczonych gród? Tam przenocujemy. Ale jak nie....
-Idę z tobą tylko pamiętaj nie tul się do mnie w nocy!
-Ok ok.
Zapadł zmrok. Dotarliśmy do jakiejś jaskini. Byłam tak zmęczona, aż się położyłam. Obudziłam się w środku nocy. Zobaczyłam, że Lexer siedział z opuszczoną głową przed wejściem.
-Lexer? - spytałam
=======================================================
Lexer Hej :D Jak możesz to dokończ
-Hej śpiąca królewno. - powiedział
-Hej? Zaraz gdzie ja jestem? Kim jesteś? - zadałam szereg pytań
-Spokojnie - powiedział i podszedł bliżej mnie
-Nie podchodź!!! - krzyknęłam i uderzyłam go w policzek
-Auuu , za co?
-Mówiłam nie podchodź! - jeszcze raz krzyknęłam
-Dobrze już dobrze tylko nie bij. To ja może się przedstawię. Lexer jestem. Witaj na terenie Watachy Marzeń. Tylko spokojnie zanim mnie znowu uderzysz mogę się dowiedzieć jakie masz imię? - spytał
-Jestem Lena, samotna wilczyca z północy. - odpowiedziałam
-Z północy powiadasz .
-Tak a co?
-Też jestem z tamtych stron. Miałem tam rodzinę.
-Miałeś?
-Tak.
-A co z nimi?
-Zginęła. - odparł z zimną krwiom
-To straszne!
-Lena my tu sobie gadu gadu a zbliża się noc. Dziś jeszcze nie dojdziemy do watahy. Jak chcesz to możesz iść ze mną do jednej z opuszczonych gród? Tam przenocujemy. Ale jak nie....
-Idę z tobą tylko pamiętaj nie tul się do mnie w nocy!
-Ok ok.
Zapadł zmrok. Dotarliśmy do jakiejś jaskini. Byłam tak zmęczona, aż się położyłam. Obudziłam się w środku nocy. Zobaczyłam, że Lexer siedział z opuszczoną głową przed wejściem.
-Lexer? - spytałam
=======================================================
Lexer Hej :D Jak możesz to dokończ
czwartek, 14 marca 2013
Od Wiwien-CD historii Santera
Fakt. Przez chwile byłam przerażona, ale wsłuchałam się w swój instynkt i
jeszcze głębiej, w serce, które mówiło mi, że Santer mnie nie
skrzywdzi. Uspokoiłam się nieco.
-Wiem, ze tego nie zrobisz.
-Skąd to niby możesz wiedzieć?
-Czuję to. A poza tym jednym z przywilejów mocy natury jest przecież regeneracja. Naprawdę nie martw się o mnie.
Posłał mi smutny uśmiech.
- Nawet jeżeli zabiłeś jakieś wilki, to nie zmienia to moich uczuć. Ja też nie jestem święta. Wiesz opowiedziałam ci część historii, ale nie całą i do tej mroczniejszej części nie chcę wracać, ale ja też zabiłam. Źle się z tym czuję, ale żyję. Prę naprzód i staram się zapomnieć mimo, ze nigdy to się nie udaje. Santer proszę zaufaj mi, ja wiem, że mnie nie skrzywdzisz.
Spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem. Wiedziałam jak bardzo boli strata i wiedziałam, że nie pomogę zbyt wiele, ale może jakoś mi się uda. W każdym razie jest nadzieja.
--------------------------------Santer?----------------------------
-Wiem, ze tego nie zrobisz.
-Skąd to niby możesz wiedzieć?
-Czuję to. A poza tym jednym z przywilejów mocy natury jest przecież regeneracja. Naprawdę nie martw się o mnie.
Posłał mi smutny uśmiech.
- Nawet jeżeli zabiłeś jakieś wilki, to nie zmienia to moich uczuć. Ja też nie jestem święta. Wiesz opowiedziałam ci część historii, ale nie całą i do tej mroczniejszej części nie chcę wracać, ale ja też zabiłam. Źle się z tym czuję, ale żyję. Prę naprzód i staram się zapomnieć mimo, ze nigdy to się nie udaje. Santer proszę zaufaj mi, ja wiem, że mnie nie skrzywdzisz.
Spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem. Wiedziałam jak bardzo boli strata i wiedziałam, że nie pomogę zbyt wiele, ale może jakoś mi się uda. W każdym razie jest nadzieja.
--------------------------------Santer?----------------------------
wtorek, 12 marca 2013
CD historii R-Od Harytii
-Przepraszam,ale wiesz...
-Tak wiem.
-Rozumiem Lexer'a.
-A ja nie.
Wciąż byłam w niego wtulona czułam się nieswojo więc postanowiłam usiąść przed nim i dalej z nim rozmawiać.
-Wiesz nie chciałam go zranić.Jeszcze bym go zabiła i co by było?
Znów zaczęłam płakać a R powiedział:
----Co powiedziałeś?----
-Tak wiem.
-Rozumiem Lexer'a.
-A ja nie.
Wciąż byłam w niego wtulona czułam się nieswojo więc postanowiłam usiąść przed nim i dalej z nim rozmawiać.
-Wiesz nie chciałam go zranić.Jeszcze bym go zabiła i co by było?
Znów zaczęłam płakać a R powiedział:
----Co powiedziałeś?----
Od Lili- CD historii Harytii
Gen. Uroczy drań. Słodki. Uwodzicielski. Genialny. Chytry i sprytny
zarazem. Miły. Kochany. Dobry złodziej. Zabójca. Mimo wszystko
zabójca. Najwyższe czas wyznać całą prawdę.
-Gen.
-Tak?
-Kocham Cię.
-Jesteś tego pewna, Lili?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Rozpłakałam się i pobiegłam przed
siebie, na oślep. Oczy miałam zalane łzami. Nagle natknęłam się na
Harytię. Była jeszcze z inną waderą. To chyba przeznaczenie.
Zwolniłam bieg.
-Witaj, Lili. Czemu płaczesz?- zapytała od razu Harytia.
-Wyznałam mu u-uczu-ci-uczucia.- wyjąkałam ledwo łapiąc powietrze.
-I co?
-Zapytał mnie, czy jestem pewna tego, co mówię, a ja
uciekłam-powiedziałam i z powrotem zaczęłam szlochać.
-Nie przejmuj się.-poradziła Alfa.
-Łatwo ci mówić.
-Keep calm and carry on.
Usmiechnęłam się, gdyż znałam genezę tego przysłowia i dobrze
wiedziałam, co znaczy. Bardzo lubię języki obce.
-W moim przypadku powinno być "Keep calm and don't
cry", czyli "Zachowaj spokój i nie płacz" -
powiedziałam z malowniczym uśmiechem na twarzy. Zrobiło mi sie
jakoś lżej na duszy. Ale tylko na chwilę. Kiedy wszystkie trzy- ja,
Harytia i pewna nieznajoma (tak, przez cały czas nie zdążyłam
zapytać, kim jest) wróciłyśmy do reszty Marzycieli zobaczyłam
Gen'a. Wszystko wróciło. Przed oczami miałam jego zdziwienie,
kiedy usłyszał słowa "Kocham cię". Jednakże musiałam mu
wyjaśnić swoje nieodpowiednie zachowanie.
-Przepraszam was na chwilę- zwróciłam się do Alfy i jej
towarzyszki.
Podeszłam do Gen'a, który był przetransformowany w człowieka.
Chrząknęłam. Początkowo pomyślałam, że mnie ignoruje, jednakże po
chwili moją uwagę zwróciły słuchawki w uszach. On mnie po prosty
nie usłyszał. Roześmiałam się. Stuknęłam go w ramię. Gwałtownie
odwrócił się. Szybko zaczęłam tłumaczenie nie spoglądając na niego,
aby się nie rozkleić. Mówiłam dosyć chaotycznie:
-Źle się zakochałam. Kocham cię. Niepotrzebnie uciekłam. To nie
Twoja wina. Powiedz tylko słowo. Długo myślałam, czy wyznać
uczucia, decyzja była trudna, ale oczywista. Już na pierwszym
spotkaniu coś zaiskrzyło. Przynajmniej z mojej strony. Mam
wątpliwość. Pewnie jak każdy.- powiedziałam szybko, niemal jednym
ciągiem.
Gen chwilę milczał, nie do końca załapał od razu co mówię. Musiał
sobie wszystko powoli powtórzyć. Zawsze, gdy się denerwuję,
irytuję, mówię niezwięźle, błyskawicznie i niewyraźnie.
-Posłuchaj, Lili...
<co masz do powiedzenia, Gen?>
CD historii Wiwien-Od Santera
-Jak już wiesz Sandwich jest moim bratem,no w sumie to był moim bratem a w sumie to co ja ci będę opowiadał.Ta historia nie jest szczęśliwa jest wręcz przeciwnie jest okropna tak samo jak ja.Zabiłem wiele innych wilków które i tak nie zasługiwały na śmierć.Wiedz o ty że w świecie nie ma sprawiedliwości.I właśnie dlatego boję się że mógłbym ciebie skrzywdzić.
Widziałem że Wiwien patrzy się na mnie wystraszonym wzrokiem.Po chwili powiedziała:
----Co powiedziałaś?----
Widziałem że Wiwien patrzy się na mnie wystraszonym wzrokiem.Po chwili powiedziała:
----Co powiedziałaś?----
Od Harytii-CD historii R
-Nie jesteś z stąd?
-Nie.
-Czy należysz do jakiejś watahy?
-Także nie.
-A poszukujesz jej?
-No można by tak powiedzieć.
-Wiesz jakby co ja ciebie przyjmę.Chcesz do niej dołączyć?
-No w sumie czemu nie.
-To witam w watasze.
-Co się stało że na mnie tak wleciałaś?
-Aj lepiej nie mówić...
Nagle us usłyszałam jak ktoś mnie woła odwróciłam się i to była Lili.
----Co chcesz Lili?----
-Nie.
-Czy należysz do jakiejś watahy?
-Także nie.
-A poszukujesz jej?
-No można by tak powiedzieć.
-Wiesz jakby co ja ciebie przyjmę.Chcesz do niej dołączyć?
-No w sumie czemu nie.
-To witam w watasze.
-Co się stało że na mnie tak wleciałaś?
-Aj lepiej nie mówić...
Nagle us usłyszałam jak ktoś mnie woła odwróciłam się i to była Lili.
----Co chcesz Lili?----
Od R.
Harytia "zerwała" z Lexer'em. Facet mocno to przeżył, widać, że ją kocha. Ale ona tez nie miała lekko. Poszedłem do niej, by ją pocieszyć.
Wszedłem do jej jaskini. Wilczyca leżała w kącie, pochlipując. Podszedłem powoli.
-Hej - szepnęła.
-Hej - odparłem. - Wiem, ze ci ciężko.
-Niby skąd?!
-Bo ja też kiedyś przeżyłem podobną sytuację. Ale nie będę ci teraz nudził o mojej przeszłości. Teraz liczysz się ty - pogłaskałem ją po łebku. - Wiem, że złamane serce bardzo boli, ale uwierz mi, z czasem będzie coraz lepiej. Aż w końcu zapomnisz o tym rozstaniu.
Spojrzała na mnie zapłakanymi oczami i, ku mojemu zdziwieniu, rzuciła mi się na szyję, płacząc.
-Już dobrze, już dobrze - pocieszałem ją szeptem, głaszcząc po plecach. Czułem jak jej łzy spływają mi między łopatkami i wsiąkają w sierść, ale nie zwracałem na to uwagi.
<Harytio, skończysz?>
Wszedłem do jej jaskini. Wilczyca leżała w kącie, pochlipując. Podszedłem powoli.
-Hej - szepnęła.
-Hej - odparłem. - Wiem, ze ci ciężko.
-Niby skąd?!
-Bo ja też kiedyś przeżyłem podobną sytuację. Ale nie będę ci teraz nudził o mojej przeszłości. Teraz liczysz się ty - pogłaskałem ją po łebku. - Wiem, że złamane serce bardzo boli, ale uwierz mi, z czasem będzie coraz lepiej. Aż w końcu zapomnisz o tym rozstaniu.
Spojrzała na mnie zapłakanymi oczami i, ku mojemu zdziwieniu, rzuciła mi się na szyję, płacząc.
-Już dobrze, już dobrze - pocieszałem ją szeptem, głaszcząc po plecach. Czułem jak jej łzy spływają mi między łopatkami i wsiąkają w sierść, ale nie zwracałem na to uwagi.
<Harytio, skończysz?>
Od Karlo'sa
Poszedłem na plaże żeby sobie popływać i nagle z wody wypłyną wielki
morski potwór miałem szczęście że jestem nieśmiertelny walczyłem z nim chociaż nie było łatwo
aż w końcu udało mi się go pokonać urwałem kawałek jego łuski i mam
teraz trofeum.Gdy siedziałem w grocie podzszedł do mnie...
----Kto?----
----Kto?----
Od Wiwien-CD histori Lili
Wygrzewałam twarz w słońcu gdy podbiegła do mnie jakaś wadera. To była Lili. Miała bardzo ważny wyraz twarzy.
-Posłuchaj.-zaczęła od razu po czym opowiedziała mi całą historię Santera i Sandwich'a.-Mam prośbę. Jeżeli naprawdę ci na nim zależy to go nie zostawiaj. Pociesz go jak umiesz. To dla ciebie został w Watasze Marzeń.
-Nie martw się. Nie zostawię go.-odpowiedziałam.
-To teraz idź do niego. Tam stoi.-to mówiąc wskazała łapą Santera, który cicho siedział w lesie.
Podbiegłam do niego. Był bardzo smutny.
-Pewnie już wiesz?-zapytał się.
-Tak. -odpowiedziałam po czym dodałam.-Santer, bo wiesz... Czasem życie jest takie, że czujesz się tak jakbyś był najmocniejszy i każdy musiałby cie słuchać, a czasami masz wrażenie, że cały świat się na ciebie uwziął i nic ci nie wychodzi. znam to uczucie.
Wtedy on spojrzał się na mnie i powiedział:
<Santer, co w tedy powiedziałeś?>
-Posłuchaj.-zaczęła od razu po czym opowiedziała mi całą historię Santera i Sandwich'a.-Mam prośbę. Jeżeli naprawdę ci na nim zależy to go nie zostawiaj. Pociesz go jak umiesz. To dla ciebie został w Watasze Marzeń.
-Nie martw się. Nie zostawię go.-odpowiedziałam.
-To teraz idź do niego. Tam stoi.-to mówiąc wskazała łapą Santera, który cicho siedział w lesie.
Podbiegłam do niego. Był bardzo smutny.
-Pewnie już wiesz?-zapytał się.
-Tak. -odpowiedziałam po czym dodałam.-Santer, bo wiesz... Czasem życie jest takie, że czujesz się tak jakbyś był najmocniejszy i każdy musiałby cie słuchać, a czasami masz wrażenie, że cały świat się na ciebie uwziął i nic ci nie wychodzi. znam to uczucie.
Wtedy on spojrzał się na mnie i powiedział:
<Santer, co w tedy powiedziałeś?>
niedziela, 10 marca 2013
Od Wiwien
-Ja boję się, że znowu mnie wyrzucą i znowu będę skazana na samotność, a
tego nie chcę. Moje dzieciństwo było najgorszym czasem w moim życiu i
miałam szczęście, że tu trafiłam.
-Jak to?
-Hmmm... No bo wiesz... U mnie w watasze była taka tradycja, że każda samica jest wydawana za mąż przez swoich rodziców jeszcze jako szczeniak, zazwyczaj za dorosłe,wręcz stare wilki. Ja byłam córką Omegi, popychadłem i nikt mnie nie chciał. Rodzice wyznali, że jestem bezużyteczna i wyrzucili mnie z domu. Zyskali poparcie Alfy. I tak błąkałam się po świecie i wychowywałam. Sama. W końcu dorosłam i trafiłam tutaj. A jaka jest twoja historia?
------------------------------Santer?-----------------------------------
-Jak to?
-Hmmm... No bo wiesz... U mnie w watasze była taka tradycja, że każda samica jest wydawana za mąż przez swoich rodziców jeszcze jako szczeniak, zazwyczaj za dorosłe,wręcz stare wilki. Ja byłam córką Omegi, popychadłem i nikt mnie nie chciał. Rodzice wyznali, że jestem bezużyteczna i wyrzucili mnie z domu. Zyskali poparcie Alfy. I tak błąkałam się po świecie i wychowywałam. Sama. W końcu dorosłam i trafiłam tutaj. A jaka jest twoja historia?
------------------------------Santer?-----------------------------------
Historia od Lili
Gen zabił brata Santera... Czy z premedytacją? Z pewnością
wiedział, kogo rano. Sprawiło mu to przyjemność. Niewątpliwie.
A to drań! Muszę porozmawiać z Santerem i Wiwien. Nie
było ich na zebraniu stada... Pewnie biedny przeżywa śmierć
jedynego brata. Swoją drogą- ciekawe, jakie były ich relacje. Ponoć
razem spiskowali. Wracam pamięcią wstecz i nie przypominam sobie,
abym wtedy w lesie u boku Sandwich'a widziała Santera. Dziwne.
Ale Harytia wie, co mówi. Ona nigdy by mnie nie oszukała! Każdy,
ale nie ona. To honorowa wilczyca.
Wyobrażam sobie, co czuje wilk po smierci bliskiego. Santerowi jest
teraz bardzo ciężko. Pewnie myśli, że życie jak jak pudełko
czekoladek- nigdy nie wiadomo, co ci się trafi. W tej sytuacji
pralinki mają smak goryczy. Swój żywot odbiera teraz jako gehennę.
Idę porozmawiać z Wiwien. Tylko ona da radę pocieszyć Santera w tak
trudnych chwilach. To dla niej został w Watasze Warzeń. I dobrze by
było, gdyby pozostał tu na zawsze.
<jak przebiegala nasza rozmowa, Wiwien?>
Od Lili
Przepowiedziałam sobie przyszłość. Wiedziałam, że czeka mnie
niebezpieczeństwo. Sandwich, tuż przed swoją śmiercią, zapłacił
pewnemu wilkowi za zabicie mnie. Wtedy, kiedy Gen rzucił się na
Santiego, prawdopodobnie płatny zabójca czaił się w głębi lasu.
Miałam pewność, że wie jak wyglądam. W przyszłości zobaczyłam
jedynie przepaść a w niej mnie. Pod teraźniejszą postacią nie
miałam szans na przeżycie. Starałam się nie nadużywać moich sił i
nie wykorzystywać ich na własne cele, ale teraz nie mam wyjścia.
Postanowiłam przemienić się w inną wilczycę, przejść metamorfozę.
Bez tego kolega Sandwich’a dopadnie mnie i bestialsko zgładzi.
Przemieniłam się w postać niepasującą do mnie. Wydawałam się być
bardzo wyzywającą.
Przejrzałam się w wodzie. Moje lustrzane obicie na początku nie
spodobało się mi. Widziałam obcą wilczyce. Kogoś zupełnie
innego. Nikt mnie jeszcze takiej nie znał- nawet ja sama. To mnie
trochę przerażało. Miałam turbulencje w głowie. Czułam się jak
obdarta ze skóry, roznegliżowana. Cóż, ostatecznie dałam sobie czas
na przyzwyczajenie do nowej postaci. Udałam się do Harytii, która
jest spolegliwą wilczycą, aby zwołała wszystkie wilki i
zorganizowała zebranie. Musiałam powiadomić innych członków watahy
o moim teraźniejszym wizerunku, aby nie wzięli mnie za nietutejszą.
Chyba spodobałam się samcom. Takie odniosłam wrażenie, gdyż
patrzyli na mnie z pożądaniem. „Chyba mają na mnie
ochotę"-pomyślałam, uśmiechając się w podświadomości. Nie
wiem, czy bardziej śmieszyły moje spostrzeżenia czy ekscentryczny
wygląd. Chciałam także opowiedzieć pozostałym wilkom o
ostatnich niemiłych zdarzeniach i ich konsekwencjach.
-A gdzie zostawiliście tego Sandwich’a?-zapytał jeden z zebranych
wilków.
-Hmm... Nie pamiętam dokładnie, byłam w amoku. Odpowiedz, Gen.
-odrzekłam.
Kiedy Marzyciele (tak nazywam wilki z Watahy Marzeń) dowiedzieli
się już, gdzie leży ciało wpadli na pomysł, aby wyprawić dla
Sandwich’a, jako brata naszego przyjaciela, wyprawić pogrzeb.
Wszyscy poszli po zwłoki Sandiego. Po drodze zapolowali na sarnę .
Była dużych rozmiarów, prawdziwy okaz. Wyprawiliśmy ucztę. Po
posiłku zostałam z Gen’em przy ognisku.
-Jeszcze raz ci dziękuję. Czy mogę jakoś ci się odwdzięczyć za
uratowanie życia, kamracie?
-Nie jesteś taką sensatką, za jaką cię uważałem.
-Więc? Jak mogę ci wynagrodzić ocalenie przed bóstwami śmierci?
< dokończysz, Gen? >
Od R. - cd historii Harytii
Szedłem powoli przez las, próbując utrzymać przed oczami choć te przebłyski przeszłości, które mi się czasem zdarzają. O normalnych wspomnieniach przestałem już nawet marzyć, ale takie urywki to zawsze coś.
Ostatnio zdarzają się coraz częściej. Niby w kółko te same - drzewa o grubych pniach, ściółka leśna usłana zeschłymi liśćmi, niebo roziskrzone milionami gwiazd i konstelacjami, których nie widziałem nigdy na naszym nieboskłonie - ale dają mi poczucie względnego bezpieczeństwa, świadomości, że byłem kiedyś normalny. A zaraza wszystko mi zniszczyła. Wydarła mi dom, rodzinę, zabrała pamięć. Zwykłe życie. Przeszłość. Wspomnienia.
Zatrzymałem się i spojrzałem przez baldachim liści na błękit nieba nad sobą. Chciałbym wiedzieć, kim jestem. Kim byłem...
Moje rozmyślania przerwała wilczyca o białym futrze, wpadająca na mnie z takim rozpędem, że oboje wylądowaliśmy na ziemi.
-Auć - jęknąłem, rozciągnięty na trawie jak długi. - Za co to?
-Och, przepraszam! Nie zauważyłam cię! Nic ci nie jest? Coś ci zrobiłam? - zerwała się na równe nogi i wyciągnęła do mnie łapę, by pomóc mi wstać. Spojrzałem na nią, lecz nie złapałem jej.
-Poradzę sobie - mruknąłem i wstałem. Wilczyca miała ździebko zdziwioną minę. Najwyraźniej nie jest przyzwyczajona do nieufności - pomyślałem sekundę przed tym, jak wadera odezwała się:
<Harytio, co powiedziałaś?>
sobota, 9 marca 2013
CD historii Lili i Lexera-Od Harytii
Siedziałam w jaskini,i zastanawiałam się jak zawsze....Lecz nagle zjawiła się Lili
-Ooo witaj Lili.Co cię do mnie sprowadza?Zakładam że znów pytanie i oczekujesz odpowiedzi.
-Tak.Pewnie znów przeczytałaś mi w myślach?
-Nie mylisz się zawsze gdy do mnie przybiegasz to masz jakąś sprawę lub pytanie.A twoja mina....
-Dobra nie ciągnijmy tego dłużej.Dziś...
-Tak wiem co się stało.I o co chcesz się zapytać?
- Dlaczego Gen zabił Sandwich’a?
-Ach to długa historia.Tak naprawę Sandwich był bratem Santera...
-Co?
-Tak.Gen razem z Santerem mają nadal rachunki do wyrównania Santer był wrogiem bardzo wielu watah.Po tym jak Gen uciekł Santer go gonił przez długi czas....Lecz powróćmy do Sandwich’a ,jak już mówiłam Sandwich był bratem Santera razem wszystko planowali.Pamiętasz twojego wcześniejszego alfę?
-Tak.
-Twój alfa spiskował razem z nimi...no a co dalej się działo to chyba wiesz a jak nie to spytaj się Santera.
-A czemu on to zrobił?Czy to ze względu na mnie?
-Ja mam dwie opcje.
-Słucham.
-To tak mógł w taki sposób zemścić się na bracie Santera...
-Ale wtedy mógłby zemścić się i na nim.
-No właśnie ja jednak stawiam że zrobił to ze względu na ciebie pamiętaj że wszystkie wilki mają uczucia nawet złodzieje i inne tam na ogół wilki.Wiesz o co mi chodzi...
-Dziękuję za pomoc.
-A nie ma za co pamiętaj ja zawsze chętnie pomogę i pogadam znajdę tam jakiś temacik do omówienia.
-Dobra to ja lecę.
-Tyle że nie wracaj za późno bo już słońce zachodzi.
-OK.
Gdy poszłam ja od razu się położyłam no i oczywiście zasnęłam...Z rana Lexer zaczął mnie się dopytywać w sprawie potomstwa.
-Lexer może pomińmy ten temat nie mam ochoty o nim rozmawiać.
-Czy coś jest nie tak?
-No tak naprawdę Santer jest bratem Sandwicha no i wiesz boję się trochę o Santera wcześniej was prawie nie straciłam a teraz dawne czasy znowu powróciły...
-Harytio nic mu się nie...
-Nie mylisz się Lexer tym razem może coś się stać i to nie tylko...
-Harytio...
-Jeszcze nie skończyłam...
-Harytia!!!
-Czego?
-Opanuj się.
-Nie mogę nie rozumiesz że ja się martwię o nas.Ty naprawdę czasem jesteś bez uczuć.Czasem zastanawiam się czemu my wciąż jesteśmy razem?-To co powiedziałam zaskoczyło chyba tak samo mnie jak i Lexera.Poczułam jak chłód mnie ogarnia,wiedziałam o co chodzi mama kiedyś wspominała o moim drugim obliczu lecz ja w nie,nie wierzyłam.Zaczęłam uciekać jak najdalej by nie skrzywdzić nikogo...Nagle wpadłam na...
----Na kogo?----
-Ooo witaj Lili.Co cię do mnie sprowadza?Zakładam że znów pytanie i oczekujesz odpowiedzi.
-Tak.Pewnie znów przeczytałaś mi w myślach?
-Nie mylisz się zawsze gdy do mnie przybiegasz to masz jakąś sprawę lub pytanie.A twoja mina....
-Dobra nie ciągnijmy tego dłużej.Dziś...
-Tak wiem co się stało.I o co chcesz się zapytać?
- Dlaczego Gen zabił Sandwich’a?
-Ach to długa historia.Tak naprawę Sandwich był bratem Santera...
-Co?
-Tak.Gen razem z Santerem mają nadal rachunki do wyrównania Santer był wrogiem bardzo wielu watah.Po tym jak Gen uciekł Santer go gonił przez długi czas....Lecz powróćmy do Sandwich’a ,jak już mówiłam Sandwich był bratem Santera razem wszystko planowali.Pamiętasz twojego wcześniejszego alfę?
-Tak.
-Twój alfa spiskował razem z nimi...no a co dalej się działo to chyba wiesz a jak nie to spytaj się Santera.
-A czemu on to zrobił?Czy to ze względu na mnie?
-Ja mam dwie opcje.
-Słucham.
-To tak mógł w taki sposób zemścić się na bracie Santera...
-Ale wtedy mógłby zemścić się i na nim.
-No właśnie ja jednak stawiam że zrobił to ze względu na ciebie pamiętaj że wszystkie wilki mają uczucia nawet złodzieje i inne tam na ogół wilki.Wiesz o co mi chodzi...
-Dziękuję za pomoc.
-A nie ma za co pamiętaj ja zawsze chętnie pomogę i pogadam znajdę tam jakiś temacik do omówienia.
-Dobra to ja lecę.
-Tyle że nie wracaj za późno bo już słońce zachodzi.
-OK.
Gdy poszłam ja od razu się położyłam no i oczywiście zasnęłam...Z rana Lexer zaczął mnie się dopytywać w sprawie potomstwa.
-Lexer może pomińmy ten temat nie mam ochoty o nim rozmawiać.
-Czy coś jest nie tak?
-No tak naprawdę Santer jest bratem Sandwicha no i wiesz boję się trochę o Santera wcześniej was prawie nie straciłam a teraz dawne czasy znowu powróciły...
-Harytio nic mu się nie...
-Nie mylisz się Lexer tym razem może coś się stać i to nie tylko...
-Harytio...
-Jeszcze nie skończyłam...
-Harytia!!!
-Czego?
-Opanuj się.
-Nie mogę nie rozumiesz że ja się martwię o nas.Ty naprawdę czasem jesteś bez uczuć.Czasem zastanawiam się czemu my wciąż jesteśmy razem?-To co powiedziałam zaskoczyło chyba tak samo mnie jak i Lexera.Poczułam jak chłód mnie ogarnia,wiedziałam o co chodzi mama kiedyś wspominała o moim drugim obliczu lecz ja w nie,nie wierzyłam.Zaczęłam uciekać jak najdalej by nie skrzywdzić nikogo...Nagle wpadłam na...
----Na kogo?----
CD historii-Od Santera
-No nie wiem.Lubię chodzić an spacery,pływać,polować,lubię ogólnie naturę...
-Czyli że tak samo jak ja.
-No możliwe.Praktycznie to wszystko lubię.W każdym razie ja nie potrafię leżeć jak inne wilki muszę coś robić.No chyba że gapić się w gwiazdy i wyć do księżyca to jest życie...
-Jak to?
-Tak to. Zanim doszedłem to watahy Harytii to pałętałem się samotnie Harytia tak niedawno powiedziała co się stało i oddała mi pamięć.Staram się tego nie pokazywać tego Lexerowi no żeby znowu nie było kłótni gdy go tylko widzę od razu ogarnia mnie złość ale staram się to ukryć i chyba skutecznie.Wiesz obiecałem że nie będzie żadnej kłótni,naszej alfie.Boję się...
-Czego?
-Tego że znowu będzie kłótnia.A ty czego się boisz Wiwien?
----Wiwien?----
-Czyli że tak samo jak ja.
-No możliwe.Praktycznie to wszystko lubię.W każdym razie ja nie potrafię leżeć jak inne wilki muszę coś robić.No chyba że gapić się w gwiazdy i wyć do księżyca to jest życie...
-Jak to?
-Tak to. Zanim doszedłem to watahy Harytii to pałętałem się samotnie Harytia tak niedawno powiedziała co się stało i oddała mi pamięć.Staram się tego nie pokazywać tego Lexerowi no żeby znowu nie było kłótni gdy go tylko widzę od razu ogarnia mnie złość ale staram się to ukryć i chyba skutecznie.Wiesz obiecałem że nie będzie żadnej kłótni,naszej alfie.Boję się...
-Czego?
-Tego że znowu będzie kłótnia.A ty czego się boisz Wiwien?
----Wiwien?----
Od Lexer'a do Haryti
Kiedy się rano obudziłem ujrzałem najpiękniejszy widok w moim życiu -
śpiącą Harytie. Pomyślałem wtedy, że naprawdę jetem szczęściarzem.
-O Lexer już wstałeś przecież jest jeszcze bardzo wcześnie - powiedziała ospałym głosem Harytia
-Tak wiem no ,ale nie mogę.
-A to czemu?
-Bo cały czas myślę o nas o tym kiedy preście będziemy mieli małe pociech.
-Lexer nie rozmawiajmy o tym teraz. Ja jeszcze chce trosze pospać.
-No dobrze. To ja wyjdę z groty by się przeciągnąć i upoluję coś nam na śniadanie.
-Dobrze to pa.
-Pa i śpij słodko.
Po tych słowach wyszedłem z groty i poszedłem do lasu. Wciąż rozmyślałem o watasze i kilkoma innymi sprawami. Postanowiłem o tym wszystkim zapomnieć i skopić się na polowaniu. Po godzinie czau upolowałem dwa zające i wróciłem do groty. Harytia już wstała i oczekiwała mnie przed grotom. Zjedliśmy zdobycz i postanowiłem wrócić do tamtego tematu.
<Harytio więc kiedy?co?i jak?>
-O Lexer już wstałeś przecież jest jeszcze bardzo wcześnie - powiedziała ospałym głosem Harytia
-Tak wiem no ,ale nie mogę.
-A to czemu?
-Bo cały czas myślę o nas o tym kiedy preście będziemy mieli małe pociech.
-Lexer nie rozmawiajmy o tym teraz. Ja jeszcze chce trosze pospać.
-No dobrze. To ja wyjdę z groty by się przeciągnąć i upoluję coś nam na śniadanie.
-Dobrze to pa.
-Pa i śpij słodko.
Po tych słowach wyszedłem z groty i poszedłem do lasu. Wciąż rozmyślałem o watasze i kilkoma innymi sprawami. Postanowiłem o tym wszystkim zapomnieć i skopić się na polowaniu. Po godzinie czau upolowałem dwa zające i wróciłem do groty. Harytia już wstała i oczekiwała mnie przed grotom. Zjedliśmy zdobycz i postanowiłem wrócić do tamtego tematu.
<Harytio więc kiedy?co?i jak?>
piątek, 8 marca 2013
Od Wiwien Cd. histori Santera
- Dziękuję ci za to, że dałeś mi nadzieję. Dzięki tobie poczułam, że
wreszcie ktoś chce coś dla mnie zrobić. I nie jest to uwarunkowane jakąś
przysługą.
-Nie ma za co.
-Co powiesz w ramach takiego zaprzyjaźniania się pójść jutro na polowanie, a dzisiaj trochę pogadać? Co lubisz najbardziej?
-----------------------------------------------Santer?--------------------------------------------------------------
-Nie ma za co.
-Co powiesz w ramach takiego zaprzyjaźniania się pójść jutro na polowanie, a dzisiaj trochę pogadać? Co lubisz najbardziej?
-----------------------------------------------Santer?--------------------------------------------------------------
CD histori Wiwien-Od Santera
-Wiesz no..także mi się podobasz.Jak sama mówiłaś nie znamy się jeszcze dobrze.A wiesz chciałbym jednak poznać cię lepiej,gdybyśmy się znali dłużej to kto wie ale na razie dajmy sobie trochę czasu.
-Ach rozumiem.
-No nie zamartwiaj się ja po prostu nie chcę ciebie zranić.
-No a niby jak?
-No nie wiem,w każdym razie dajmy sobie jeszcze odrobinę czasu może coś z tego wyjdzie.Tak wiem że wolałabyś inną odpowiedź ale takie jest już życie.Dziękuję.
-Ale za co?
-Dzięki tobie już wiem.
-Co?
-To że jednak tu zostanę.Gdy dołączyłem postanowiłem tu zostać tylko na jakiś czas,ale wiem że dla kogoś coś znaczę i nie chcę zawieść tej osoby,czyli ciebie.
-Ja także dziękuję.
-Za co?
----No właśnie za co Wiwien?----
-Ach rozumiem.
-No nie zamartwiaj się ja po prostu nie chcę ciebie zranić.
-No a niby jak?
-No nie wiem,w każdym razie dajmy sobie jeszcze odrobinę czasu może coś z tego wyjdzie.Tak wiem że wolałabyś inną odpowiedź ale takie jest już życie.Dziękuję.
-Ale za co?
-Dzięki tobie już wiem.
-Co?
-To że jednak tu zostanę.Gdy dołączyłem postanowiłem tu zostać tylko na jakiś czas,ale wiem że dla kogoś coś znaczę i nie chcę zawieść tej osoby,czyli ciebie.
-Ja także dziękuję.
-Za co?
----No właśnie za co Wiwien?----
Historia od Lili- odpowiedź do Gen'a
Kiedy Gen zapytał, skąd znam basiora. Postanowiłam wyznać wreszcie
komuś całą prawdę o moim życiu, jednak lekko się wahałam.
-To bardzo długa historia...- powiedziałam.
-Mamy czas. -odrzekł naciskając.-Chodźmy na klif, tam
porozmawiamy-zaproponowałam na koniec.
Gdy dotarliśmy na miejsce, zaczęłam opowieść:
-Jak pewnie już wiesz, do Watahy Marzeń dołączyłam niedawno.
Wcześniej błąkałam się po świecie, byłam na prawdę w wielu
miejscach. Pewnego dnia, mając dwa lata, miałam wypadek. Byłam w
złym stanie. Gdybym nie...
Głos mi się zapadł, zadrżał. Nie mogłam wykrztusić słowa. To dla
mnie przykre wspomnienia. Postanowiłam jednak ciągnąć dalej.
-Ten wilk, który na mnie napadł to Sandwich, zwany przez wszystkich
imieniem „Sandi“. Odnalazł mnie i uzdrowił. Twierdził, że byłam
umierająca. Aby odwdzięczyć się mu, dołączyłam do jego watahy.
Codziennie pomagałam Sandiemu w polowaniach, opieką nad młodymi
wilkami. Zajmowałam się sprawami organizacyjnymi. Pewnego
dnia odkryłam, że Sandwich wymyka się w nocy z jaskini, po cichu
się skrada i ... On po prostu chodził na schadzki z dowódcami
wrogich watah. Spiskowali. Doszły mnie słuchy, iż planują
napaść na Watahę Księżyca- watahę, do której wtedy należałam,
watahę Sandiego. To był dla mnie szok. Sandwich, w którego byłam
wpatrzona jak w obrazek, miał ułatwić im całą akcję. Byłam
roztrzęsiona. Oddaliłam się. Powróciłam do jaskini. Pobudziłam
wszystkie wilki i powiadomiłam o wszystkim, co przed chwilą
zobaczyłam. Byliśmy bardzo przerażeni. Zaplanowaliśmy ucieczkę.
Następnego dnia rano wszyscy wymknęli się, gdy Sandwich jeszcze
spał. Ja zostałam. Powiedziałam mu, czego się dowiedziałam. Wpadł w
furię. Stał się groźny. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
Rzucił się na mnie, tak, jak dziś. W obronie wbiłam mu pazury w
klatkę piersiową. Niestety, niedostatecznie głęboko, bo przeżył,
ale opadł na siłach i zdołałam mu umknąć. Nie wiem, jak mnie tu
znalazł. Zdążyłam już zapomnieć o tamtych wydarzeniach. Teraz to
wszystko wróciło.
Wybuchnęłam histerycznym płaczem. Gen przytulił mnie mocno. Nic nie
mówił. Pozwolił mi się wypłakać. Kiedy otarłam ostatnie łzy,
wyjąkałam:
-Dziękuję za ocalenie życia.
Wróciliśmy razem do watahy. Po drodze myślałam, co pokierowało
Gen’em. Dlaczego zabił Sandwich’a? Czy to ze względu na mnie?
Te pytania długo mnie dreczyły. Jak zwykle, udałam się do
Harytii.
< Harytio, dokończ, co się działo w twojej jaskini :) >
czwartek, 7 marca 2013
Od Gen'a - cd Historii Lili
-Auć - mruknąłem, kiedy pierwszy szok minął. Lili przygniotła mnie całym swoim ciężarem (nie, żeby była gruba czy coś, ale cóż, dorosły wilk nie waży zazwyczaj tyle co piórko), bolało mnie więc wszystko.
-Podwójne AUĆ - mruknąłem ponownie, kiedy udało mi się już stanąć na nogi.
-Strasznie cię przepraszam - odezwała się wilczyca, otrzepując mnie z pisaku. - Ja... nie zauważyłam cię...
Nie kłam, wiem, że nie łatwo mnie zauważyć, kiedy się postaram, ale bez przesady - pomyślałem, ale nie wypowiedziałem tego na głos.
-Jeszcze raz cię przepraszam - dodała, patrząc mi w oczy.
-Wybaczam ci - powiedziałem z uśmiechem, unosząc brwi i patrząc na nią rozbawionym wzrokiem. Zaśmiała się.
Pogadaliśmy jeszcze trochę, a potem ruszyliśmy plażą, by dołączyć do reszty watahy na polowaniu.
Nie zaszliśmy jednak daleko, kiedy z krzaków na wydmach wyskoczył czarny basior z szarym podbrzuszem i zielonymi, pełnymi gniewu oczami. Z miejsca rzucił się na Lili, warcząc wściekle.
Wilczyca nie zdążyła uskoczyć, kiedy wilk przygniótł ją do ziemi. Pisnęła ze strachu i próbowała się wyrwać, ale trzymał ją mocno.
-I co, myślałaś, że mi zwiejesz?! - wywarczał. - O nie, co to t...
Nie skończył zdania, kiedy w jego klatce piersiowej (w tej części klatki piersiowej, która jest odsłonięta, gdy wilk wyciągnie łapę do przodu), utkwił mój nóż. Basior zakrztusił się, zacharczał i padł martwy na ziemię obok przerażonej Lili. Podbiegłem zaraz do niej i pomogłem jej wstać (wspominałem, że byłem w ludzkiej postaci? Nie? No więc byłem w ludzkiej postaci, inaczej nie dałbym rady rzucić nożem), a potem podszedłem do samca i kucnąłem przy nim. Sprawdziłem tętno, choć właściwie niepotrzebnie - świetnie wiedziałem, że nóż przebił serce. Rzut idealny.
Wyciągnąłem broń z trupa (zanurzyła się aż po rękojeść), wytarłem ostrze o spodnie i schowałem do pochwy wiszącej przy pasie. Wstałem i spojrzałem na Lili. Wciąż była w szoku, zapewne spowodowanym zarówno atakiem wilka jak i moim.
-Skąd go znasz? - spytałem głosem nie zdradzającym żadnych emocji.
<Lili, skoąd go znasz?>
Od Lili-CD historii Gena
Dzisiejszy dzień... Co tu dużo gadać. Chyba wreszcie znalazłam kogoś dla siebie. Otóż w niezwykłych okolicznościach natknęłam się na Gen’a. Oj tak. Jak zwykle nie mogło z tego wyniknąć nic dobrego, moje uczucie do niego tylko wzrosło i nabrało na sile. A wszystko było tak...
Spotkałam w lesie nieznajomego wilka. Zauważył mnie i warknął. Spostrzegłam, że rwie się, aby rozpocząć gonitwę. Ruszyłam z kopyta przed siebie. W oczach miałam strach. A serce to chyba mało mi nie wyleciało na wierzch. Nagle zauważyłam jakiegoś wilka z Watahy Marzeń. Jak opętana przebiegłam obok niego, po czym zawróciłam i wpadłam w jego ramiona. Kiedy już znormalniałam i szok minął, leżałam na nim. Czułam się bardzo niezręcznie. Patrzyłam mu prosto w oczy. Czasem wzrok mówi więcej niż tysiąc słów... Chyba wyczytał z mych ślepi za wiele, gdyż zbliżył swój pyszczek do mojego i już miał mnie polizać, gdy... odsunęłam się gwałtownie. To był impuls. Wszystko działo się zbyt szybko. Jednak zrozumiał to, ponieważ parsknął tylko śmiechem. Odpowiedziałam na jego wybuch delikatnym uśmieszkiem. Porozmawialiśmy chwilę o całym zajściu. Przeprosiłam go. Jednakże całe to wydarzenie niezmiernie mnie podnieciło. Teraz mam pewność, że się zakochałam... Tylko jak mu to powiedzieć?
< kogo odwiedziłam? kto i jakiej udzielił mi rady? a może Gen jakoś zareagował? >
Spotkałam w lesie nieznajomego wilka. Zauważył mnie i warknął. Spostrzegłam, że rwie się, aby rozpocząć gonitwę. Ruszyłam z kopyta przed siebie. W oczach miałam strach. A serce to chyba mało mi nie wyleciało na wierzch. Nagle zauważyłam jakiegoś wilka z Watahy Marzeń. Jak opętana przebiegłam obok niego, po czym zawróciłam i wpadłam w jego ramiona. Kiedy już znormalniałam i szok minął, leżałam na nim. Czułam się bardzo niezręcznie. Patrzyłam mu prosto w oczy. Czasem wzrok mówi więcej niż tysiąc słów... Chyba wyczytał z mych ślepi za wiele, gdyż zbliżył swój pyszczek do mojego i już miał mnie polizać, gdy... odsunęłam się gwałtownie. To był impuls. Wszystko działo się zbyt szybko. Jednak zrozumiał to, ponieważ parsknął tylko śmiechem. Odpowiedziałam na jego wybuch delikatnym uśmieszkiem. Porozmawialiśmy chwilę o całym zajściu. Przeprosiłam go. Jednakże całe to wydarzenie niezmiernie mnie podnieciło. Teraz mam pewność, że się zakochałam... Tylko jak mu to powiedzieć?
< kogo odwiedziłam? kto i jakiej udzielił mi rady? a może Gen jakoś zareagował? >
Od Wiwien
Był wieczór. Siedziałam sobie spokojnie na pagórku, z którego miałam
świetny widok na cała okolicę. Usłyszałam szmer za sobą w odległości 10
metrów. Odwróciłam się i ujrzałam Santera wychodzącego z jaskini Alf.
Zawołałam go po Imieniu. Odwrócił się i podszedł.
-Hej!-przywitałam się.
-Cześć.-odpowiedział.
-Jak polowanie?
-Dobrze.
Przez chwilę gadaliśmy praktycznie o niczym, ale potem rozmowa się rozkręciła i zaczęłam się pomału przysuwać do niego, aż nasze ramiona się zetknęły i w tedy wypowiedziałam to okropne zdanie, które podsunęła mi moja spontaniczna natura:
-Wiesz Santer, może my nie znamy się zbyt długo i wiem, że ty też pewnie nic o mnie nie wiesz, ale podobasz mi się i może jeżeli na razie nie chcesz się wiązać to może chciałbyś być chociaż moi przyjacielem, albo nawet kimś więcej?-wstrzymałam oddech.
--------------------------------------------------Santer?------------------------------------------------------
-Hej!-przywitałam się.
-Cześć.-odpowiedział.
-Jak polowanie?
-Dobrze.
Przez chwilę gadaliśmy praktycznie o niczym, ale potem rozmowa się rozkręciła i zaczęłam się pomału przysuwać do niego, aż nasze ramiona się zetknęły i w tedy wypowiedziałam to okropne zdanie, które podsunęła mi moja spontaniczna natura:
-Wiesz Santer, może my nie znamy się zbyt długo i wiem, że ty też pewnie nic o mnie nie wiesz, ale podobasz mi się i może jeżeli na razie nie chcesz się wiązać to może chciałbyś być chociaż moi przyjacielem, albo nawet kimś więcej?-wstrzymałam oddech.
--------------------------------------------------Santer?------------------------------------------------------
Od Gen'a
Długo nie pokazywałem się nikomu na oczy, a to z prostego powodu - dopadł mnie brak czasu. Większość dnia spędzałem u Fkeu'ok, mojego Ikrana. Natomiast przez te kilka godzin, które mi zostawały, polowałem i kradłem. Czyli właściwie zajmowałem się tym, co zwykle.
Dziś postanowiłem jednak dołączyć do reszty watahy na polowaniu, żeby nagle się nie okazało, że mnie wywalili.
Biegłem właśnie brzegiem plaży (tym brzegiem przy morzu), rozchlapując naokoło słoną wodę i zostawiając płytkie odciski łap w piasku, prawie od razu zmywane przez fale. Ani myślałem się zatrzymać na odpoczynek - nagle zaczęło mi zależeć na spotkaniu z innymi. Było to dziwne uczucie, bo jakoś nigdy nie miałem zapędów towarzyskich... Od zawsze byłem typem samotnika. Ale co tu się dziwić, wilk o takim charakterze i upodobaniach złodziejskich raczej nie mógł być duszą towarzystwa...
Nagle drogę przecięła mi jakaś samica. Poznałem po zapachu, że należy do Watahy Marzeń, jednak w biegu nie zauważyłem, która to.
Przebiegła mi tuż przed nosem. Nie zdążyłem nawet zareagować, a już oboje leżeliśmy w wodzie, jedno na drugim. Teraz mogłem się lepiej przyjrzeć wilczycy. Ona również na mnie patrzyła, ale raczej z pożądaniem niż ze zdziwieniem. Nie ukrywam, zdziwiło mnie to jeszcze bardziej, ale cóż, wilk o TAKIEJ urodzie jak ja nie mógłby się spodziewać niczego innego... Nie, żebym chciał się przechwalać (ale jestem świadom, jak działam na płeć przeciwną).
Z jeszcze większym zdziwieniem, graniczącym wręcz z szokiem, odkryłem, że była to...
<No, kto to był? A raczej która z samic? ;) >
Dziś postanowiłem jednak dołączyć do reszty watahy na polowaniu, żeby nagle się nie okazało, że mnie wywalili.
Biegłem właśnie brzegiem plaży (tym brzegiem przy morzu), rozchlapując naokoło słoną wodę i zostawiając płytkie odciski łap w piasku, prawie od razu zmywane przez fale. Ani myślałem się zatrzymać na odpoczynek - nagle zaczęło mi zależeć na spotkaniu z innymi. Było to dziwne uczucie, bo jakoś nigdy nie miałem zapędów towarzyskich... Od zawsze byłem typem samotnika. Ale co tu się dziwić, wilk o takim charakterze i upodobaniach złodziejskich raczej nie mógł być duszą towarzystwa...
Nagle drogę przecięła mi jakaś samica. Poznałem po zapachu, że należy do Watahy Marzeń, jednak w biegu nie zauważyłem, która to.
Przebiegła mi tuż przed nosem. Nie zdążyłem nawet zareagować, a już oboje leżeliśmy w wodzie, jedno na drugim. Teraz mogłem się lepiej przyjrzeć wilczycy. Ona również na mnie patrzyła, ale raczej z pożądaniem niż ze zdziwieniem. Nie ukrywam, zdziwiło mnie to jeszcze bardziej, ale cóż, wilk o TAKIEJ urodzie jak ja nie mógłby się spodziewać niczego innego... Nie, żebym chciał się przechwalać (ale jestem świadom, jak działam na płeć przeciwną).
Z jeszcze większym zdziwieniem, graniczącym wręcz z szokiem, odkryłem, że była to...
<No, kto to był? A raczej która z samic? ;) >
środa, 6 marca 2013
Od Lili
Najwyższy czas poszukać sobie partnera. Jestem już w pełni dojrzałą
wilczycą i powinnam założyć rodzinę. Jednak to nie takie
proste. Poza Lexer’em, Gen’em, Santerem, Neelem, którego nigdy nie
widziałam, Tajemniczym, z który także nie miałam okazji się spotkać
nie ma innych wilków w Watasze Marzeń. Może są, ale ja
nie wiem o ich istnieniu. To są ci najpopularniejsi. Lexer ma już
partnerkę, z Gen’em mi się nie układa. Bardzo dawno z nim nie
rozmawiałam. Szkoda. Bardzo mnie intryguje, ale zgrywa
niedostępnego. Nie jest dobrym kandydatem na męża. Santer... Hmm...
Muszę z nim się spotkać. Jest Głównym Zwiadowcą, z pewnością
spotkam go u boku Harytii albo przy granciach watahy. Ciekawe, czy
poszukuje partnerki. Pójdę go poszukać.
Pomknęłam przez las. Niestety, nie natknęłam się na niego. Poszłam
do jaskini Harytii, pomyślałam, ze może pomaga jej w opiece nad
maleństwami.
-Witaj Harytio-rozpoczęłam rozmowę.
-O, dobry wieczór, Lili-odrzekła zmartwionym głosem.
-Coś się stało? Nie wyglądasz najlepiej.
-Oj nie. Po prostu opieka nad Neelem i Vitani jest bardzo wycięczającym
zajęciem.
-Proś mnie o pomoc, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Z chęcią cię
odciążę. Alfa ma precież jeszcze inne obowiązki.
-To mogłabyś teraz chwile posiedzieć z dziecmi? Pójdę na zwiady.
-Oczywiście. Aha, mam jedno pytanie.
-Tak?
-Wiesz, gdzie mogę znależć Santera?
-Hm... Ostatnio widziałam go na polowaniu.
-Za bardzo mi nie pomogłaś. Ale dziękuję.
-Wsłuchaj się w głos serca. On cię zaprowadzi do niego.
Zaśmiałam się. Harytia mnie przejrzała. To bardzo bystra wilczyca.
Jeszcze bardziej, niż przypuszczałam.
Harytia odeszła. Zniknęła w otchłani za drzwiami. A ja stanęłam
przed obliczem małych, rozwrzeszczanych wilków. Niełatwo było je
udobruchać. Na szczęście szybko je uspokoiłam
-Ależ one słodkie -pomyślałam.-Miło było by mieć takie maluszki.
-Prawda-powiedział głos z tyłu.
-Kto to?- zapytałam cicho, nie odwracając się.
-Poznaj po zapachu.
Odwróciłam się. Moje oczy ujrzały majestatycznego wilka. Był to...
-Santer.-przedstawił się.
-Och, szukałam cię jakiś czas temu.
-Haha. To ja znalazłem ciebie, Lili.
-Lili. Skąd znasz moje imię?
Nie zdążyłam dac mu czasu na odpowiedzieć, gdyż dodałam:
-Muszę opiekować się dziećmi Harytii, więc nie ma zbyt dużó czasu
na rozmowy.
-Mogę pomóc. Może nie mam najlepszego podejścia, ale na razie śpią,
możemy ich wspólnie pilnować.
-No dobrze. Myślę, ze Alfa nie miałaby nic przeciwko. A co cię tu
sprowadza?
-Ty.
-A tak na serio?
-Przyszedłem do Lexer’a, myślałem, ze go zastanę.
-Niestety. Jak przyszłam to już go nie było. Harytia sama zajmowała
się maluszkami.
-Są urocze, prawda?
-Oj tak.
Rozmowa się rozkręciła. Bardzo dobrze gawędziło mi się z Santerem
aż do momentu gdy z jego ust padło pytanie:
-Poszukujesz partnera?
Zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć.
Chciałam przewidzieć przyszłości w wypoadku gdy opowiem mu
wszystko, ale nie byłam dostatecznie skupiona, a nie mogłam dać mu
po sobie poznać, jakie mam moce.
-Przepraszam.
-Szukam, niestety bezskutecznie- odparłam z lekkością, jednak
stanowczym tonem.
-Nikt cię nie interesuje?-pytał dociekliwie.
-Nie. Nikt.
-Ja mam tak samo. Wszystkie wilczyce zajęte.
-Ja jestem wolna. Ale nie bierz mnie pod uwagę.
-Dlaczego?
-Dopiero się poznaliśmy. Znamy tylko swoje imiona. Nic poza tym.
-Nie byłbym tego taki pewien.
-Ale ja to wiem.
-Już jestem!-krzyknęła zasapana Harytia.
-Dzieci śpią, najadły się i padły.- uśmiechnęłam się.
-Dziękuję za pomoc. A ty co tutaj robisz?-zwróciła się do Santera.
-Czekam na Lexer’a.
-Niebawem wróci.
-Ja już muszę iść- powiedziałam.
-Nie zatrzymujemy cię.
niedziela, 3 marca 2013
Od Lexera CD historii od Lili
-Co to tu robisz? - zapytałem
-Ja? Nie widać kompie się nie widać.
-Spokojnie nie unos się tak. Przecież nie oskarżam cie o wymykanie się z groty i śledzenie ,,nieznajomego''.
-Jak.... skąd wiesz.... a raczej o czym mówisz. - zawstydziła się Lili
-Spokojnie nie zabronię ci niczego, a śledzenie to jeszcze nie zbrodnia.
-Więc nie powiesz nikomu?
-Ja? Przecież nic nie widziałem. - uśmiechnął się Lexer. - ale wiesz choć wracamy do watahy zjemy coś.
-Ja? Nie widać kompie się nie widać.
-Spokojnie nie unos się tak. Przecież nie oskarżam cie o wymykanie się z groty i śledzenie ,,nieznajomego''.
-Jak.... skąd wiesz.... a raczej o czym mówisz. - zawstydziła się Lili
-Spokojnie nie zabronię ci niczego, a śledzenie to jeszcze nie zbrodnia.
-Więc nie powiesz nikomu?
-Ja? Przecież nic nie widziałem. - uśmiechnął się Lexer. - ale wiesz choć wracamy do watahy zjemy coś.
Od Lili
Ostatnio wymknęłam się z watahy. Miałam dość wysłuchiwania kłótni
pomiędzy niektórymi wilkami. Kompletnie nie rozumiem przyczyn ich zwad.
Ale to nie moja sprawa i nie mnie to oceniać. Tak więc, kiedy tylko
czmychnęłam, poszłam na klif. Spotkałam tam nieznajomego. Obserwowałam
go z ukrycia. Na pierwszy rzut oka widać, że nie należy do Watahy
Marzeń. Zastanawiało mnie, co tu robi. Przebywanie na cudzym terytorium
jest zakazane. Gdyby trafił na innego wilka, a nie na mnie, mogłoby być
z nim krucho.
Cały czas patrzyłam na to, co robi z ukrycia. Kręcił się, jakby
czegoś szukał. Później zaczął węszyć. Ulotnił się. Wyszłam z
kryjówki. Rozejrzałam się w około. Nigdzie go nie było.
Zlekceważyłam jego dziwne zniknięcie. Poszłam się wykąpać. Weszłam
do lodowatej wody. Chwilę się pluskałam. Kiedy wyszłam z rzeki, drogę
zaszedł mi...
<kto?>
niedziela, 17 lutego 2013
Od Lexer'a do Santera
Po tym jak wyszyłem z groty spotkałem Santera siedział przygnębiony.
Postanowiłem do niego podejść. Kiedy staniolem przed nim powiedział:
-Lexer ja ci zazdroszczę.
-Czego?
-Masz taka wspaniałą żonę, Która cie kocha. Wiesz powiem jak wilk do wilka masz może dla mnie jakąś wilczycę?
Na początku Lexer'a to pytanie zamurowało bo nie znal żadnej wilczycy, która by go chciała ale potem przypomniał sobie o nowej samiczce, która chyba coś do niego czuła:
-Wiesz możesz porozmawiać z Wiwien.
-Naprawdę? Tylko, że jest mały problem. - westchnął Santer
-Jaki?
-Po prostu boję się....
<Santer czego i jak będziesz pisał wżyć na luz :D>
-Lexer ja ci zazdroszczę.
-Czego?
-Masz taka wspaniałą żonę, Która cie kocha. Wiesz powiem jak wilk do wilka masz może dla mnie jakąś wilczycę?
Na początku Lexer'a to pytanie zamurowało bo nie znal żadnej wilczycy, która by go chciała ale potem przypomniał sobie o nowej samiczce, która chyba coś do niego czuła:
-Wiesz możesz porozmawiać z Wiwien.
-Naprawdę? Tylko, że jest mały problem. - westchnął Santer
-Jaki?
-Po prostu boję się....
<Santer czego i jak będziesz pisał wżyć na luz :D>
Od Lexer'a-CD historii
-Spokojnie daj mi wszystko powiedzieć- westchnął Lexer
-Dobrze już jestem spokojna-powiedziała Harytia
-Więc jak się obudziłem i zauważałem, że ty leżysz i jak inne wilki niewiedzą co maja robić postanowiłem je uspokoić i wrócić do codziennych zajęć. Aktualnie wszyscy są na polowaniu.
-To miłe ale zaraz gdzie Santer
Na pysku Lexer'a pojawił się uśmiech który wydał się podejrzany dla Alfy. Nagle do groty wszedł Santer, tyle że wyglądał inaczej tak radośnie.
-O cześć Santer jak tam głowa już nie boli?
-A bardzo dobrze już mi lepiej. O widzę, że ni tylko mi się poprawił. Alfa też się już dobrze czuje. Dobra nie będę wam przeszkadzał pewnie musicie się jeszcze troszkę po miziać więc ja wychodzę.
Santer wyszedł, a Lexer spojrzał na Harytie i zauważył wielkie zdziwienie:
-Kochanie dobrze się czujesz coś zbladłaś może skoczę po wodę.
-Yyy wiem ja jeszcze śpię to mi się śni.
-Nie to jawa nie śpisz. Też bym nie dowie żął jakbym był na twoim miejscu.- zaśmiał się Lexer
-Więc co mu się stało? zapytała zdziwiona wilczyca
-Wtedy jak spadaliśmy on upadł na głowę i nic nie pamięta nie wie kim jest.
-Zaraz on powiedział, że mamy się po miziać... Lexer coś czuję, że brałeś w tym udział. - uśmiechnęła się Haryti
-Ups chyba wpadłem.- zaśmiał się wilk - Jak widzisz nie masz się o co martwić więc odpoczywaj dalej.
Lexer podszedł do Haryti i potarli się noskami po czym wilk wyszedł. Kilkanaście kroków od groty Lexer spotkał Santera.
<CDN>
-Dobrze już jestem spokojna-powiedziała Harytia
-Więc jak się obudziłem i zauważałem, że ty leżysz i jak inne wilki niewiedzą co maja robić postanowiłem je uspokoić i wrócić do codziennych zajęć. Aktualnie wszyscy są na polowaniu.
-To miłe ale zaraz gdzie Santer
Na pysku Lexer'a pojawił się uśmiech który wydał się podejrzany dla Alfy. Nagle do groty wszedł Santer, tyle że wyglądał inaczej tak radośnie.
-O cześć Santer jak tam głowa już nie boli?
-A bardzo dobrze już mi lepiej. O widzę, że ni tylko mi się poprawił. Alfa też się już dobrze czuje. Dobra nie będę wam przeszkadzał pewnie musicie się jeszcze troszkę po miziać więc ja wychodzę.
Santer wyszedł, a Lexer spojrzał na Harytie i zauważył wielkie zdziwienie:
-Kochanie dobrze się czujesz coś zbladłaś może skoczę po wodę.
-Yyy wiem ja jeszcze śpię to mi się śni.
-Nie to jawa nie śpisz. Też bym nie dowie żął jakbym był na twoim miejscu.- zaśmiał się Lexer
-Więc co mu się stało? zapytała zdziwiona wilczyca
-Wtedy jak spadaliśmy on upadł na głowę i nic nie pamięta nie wie kim jest.
-Zaraz on powiedział, że mamy się po miziać... Lexer coś czuję, że brałeś w tym udział. - uśmiechnęła się Haryti
-Ups chyba wpadłem.- zaśmiał się wilk - Jak widzisz nie masz się o co martwić więc odpoczywaj dalej.
Lexer podszedł do Haryti i potarli się noskami po czym wilk wyszedł. Kilkanaście kroków od groty Lexer spotkał Santera.
<CDN>
czwartek, 14 lutego 2013
CD historii-Od Harytii
Gdy Lexer i Santer leżeli na ziemi,a ja wciąż płakałam.Siedziałam przy nich a łzy lały mi się strumieniami z oczu.W okół mnie widziałam zamazane postacie innych wilków.Nie wiedziałam co robić bałam się ich zanieść do groty ponieważ już mieli połamane kości i mogły by coś przebić.Postanowiłam ich zanieść używając moich mocy.Było to wyczerpujące ale się udało.Kazałam wszystkim iść już spać.Postanowiłam sama im pomóc,używając swojej energii życiowej,kości zaczęły im się zrastać.Ledwo trzymałam się na łapach.Postanowiłam się położyć lecz jednak zasnęłam.Nagle zauważyłam rodziców i mojego brata.Szli dróżką leśną próbowałam ich dogonić lecz oni zaczęli biec.Nagle za drzew wybiegli Lexer i Santer zobaczyłam że nagle spadają w dół.Ktoś do mnie krzyczał.Nagle się obudziłam stał nade mną Lexer,lecz nie widziałam Santera i reszty watahy.Od razu rzuciłam pytanie
-A gdzie jest Santer i reszta watahy?
-....
-No gadaj gdzie oni są!?
----No właśnie gdzie Lexer?----
-A gdzie jest Santer i reszta watahy?
-....
-No gadaj gdzie oni są!?
----No właśnie gdzie Lexer?----
Od Lexera CD
-O Lexer jakie miłe spotkanie. Ach same z tobą kłopoty, a mogłem cię zabic tamtej nocy. - zaśmial sie Santer
-Więc tam byłeś. Tylko dlaczego chcesz mnie zabić. - krzyknął wilk
Nagle Santer podeszedł do Haryti i powiedział:
-Oj Lexer Lexer jak cię wtedy zabił to twoja piękna żona miała by mnie a nie takie coś jak ty.
-Santer przegiąłeś. Harytio najdroższa odsuń się! - krzyknął Lexer
Wilk szedł w stronę Santera. Harytia starała się go zatrzymać lecz gdy zobaczyła gniew i ból w jego oczach odsunęła się.
-Ha ha więc walczymy.
Wilki żuciły się na siebie. Walka była wyrównana lecz rozpacz Lexer za ukochaną rodzina i Harytią dawała mu siłę. Lexer zrzucił Santera z przepaści lecz ten zdołał się go złapać i powiedział:
-Zanim zgine zabiorę cię ze sobą do grobu.
Oboje upadli i się nie ruszali. Zszokowana Alfa postanowiła pobiec po Kumi i Fureja.Kumi podeszła do obu z nich i stwierdziła, że oboje żyją lecz mają strzaskane kości. Lexer wstał,a Harytia natychmiast go zapytała:
-Dlaczego to zrobiłeś mogłeś zginąć. Przecież wiesz, ze mi na tobie zależy. - rozpłakała się Harytia
-Ukochana ja to zrobiłem by cię chronić ponieważ cię kocham nie mógł bym sobie wybaczyć jakby coś ci się stało - po tych słowach Lexer zemdlał
<Harytio co się stało kiedy zemdlałem/>
-Więc tam byłeś. Tylko dlaczego chcesz mnie zabić. - krzyknął wilk
Nagle Santer podeszedł do Haryti i powiedział:
-Oj Lexer Lexer jak cię wtedy zabił to twoja piękna żona miała by mnie a nie takie coś jak ty.
-Santer przegiąłeś. Harytio najdroższa odsuń się! - krzyknął Lexer
Wilk szedł w stronę Santera. Harytia starała się go zatrzymać lecz gdy zobaczyła gniew i ból w jego oczach odsunęła się.
-Ha ha więc walczymy.
Wilki żuciły się na siebie. Walka była wyrównana lecz rozpacz Lexer za ukochaną rodzina i Harytią dawała mu siłę. Lexer zrzucił Santera z przepaści lecz ten zdołał się go złapać i powiedział:
-Zanim zgine zabiorę cię ze sobą do grobu.
Oboje upadli i się nie ruszali. Zszokowana Alfa postanowiła pobiec po Kumi i Fureja.Kumi podeszła do obu z nich i stwierdziła, że oboje żyją lecz mają strzaskane kości. Lexer wstał,a Harytia natychmiast go zapytała:
-Dlaczego to zrobiłeś mogłeś zginąć. Przecież wiesz, ze mi na tobie zależy. - rozpłakała się Harytia
-Ukochana ja to zrobiłem by cię chronić ponieważ cię kocham nie mógł bym sobie wybaczyć jakby coś ci się stało - po tych słowach Lexer zemdlał
<Harytio co się stało kiedy zemdlałem/>
Od Santera-CD histori Harytii
-Lexer odejdź...
-Ale Lexer już poszedł?
-A to ty Santer.Nie rozumiem Lexera....
-Nie musisz go rozumieć.
-O co ci chodzi?
-O to że...Wiesz co może nie rozmawiajmy o tym przy innych wilkach.
-To morze chodź nad wodospad.Tam mało chodzi wilków.
-No to idziemy.
Poszliśmy nad wodospad.Zauważyłem że Alfa już się trochę uspokoiła ale wciąż była zdenerwowana.W każdej chwili potrafiłaby się na mnie rzucić.Wytłumaczyłem jej że nie musi się martwić o Lexera że to jest wilk taki jak każdy i że potrafiłby żyć bez niej.Widocznie Lexer to usłyszał bo wyskoczył za drzew.
-Mówiłem żebyś się do niej nie zbliżał.
-Ej przestańcie.-Powiedziała Alfa ja zignorowałem jej upomnienie.
----A ty Lexer?----
-Ale Lexer już poszedł?
-A to ty Santer.Nie rozumiem Lexera....
-Nie musisz go rozumieć.
-O co ci chodzi?
-O to że...Wiesz co może nie rozmawiajmy o tym przy innych wilkach.
-To morze chodź nad wodospad.Tam mało chodzi wilków.
-No to idziemy.
Poszliśmy nad wodospad.Zauważyłem że Alfa już się trochę uspokoiła ale wciąż była zdenerwowana.W każdej chwili potrafiłaby się na mnie rzucić.Wytłumaczyłem jej że nie musi się martwić o Lexera że to jest wilk taki jak każdy i że potrafiłby żyć bez niej.Widocznie Lexer to usłyszał bo wyskoczył za drzew.
-Mówiłem żebyś się do niej nie zbliżał.
-Ej przestańcie.-Powiedziała Alfa ja zignorowałem jej upomnienie.
----A ty Lexer?----
Od Harytii-CD historii
-Ale Lexer...
-No co on jest lepszy ode mnie?Co on ma czego ja nie mam?
-Wy naprawdę jesteście tacy sami.I masz go przeprosić.Bo jak nie...
-Jak nie to co!?
-Idź z tąd!Nie chcę cie widzieć.
-Ależ Harytio...
-Nie rozumiesz idź z tąd!
Zobaczyłam że poszedł ale po kilku minutach ktoś do mnie podszedł.
----Kto do mnie podszedł? ----
-No co on jest lepszy ode mnie?Co on ma czego ja nie mam?
-Wy naprawdę jesteście tacy sami.I masz go przeprosić.Bo jak nie...
-Jak nie to co!?
-Idź z tąd!Nie chcę cie widzieć.
-Ależ Harytio...
-Nie rozumiesz idź z tąd!
Zobaczyłam że poszedł ale po kilku minutach ktoś do mnie podszedł.
----Kto do mnie podszedł? ----
Od Lexer'a do Santer'a CD
-Dobrze przepraszam cie Harytio ,że Cie nie posłuchałem, ale ty
Santer zapomnij o moich przeprosinach!- krzyknął Lexer - i przestań się
podlizywać mojej kochanej i Alfie zarazem.
Spojrzałem z pogardą na Santera i zauważyłem jego wścibski uśmieszek.Podszedłem do niego i szepnąłem na ucho:
-Nie waż się tknąć mojej ukochanej. To mój teren i nie zapomnij kim jestem dla ciebie.
Santer się uśmiechną i szepnął:
-Haha więc wojna Lexer. Hym tak się zastanawiam czy jeszcze pamiętasz minę twojego ojca.
-Uważaj bo następnym razem się nie opanuję!
Santer wyszedł z groty a Harytia powiedziała:
-Nie wiem dlaczego go tak nie lubisz przecież przeprosił.
-Kochanie radzę ci na niego uważać on jest podstępnym wilkiem.
-Ale Lexer...
<Co takiego Alfo>
Spojrzałem z pogardą na Santera i zauważyłem jego wścibski uśmieszek.Podszedłem do niego i szepnąłem na ucho:
-Nie waż się tknąć mojej ukochanej. To mój teren i nie zapomnij kim jestem dla ciebie.
Santer się uśmiechną i szepnął:
-Haha więc wojna Lexer. Hym tak się zastanawiam czy jeszcze pamiętasz minę twojego ojca.
-Uważaj bo następnym razem się nie opanuję!
Santer wyszedł z groty a Harytia powiedziała:
-Nie wiem dlaczego go tak nie lubisz przecież przeprosił.
-Kochanie radzę ci na niego uważać on jest podstępnym wilkiem.
-Ale Lexer...
<Co takiego Alfo>
Od Lexer'a do Furej'a
-Więc to piękna i cudowna wilczyca to moja żoną. - zaśmiał się Lexer
-Miło mi jestem Harytia Alfa tej watahy i żona Lexera, a ty to kto?
-Yyyy jestem Furej kolega z dzieciństwa Lexera..
-No on jest dla mnie jak brat.- przerwał mu wilk - Jeśli pozwolisz kochana to ja idę dalej oprowadzać kolegę
Odeszli jakieś 30 metrów od Harytii po czym Furej powiedział:
-Więc to jest twoja żona ale ci się wilczyca trafiła.
-Żebyś wiedział jest wspaniała Alfą.
-A co do mnie to kogo byś mi polecił tak na poznanie.... wiesz o co chodzi. - zarumienił się Furej
-Wiem wiem więc słuchaj.
-Tak
-Fajne i wolne wilczyce to:Jacklyn, Leyla ,Pixy, Lili,Selene.
-Ich miana brzmią interesująco.
-Ale wiesz na podrywanie to już ci nie pomogę.Jesteś samcem dasz sobie radę- zaśmiał się Lexer
-Może zacznę od....
<Od kogo... :D >
-Miło mi jestem Harytia Alfa tej watahy i żona Lexera, a ty to kto?
-Yyyy jestem Furej kolega z dzieciństwa Lexera..
-No on jest dla mnie jak brat.- przerwał mu wilk - Jeśli pozwolisz kochana to ja idę dalej oprowadzać kolegę
Odeszli jakieś 30 metrów od Harytii po czym Furej powiedział:
-Więc to jest twoja żona ale ci się wilczyca trafiła.
-Żebyś wiedział jest wspaniała Alfą.
-A co do mnie to kogo byś mi polecił tak na poznanie.... wiesz o co chodzi. - zarumienił się Furej
-Wiem wiem więc słuchaj.
-Tak
-Fajne i wolne wilczyce to:Jacklyn, Leyla ,Pixy, Lili,Selene.
-Ich miana brzmią interesująco.
-Ale wiesz na podrywanie to już ci nie pomogę.Jesteś samcem dasz sobie radę- zaśmiał się Lexer
-Może zacznę od....
<Od kogo... :D >
Od Santera-CD historii Lexera
-Przepraszam.-Podszedłem do Harytii i ukłoniłem się,a dla Lexera rzuciłem szyderczy uśmiech.Widać że się wściekł.
-Wybaczam ci ale żeby to więcej razy się nie powtarzało.A ty Lexer nie musisz się na każdego rzucać.-Powiedziała Alfa.
-Naprawdę bardzo dziękuję za wybaczenie.Ale nie tylko ja powinienem ciebie przeprosić.W każdym razie to Lexer pierwszy rzucił się na mnie.-I jeszcze raz ukłoniłem się Alfie.Było widać że gdyby nie było tu Harytii to by znowu się na mnie rzucił.
-No właśnie Lexer przeproś Santera...
-No i oczywiście Harytię.Nie zapominaj także o niej.
----No Lexer przepraszaj----
-Wybaczam ci ale żeby to więcej razy się nie powtarzało.A ty Lexer nie musisz się na każdego rzucać.-Powiedziała Alfa.
-Naprawdę bardzo dziękuję za wybaczenie.Ale nie tylko ja powinienem ciebie przeprosić.W każdym razie to Lexer pierwszy rzucił się na mnie.-I jeszcze raz ukłoniłem się Alfie.Było widać że gdyby nie było tu Harytii to by znowu się na mnie rzucił.
-No właśnie Lexer przeproś Santera...
-No i oczywiście Harytię.Nie zapominaj także o niej.
----No Lexer przepraszaj----
CD historii-Od Lexera
-Eh szkoda o tym mówić. - westchnął Lexer
-Powiedz! - krzyknęła Harytia
-Aż tak bardzo chcesz wiedzieć dlaczego wdałem się w te bójkę to proszę bardzo powiem ci.
-A więc słucham.
-Pamiętasz jak mówiłem, że go skądś znam?
-Tak.
-No więc on był tam tamtej nocy kiedy zamordowaną moją rodzinę i ja wiem, że on coś ukrywa wiem, że on zna tamtą historie. To on stanął przede mną kiedy podbiegałem do konającego ojca. Dlatego go zaatakowałem i on...
Nagle do groty wszedł Santer i powiedział:
<Co takiego?>
-Powiedz! - krzyknęła Harytia
-Aż tak bardzo chcesz wiedzieć dlaczego wdałem się w te bójkę to proszę bardzo powiem ci.
-A więc słucham.
-Pamiętasz jak mówiłem, że go skądś znam?
-Tak.
-No więc on był tam tamtej nocy kiedy zamordowaną moją rodzinę i ja wiem, że on coś ukrywa wiem, że on zna tamtą historie. To on stanął przede mną kiedy podbiegałem do konającego ojca. Dlatego go zaatakowałem i on...
Nagle do groty wszedł Santer i powiedział:
<Co takiego?>
środa, 13 lutego 2013
Od Furej'a
Jestem tu nawet sporo czasu ale milczałem. Nie lubię się wychylać. Zacznę od początku jak doszyłem do tej watahy.
Była siarczysta zima. Wędrowałem z myślą o znalezieniu jakiejś partnerki. Niestety szukałem i szukałem. Pewnego dnia dotarłem nad urwisko. Zauważyłem jakiegoś wilka. Zobaczył mnie myślałem, że mnie zaatakuję. Podbiegł do mnie. Spojrzał mi w głąb moich oczu. Czułem jakby mnie badał wzrokiem od wewnątrz. Nagle się uśmiechnął. Bardzo się zdziwiłem. W końcu powiedział:
-Furej to naprawdę ty?- zapytał
-Tak a ty to kto?
-Nie kojarzysz mnie to ja Lexer!
-Lexer nie możliwe ty żyjesz?
-No i mam się całkiem dobrze, a co ty porabiasz?
-Eh znasz mnie szukam partnerki. - zaczerwieniłem się
-Oj nic się nie zmieniłeś. -zaśmiał się Alfa - Wiesz chodź za mną do mojej watahy jest tam interesujących wilczyc.
-Dzięki brachu.
Kiedy dotarliśmy na miejsce. Moje oczy ujrzały piękną wilczyce.
-Yyy Lexer kto to ?
<Dokończysz Brachu>
Była siarczysta zima. Wędrowałem z myślą o znalezieniu jakiejś partnerki. Niestety szukałem i szukałem. Pewnego dnia dotarłem nad urwisko. Zauważyłem jakiegoś wilka. Zobaczył mnie myślałem, że mnie zaatakuję. Podbiegł do mnie. Spojrzał mi w głąb moich oczu. Czułem jakby mnie badał wzrokiem od wewnątrz. Nagle się uśmiechnął. Bardzo się zdziwiłem. W końcu powiedział:
-Furej to naprawdę ty?- zapytał
-Tak a ty to kto?
-Nie kojarzysz mnie to ja Lexer!
-Lexer nie możliwe ty żyjesz?
-No i mam się całkiem dobrze, a co ty porabiasz?
-Eh znasz mnie szukam partnerki. - zaczerwieniłem się
-Oj nic się nie zmieniłeś. -zaśmiał się Alfa - Wiesz chodź za mną do mojej watahy jest tam interesujących wilczyc.
-Dzięki brachu.
Kiedy dotarliśmy na miejsce. Moje oczy ujrzały piękną wilczyce.
-Yyy Lexer kto to ?
<Dokończysz Brachu>
CD historii.-Od Harytii
-Nie martw się.Jak wprowadziłam Santera do groty to każda samica za nim się gapiła.
-Ty też.
-No wiesz trzeba go w końcu obserwować,nie?Sam przecież mówiłeś.
-Ale..
-Żadne ale. Idź już spać.
-Dobrze Alfo.
Po kilku minutach weszłam do groty ale Lexera już nie było.Byłam wściekła nagle usłyszałam warczenie.Od razu domyśliłam się że to Lexer.Szybko do nich dobiegłam.Zagryzali się na śmierć.No w sumie to Lexer zagryzał Santera.Odrzuciłam Lexera na bok.Po chwili wróciliśmy do groty a ja się zapytałam Laxera
-Całe szczęście że zdążyłam dać mu nieśmiertelność.A tak w ogóle.Co cię napadło by się z nim wdawać w bójkę?
----No właśnie co?----
-Ty też.
-No wiesz trzeba go w końcu obserwować,nie?Sam przecież mówiłeś.
-Ale..
-Żadne ale. Idź już spać.
-Dobrze Alfo.
Po kilku minutach weszłam do groty ale Lexera już nie było.Byłam wściekła nagle usłyszałam warczenie.Od razu domyśliłam się że to Lexer.Szybko do nich dobiegłam.Zagryzali się na śmierć.No w sumie to Lexer zagryzał Santera.Odrzuciłam Lexera na bok.Po chwili wróciliśmy do groty a ja się zapytałam Laxera
-Całe szczęście że zdążyłam dać mu nieśmiertelność.A tak w ogóle.Co cię napadło by się z nim wdawać w bójkę?
----No właśnie co?----
Od Lexer'a - CD historii od Haryti
-Hym skądś ko jeżę tego wilka ale nie wiem z skąd. Wiesz kochana ja bym go lekko poobserwował.- powiedział cicho Lexer
-Spokojnie ja mu ufam. - powiedziała Alfa pocierając nosek wilka
-Dobrze jak mu ty ufasz to i ja zaufam lecz i tak wole być ostrożny.
Następnego dnia postanowiłem się wybrać z nowym na przechadzek.
-A więc gdzie idziemy-zapytał
-A chce ci objaśnić co i jak. Pokazać nasze terytoriom.Noi zapoznać z innymi.
-Aha wiec nie masz złych zamiarów.
-Nie. Ale wiedz, że jak coś przeskrobiesz będzie niezbyt miło.- warknął Lexer
-Ok. Obiecuję, że nic nie będę złego wyczyniał.
Lexer przedstawił Santerowi wszystkie wilki.Powoli Lexer zaczął mu ufać wadził, że umie dogadać się z innymi wilkami.Wieczorem wilk wybrał się do swej ukochanej Harytii:
-Gdzie byłeś kochany- zapytała
-Aaa chciałem zapoznać Santera z naszymi zasadami. - westchnął
-A czy ty nie jesteś zazdrosny? - zaśmiała się wilczyca
-Ja nie skąd.. no może troszkę.
-Lexer...
<co takiego?>
-Spokojnie ja mu ufam. - powiedziała Alfa pocierając nosek wilka
-Dobrze jak mu ty ufasz to i ja zaufam lecz i tak wole być ostrożny.
Następnego dnia postanowiłem się wybrać z nowym na przechadzek.
-A więc gdzie idziemy-zapytał
-A chce ci objaśnić co i jak. Pokazać nasze terytoriom.Noi zapoznać z innymi.
-Aha wiec nie masz złych zamiarów.
-Nie. Ale wiedz, że jak coś przeskrobiesz będzie niezbyt miło.- warknął Lexer
-Ok. Obiecuję, że nic nie będę złego wyczyniał.
Lexer przedstawił Santerowi wszystkie wilki.Powoli Lexer zaczął mu ufać wadził, że umie dogadać się z innymi wilkami.Wieczorem wilk wybrał się do swej ukochanej Harytii:
-Gdzie byłeś kochany- zapytała
-Aaa chciałem zapoznać Santera z naszymi zasadami. - westchnął
-A czy ty nie jesteś zazdrosny? - zaśmiała się wilczyca
-Ja nie skąd.. no może troszkę.
-Lexer...
<co takiego?>
Historyjka od Harytii.
W nocy wyszłam z groty.Koś wył ale nie wiedziałam kto.Wycie dochodziło gdzieś z polany.Gdy na nią doleciałam zobaczyłam wilka
Była gwieździsta noc więc wyglądało to wspaniale..Nie widziałam nigdy tego wilka,no a przynajmniej nie na moich terenach.Pomyślałam że może on być samotny,że właśnie szuka watahy więc podeszłam i się zapytałam
-Czy szukasz watahy?Ja jestem Harytia.
-Witam ja jestem Santer.I na razie nie szukam watahy.
-Aha...
-Pewnie obudziłem ciebie?
-Nie i tak rozmyślałam...
-A o czym?Oczywiście jeżeli mogę wiedzieć.
-Myślałam o tym co by było jeżeli moi rodzice i brat jeszcze żyli.Mimo że inni mnie pocieszali że oni są moją rodziną to...
-To nie wystarcza by pomóc tej osobie.
-Skąd to wiedziałeś?
-Ja sam straciłem rodzinę...
-Współczuję...
-Ale pogodziłem się z tym pamiętaj że twoi rodzice i brat patrzą na ciebie z nieba.Oni pragną twojego szczęścia.
Popłakałam się,a on powiedział
-Nie płacz,twoje łzy w niczym ci nie pomogą.Ale pamiętaj oni są na górze i...
-Pragną twojego szczęścia.
-No właśnie.
-Nie chcesz się może zatrzymać się u nas?Z tego co widzę w przyszłości to to będzie burza.
-No to w sumie czemu nie może w końcu odnajdę właściwą watahę.
-Zobaczysz że nie pożałujesz.Ale pamiętaj żebyś z nikim się nie kłócił.
-Dobra to idziemy.
Doszliśmy po kilku minutach do groty.Wszystkie wilki zaczęły szczerzyć kły do Santera.A ja powiedziałam do nich
-Przestańcie.Santer zatrzyma się u nas na kilka dni jest możliwość że nawet dołączy do naszej watahy.I ma nie być bójek ani kłótni.
Przydzieliłam dla Santera miejsce do spania w jakimś rogu jaskini .Nagle do mnie podszedł/podeszła...
----Kto do mnie podszedł?----
Była gwieździsta noc więc wyglądało to wspaniale..Nie widziałam nigdy tego wilka,no a przynajmniej nie na moich terenach.Pomyślałam że może on być samotny,że właśnie szuka watahy więc podeszłam i się zapytałam
-Czy szukasz watahy?Ja jestem Harytia.
-Witam ja jestem Santer.I na razie nie szukam watahy.
-Aha...
-Pewnie obudziłem ciebie?
-Nie i tak rozmyślałam...
-A o czym?Oczywiście jeżeli mogę wiedzieć.
-Myślałam o tym co by było jeżeli moi rodzice i brat jeszcze żyli.Mimo że inni mnie pocieszali że oni są moją rodziną to...
-To nie wystarcza by pomóc tej osobie.
-Skąd to wiedziałeś?
-Ja sam straciłem rodzinę...
-Współczuję...
-Ale pogodziłem się z tym pamiętaj że twoi rodzice i brat patrzą na ciebie z nieba.Oni pragną twojego szczęścia.
Popłakałam się,a on powiedział
-Nie płacz,twoje łzy w niczym ci nie pomogą.Ale pamiętaj oni są na górze i...
-Pragną twojego szczęścia.
-No właśnie.
-Nie chcesz się może zatrzymać się u nas?Z tego co widzę w przyszłości to to będzie burza.
-No to w sumie czemu nie może w końcu odnajdę właściwą watahę.
-Zobaczysz że nie pożałujesz.Ale pamiętaj żebyś z nikim się nie kłócił.
-Dobra to idziemy.
Doszliśmy po kilku minutach do groty.Wszystkie wilki zaczęły szczerzyć kły do Santera.A ja powiedziałam do nich
-Przestańcie.Santer zatrzyma się u nas na kilka dni jest możliwość że nawet dołączy do naszej watahy.I ma nie być bójek ani kłótni.
Przydzieliłam dla Santera miejsce do spania w jakimś rogu jaskini .Nagle do mnie podszedł/podeszła...
----Kto do mnie podszedł?----
niedziela, 10 lutego 2013
Od Lili
Ostatnio w watasze nic, ale to nic się nie dzieje. Spokój. Cisza. Żadnych
przygód.Wręcz nikt do siebie się nie odzywa. Dziwnie się czuję w tej
sytuacji. Aby nieco się rozluźnić poszłam na klif. Uwielbiam zapach
bryzy. Lubię wyzwania. Chciałam spróbować zejść z klifu na dół.
Intrygował mnie podwodny świat. Schodziłam powoli. Ostrożnie. Nagle
spód nóg omsknął mi się kamień. Nie miałam, jak zejść w dół, ani
wspiąć się do góry. Zaczęłam krzyczeć:
-Na pomoc! Ratunku!-Nikt się nie zjawił.
Próbowałam trzymać się jak najmocniej, jednak
moje łapy powoli słabły. Nagle puściłam się. Szybko spadałam. Nie
wiem, co działo się dalej. Ocknęłam się na jakimś dużym kamieni
wystającym znad linii wody. Byłam półprzytomna, ale zdobyłam siły,
ażeby zmienić się w rybę. Pod tą postacią dostałam się na obce
tereny. Po drugiej stronie rzeki jest terytorium Watahy Słońca. Harytia
mi coś o tym wspominała. Doda, aby nie przekraczać granicy. Jednak coś
mnie podkusiło, żeby poznać te zakątki.
Najpierw zobaczyłam polanę. Jeszcze piękniejszy niż w Watasze Marzeń.
Była większa, a trawka na niej nie udeptana, jakby nikt po niej nie
chodził. Chwilę pohasałam. Później zwiedziłam las. Nie zaskoczył
mnie, aczkolwiek było w nim nieziemsko dużo grzybów. Zjadłam nawet
kilka. Miłą sielankę przerwały głosy z oddali. Skradałam się w ich
stronę. Schowana za drzewem patrzyłam obserwowałam ucztę. Wilki jadły
zapalczywie, zachłannie. Chciałam zobaczyć ich bliżej. W tym celu
zrobiłam krok w tył i wychyliłam się. Po moim ciężarem jedna
gałązka chrząknęła, łamiąc się. Wszystkie wilki to usłyszały i
poczęły biec w mą stronę. Długo nie zwlekając zmieniłam się w
geparda i zerwałam się do ucieczki. Pobiegłam na skróty do rzeki.
Migiem przepłynęłam na drugą stronę. Tym samym znalazłam się na
terenie mojej watahy. Tamte wilki mnie nie dogoniły. Ależ miałam farta.
Nie wiem, co mogłoby się stać, gdyby mnie złapały i uwięziły.
Czułam chęć opowiedzenia przygody całej watasze i ożywieniu atmosfery.
piątek, 8 lutego 2013
CD historii Harytii-Od Lili
Harytia zaskoczyła mnie tym pytaniem. Nie wiedziałam, czy mogę jej
szczerze odpowiedzieć. Z jednej strony jest Samicą Alfa, jednak z
drugiej- nową moc odkryłam przypadkowo i tak naprawdę nie wiem, czy
wciaż ją posiadam. Postanowiłam jednak opowiedzieć Harytii całą
historię.
-Mam. Dowiedziałam się kilka dni temu. Potrafię przywoływać
myślami. Na razie wie o tym tylko Gen, ponieważ wszystko te
okoliczności mają związek z nim i Eddis.
-Aha, już rozumiem...
-Jak to?
-Przecież ja...
-Ach, umiesz czytać w myślach!-przerwałam jej.
-No właśnie.- to powiedziawszy Harytia uśmiechnęła się i dodała-
Ale na mnie już czas. Mam sporo obowiązków.
Pożegnałyśmy się. Poszłyśmy każda w inną stronę.
Kiedy przechadzałam się po lesie odczułam ból w kostce. Starałam
się o nim zapomnieć i szłam dalej. Niestety nie uszłam za daleko.
Ból tak się nasilił, że nie mogłam już dalej iść. Znajdowałam się
na polanie. Wolałam nie pozostawać w tym miejscu zbyt długo, gdyż z
pobliskiej rzeki mogliby wyłonić się wrogowie- wilki z innych
watah. Przemieniłam się w ptaka, ponieważ pod postacią zwierząt
lądowych nie dałabym rady przemieszczać się. Lecąc, co jakiś czas
odwracałam się za siebie, jak gdyby ktoś miał mnie śledzić. Nagle
straciłam przytomność. Kiedy obudziłam się leżałam pod drzewem.
Domyśliłam się, ze musiałam wpaść na i spaść na ziemię. Tym razem
zwichnęłam skrzydło.
-Jak nie noga to skrzydło! Co jeszcze może mnie spotkać?!-
warknęłam ze złością.
Mój głos odbił się od skał. Widocznie wszyscy musieli go usłyszeć,
gdyż po chwili otoczyła mnie cała Wataha Marzeń.
-Co się stało?- pytali wszyscy.
-Eh, nic takiego. Po prostu stało mi się coś w kostkę i nie mogłam
dalej iść, tak więc przemieniłam się w ptaka no i miałam bliskie
spotkanie z tym wielkim drzewem- powiedziałam, wskazując wielki
dąb.
-Przemień się w wilka, zaniesiemy się wszyscy razem-zaproponował
Lexer.
Nie widziałam innych rozwiązań, więc przystałam na propozycję.
Okazałam się być tak ciężka, że nie zdążyliśmy dojść do terenów
mieszkalnych przed burzą. Wiał silny wiatr, padał siarczysty
deszcz, a na dodatek co chwilę przelatywały nad nami jakieś
połamane gałęzie. Mimo to nie poddawali się i dalej, na zmiany,
wytrwale mnie nieśli. Dzięki kochanym przyjaciołom znalazłam się w
swojej jakże cieplutkiej i suchej jaskini. Tego dnia wiele się
nauczyłam. Zrozumiałam, że polegać na nich wszystkich polegać i im
ufać, że będą ze mną na dobre i na złe i nie opuszczą w potrzebie.
Wtedy naprawdę poczułam się honorowym członkiem watahy. Jakbym była
tam od zawsze, od samego początku... Ciekawe- jak to wszystko się
zaczęło?
Ogłoszenie-Od Alfy
Trzeba pisać historyjkę przynajmniej raz na tydzień.Jeżeli ktoś nie pisze,a mnie o tym nie powiadomił wyrzucam wilka z watahy.Jeżeli koś nie może pisać proszę mnie powiadomić.
Wasza Alfa,Harytia.
Wasza Alfa,Harytia.
Historyjka od Harytii
Wybrałam się nad wodospad by trochę popływać.Był świt,wyglądał wspaniale.Weszłam do wody i zaczęłam pływać.Nagle coś zaszeleściło w krzakach pomyślałam że to może był Lexer jednak poczułam inny zapach to była Lili.Chciałam zrobić jej psikusa,więc zatrzymałam czas.Wyszłam z wody i stałam się niewidzialna.Po kilku sekundach czas znowu płyną spokojnie,lecz Lili zrobiła zdziwioną minę,gdyż nie widziała mnie już w wodzie.Stanęłam za nią i powiedziałam:
-Witam.
A ona zakrzyczała myślałam że zaraz ogłuchnę.Przemieniłam się już w widzialną.
-Lili to ja Harytia.
-Przestraszyłaś mnie.To ja miałam przestraszyć ciebie.
-Szczerze to wątpię bym się wystraszyła mam wiele umiejętności więc raczej nie.Jedynie mogłabym udawać że się przestraszyłam.
-Ale jak to zrobiłaś że zniknęłaś z wody i pojawiłaś się za mną.
-Czas.
-Co czas?
-Jesteś jeszcze młoda...
-A co nie mogę wiedzieć?Nie ufasz mi?
-No ależ oczywiście że ci ufam.
-To mi powiedz.
-Dobra potrafię zatrzymywać czas.Dlatego nie chcieli mnie w żadnej watasze...
-Ale mówiłaś nam,że...
-Tak wiem ale to właśnie dlatego że potrafiłam zatrzymywać czas nie chcieli mnie w żadnej watasze.Byłam inna.W jestem jedyną wilczycą która potrafi zatrzymywać czas.Moja mama gdy miała mnie urodzić poszła do jakiegoś tam proroka,a on przepowiedział jej,że będę jako jedyny wilk na świecie mogła zatrzymywać czas.Nawet jeżeli ktoś ma moc kopiowania innych mocy to nie może skopiować tej.Tylko ty jak na razie wiesz o tym.
-Nawet Lexer o tym nie wie?
-Nie.
-Aha.
-A ty masz jakieś inne moce oprócz tych o których mi mówiłaś?
----Masz,Lili----
-Witam.
A ona zakrzyczała myślałam że zaraz ogłuchnę.Przemieniłam się już w widzialną.
-Lili to ja Harytia.
-Przestraszyłaś mnie.To ja miałam przestraszyć ciebie.
-Szczerze to wątpię bym się wystraszyła mam wiele umiejętności więc raczej nie.Jedynie mogłabym udawać że się przestraszyłam.
-Ale jak to zrobiłaś że zniknęłaś z wody i pojawiłaś się za mną.
-Czas.
-Co czas?
-Jesteś jeszcze młoda...
-A co nie mogę wiedzieć?Nie ufasz mi?
-No ależ oczywiście że ci ufam.
-To mi powiedz.
-Dobra potrafię zatrzymywać czas.Dlatego nie chcieli mnie w żadnej watasze...
-Ale mówiłaś nam,że...
-Tak wiem ale to właśnie dlatego że potrafiłam zatrzymywać czas nie chcieli mnie w żadnej watasze.Byłam inna.W jestem jedyną wilczycą która potrafi zatrzymywać czas.Moja mama gdy miała mnie urodzić poszła do jakiegoś tam proroka,a on przepowiedział jej,że będę jako jedyny wilk na świecie mogła zatrzymywać czas.Nawet jeżeli ktoś ma moc kopiowania innych mocy to nie może skopiować tej.Tylko ty jak na razie wiesz o tym.
-Nawet Lexer o tym nie wie?
-Nie.
-Aha.
-A ty masz jakieś inne moce oprócz tych o których mi mówiłaś?
----Masz,Lili----
środa, 6 lutego 2013
Od Gen'a - CD historii Jackie
Jackie przyniosła mi bandaże. Od razu zacząłem opatrywać sobie ramię. Wilczyca przypatrywała się przez jakiś czas moim poczynaniom. Kiedy zabrałem się za bandażowanie klatki piersiowej, pożegnała się i zniknęła między drzewami.
Dosłownie pół minuty później na polanę przy mojej jaskini wyszła Vitani. Zatrzymała się na widok ran, które właśnie zakrywałem bandażem.
-Jeny - odezwała się. - Kto cię tak urządził?
-Jackie, a co?
-JACKIE?!
-Zdziwienie, co?
-A za co?
-Łupnąłem jej łuskę Groma. I nie zdążyłem uskoczyć - uśmiechnąłem się pod nosem.
<Vitani, skończ?
Dosłownie pół minuty później na polanę przy mojej jaskini wyszła Vitani. Zatrzymała się na widok ran, które właśnie zakrywałem bandażem.
-Jeny - odezwała się. - Kto cię tak urządził?
-Jackie, a co?
-JACKIE?!
-Zdziwienie, co?
-A za co?
-Łupnąłem jej łuskę Groma. I nie zdążyłem uskoczyć - uśmiechnąłem się pod nosem.
<Vitani, skończ?
Od Jackie
Jackie szukała bandaży. Nadal czuła się winna, ale cieszył ją fakt, że Gen się nie gniewa. Dopiero Grom ją poratował: miał bandaże..! Uznacie to za dziwne, że smok posiada bandaże, ale Grom zawsze je miał.. no, odkąd dostrzegła w Jackie jej talent do ranienia się i wpadania w tarapaty. Odkąd pierwszy raz znalazł ją ledwo żywą i poranioną zawsze i nie mógł jej pomóc, trzymał bandaże w ogromnej "torbie", która wyglądała jak juki koni. Trzymał tam w zasadzie wszystko; kosztowności, diamenty zapasowe, czasem jedzenie na drogę, wspomniane już bandaże i wiele, wiele innych pamiątek i niezbędników.
Jackie wzięła bandaże i ruszyła do jaskini Gen'a. Nie zastała go tam, więc ułożyła się wygodnie przed nią i dalej trzymając bandaże w pysku czekała.
Po około 1,5 godziny wrócił Gen, potykając się i jęcząc. Był bardzo zmęczony i Jacklyn domyśliła się, że był u Eddis. Podbiegła do niego i przywitała się niewyraźnym "Mhmss", co miało znaczyć "cześć!". Mężczyzna zorientował się o co chodzi.
- Cześć - odpowiedział. - O, masz bandaże! Skąd je wzięłaś.
- Mhmok mhoma - powiedziała znów z frustracją. Rzuciła mu wymowne spojrzenie i w końcu zrozumiał.
- Ach, wybacz - powiedział biorąc bandaże z jej pyska.
- W końcu. - Jackie skrzywiła się.
- Co jest?
- Po prostu nienawidzę mieć płótna w pysku. Potem jest takie okropne uczucie, jak zęby są suche. - mruknęła oblizując się.
- Skąd wzięłaś bandaże?
- Grom ma wszystko. Jak się dziś czujesz?
- W porządku. - syknął. Akurat siadał przed jaskinią.
- A co tam u Eddis?
- Grom ją odwiedził. Zachowują się, jak para.
- Jeszcze nie wiesz? Oni są parą!
- Eddis mi się nie zwierza z takich rzeczy. - mruknął. Właśnie opatrywał sobie ramię.
<skończy ktoś?>
Jackie wzięła bandaże i ruszyła do jaskini Gen'a. Nie zastała go tam, więc ułożyła się wygodnie przed nią i dalej trzymając bandaże w pysku czekała.
Po około 1,5 godziny wrócił Gen, potykając się i jęcząc. Był bardzo zmęczony i Jacklyn domyśliła się, że był u Eddis. Podbiegła do niego i przywitała się niewyraźnym "Mhmss", co miało znaczyć "cześć!". Mężczyzna zorientował się o co chodzi.
- Cześć - odpowiedział. - O, masz bandaże! Skąd je wzięłaś.
- Mhmok mhoma - powiedziała znów z frustracją. Rzuciła mu wymowne spojrzenie i w końcu zrozumiał.
- Ach, wybacz - powiedział biorąc bandaże z jej pyska.
- W końcu. - Jackie skrzywiła się.
- Co jest?
- Po prostu nienawidzę mieć płótna w pysku. Potem jest takie okropne uczucie, jak zęby są suche. - mruknęła oblizując się.
- Skąd wzięłaś bandaże?
- Grom ma wszystko. Jak się dziś czujesz?
- W porządku. - syknął. Akurat siadał przed jaskinią.
- A co tam u Eddis?
- Grom ją odwiedził. Zachowują się, jak para.
- Jeszcze nie wiesz? Oni są parą!
- Eddis mi się nie zwierza z takich rzeczy. - mruknął. Właśnie opatrywał sobie ramię.
<skończy ktoś?>
Historyjka od Lili
Jackie podniosła mnie na duchu i na chwilę przestałam myśleć o Genie. Ta chwila nie trwała jednak długo. Już nie mogłam wytrzymać. Głowę mi rozsadzało.
Postanowiłam spotkać się z nim. Poszłam do jego groty. Niestety, nie zastałam go. Dalej udałam się do jamy Eddis. Znalazłam tam mocno poturbowanego Eugenidesa. Zamarłam ze strachu. Zauważył mnie i spojrzał głęboko w oczy. Troskliwie spytałam go o stan zdrowia. Nic nie odpowiedział. Już sam grymas jego twarzy wskazywał na to, że nieźle oberwał. W pierwszej chwili pomyślałam, że zasłużył na karę za swoje postępki, później jednak obudziła się we mnie czułość. Poczułam ukłucie w sercu. Pochyliłam się nad Gen’em i powiedziałam:
-Wstawaj, pomogę ci.
Parsknął śmiechem. Z trudnościami podniósł się samodzielnie. Wiedziałam, że nie dam rady z nim pogadać więc rzuciłam tylko krótko:
-Odprowadzę cię.
Od razu ruszył. Nie szedł szybko. Kilka razy potykał się. W końcu upadł. Wyciągnęłam do niego łapę, ale jej nie złapał. Zmieniłam się w homosapiensa i podniosłam go, stawiając na nogi. Powróciwszy do pierwotnej postaci, uśmiechnęłam się.
-Już dobrze?-zapytałam dla pewności.
-Tak. Dziękuję, jestem ci wdzięczny.
-Ktoś odegrał się na tobie za jakąś kradzież. Nóżka ci się podwinęła. Twój spryt zawiódł?-postawiłam pytanie retoryczne.-Niesłychane!-uśmiechnęłam się szyderczo.
-Śmiej się, śmiej.
-Ojej, przepraszam.
Nie usłyszałam odzewu. W ciszy dotarliśmy nad rzekę. Pomogłam mu wejść do wody i obmyć rady. Kilkakrotnie syknął, pewnie z bólu.
-Musi cię obejrzeć Kumi. Może wdać się zakażenie-ostrzegłam.
-Nie trzeba. Ale miło z twojej strony, że mi pomagasz. Mam u ciebie dług...
-A mógłbyś spełnić jedno moje życzenie?
-No pewnie- odrzekł heroicznie.
Po chwili dodał:
-Ojej, zapomniałem, że w jamie czekałem na Jackie! Miała mi przynieść bandaże.
-To przeze mnie. Pójdę jej poszukać i przeprosić.
< kto dokończy? :) >
Postanowiłam spotkać się z nim. Poszłam do jego groty. Niestety, nie zastałam go. Dalej udałam się do jamy Eddis. Znalazłam tam mocno poturbowanego Eugenidesa. Zamarłam ze strachu. Zauważył mnie i spojrzał głęboko w oczy. Troskliwie spytałam go o stan zdrowia. Nic nie odpowiedział. Już sam grymas jego twarzy wskazywał na to, że nieźle oberwał. W pierwszej chwili pomyślałam, że zasłużył na karę za swoje postępki, później jednak obudziła się we mnie czułość. Poczułam ukłucie w sercu. Pochyliłam się nad Gen’em i powiedziałam:
-Wstawaj, pomogę ci.
Parsknął śmiechem. Z trudnościami podniósł się samodzielnie. Wiedziałam, że nie dam rady z nim pogadać więc rzuciłam tylko krótko:
-Odprowadzę cię.
Od razu ruszył. Nie szedł szybko. Kilka razy potykał się. W końcu upadł. Wyciągnęłam do niego łapę, ale jej nie złapał. Zmieniłam się w homosapiensa i podniosłam go, stawiając na nogi. Powróciwszy do pierwotnej postaci, uśmiechnęłam się.
-Już dobrze?-zapytałam dla pewności.
-Tak. Dziękuję, jestem ci wdzięczny.
-Ktoś odegrał się na tobie za jakąś kradzież. Nóżka ci się podwinęła. Twój spryt zawiódł?-postawiłam pytanie retoryczne.-Niesłychane!-uśmiechnęłam się szyderczo.
-Śmiej się, śmiej.
-Ojej, przepraszam.
Nie usłyszałam odzewu. W ciszy dotarliśmy nad rzekę. Pomogłam mu wejść do wody i obmyć rady. Kilkakrotnie syknął, pewnie z bólu.
-Musi cię obejrzeć Kumi. Może wdać się zakażenie-ostrzegłam.
-Nie trzeba. Ale miło z twojej strony, że mi pomagasz. Mam u ciebie dług...
-A mógłbyś spełnić jedno moje życzenie?
-No pewnie- odrzekł heroicznie.
Po chwili dodał:
-Ojej, zapomniałem, że w jamie czekałem na Jackie! Miała mi przynieść bandaże.
-To przeze mnie. Pójdę jej poszukać i przeprosić.
< kto dokończy? :) >
CD historii Harytii-Od Lexer'a
-Wiesz Haryito ostatnio zauważyłem, że jesteś bardzo przygnębiona. Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.
-Och, Lexer bardzo tęsknie za moją rodziną. Brakuje mi ich i to bardzo.
-Wiem co czujesz. Mi też brakuje mojej rodziny, ale wiesz co mnie podtrzymuję na duchu.
-Co takiego?
-Ty Harytio i nasza wataha. Wy jesteście dla mnie jak kochająca rodzina.
Naglę Alfa zaczęła płakać. Objąłem ją i powiedziałem:
-Nie masz nad czym się użalać. Wszyscy tu jesteśmy twoją rodziną. Filarem, na którym możesz się wesprzeć. My wszyscy Ciebie kochamy - ja cię kocham i wieże w Ciebie.
-Oj Lexer, ty zawsze mnie rozumiałeś.
Haryia jeszcze bardziej zaczęła się do mnie wtulać. Wiedziałem co przeżywa jak bardzo tęskni.
-Kochana popatrz na mnie. Wiesz twoja rodzina jest teraz z tobą o w tym miejscu. - powiedział Lexer pokazując łapą na jej serce. - oni tam są razem z tobą i ciebie wspierają.
-Och, Lexer bardzo tęsknie za moją rodziną. Brakuje mi ich i to bardzo.
-Wiem co czujesz. Mi też brakuje mojej rodziny, ale wiesz co mnie podtrzymuję na duchu.
-Co takiego?
-Ty Harytio i nasza wataha. Wy jesteście dla mnie jak kochająca rodzina.
Naglę Alfa zaczęła płakać. Objąłem ją i powiedziałem:
-Nie masz nad czym się użalać. Wszyscy tu jesteśmy twoją rodziną. Filarem, na którym możesz się wesprzeć. My wszyscy Ciebie kochamy - ja cię kocham i wieże w Ciebie.
-Oj Lexer, ty zawsze mnie rozumiałeś.
Haryia jeszcze bardziej zaczęła się do mnie wtulać. Wiedziałem co przeżywa jak bardzo tęskni.
-Kochana popatrz na mnie. Wiesz twoja rodzina jest teraz z tobą o w tym miejscu. - powiedział Lexer pokazując łapą na jej serce. - oni tam są razem z tobą i ciebie wspierają.
Od Jackie - CD historii Gen'a
Gdy Gen wspomniał o chodzeniu bez ubrania Jackie zarumieniła się i speszyła, ale udało jej się to ukryć. Nie interesowało ją jego ludzkie ciało, ale po prostu poczuła się niezręcznie Zostawiła go przed jaskinią, zastanawiając się skąd wytrzasnąć bandaże.. Ruszyła przed siebie. Postanowiła, że spyta Kumiyoku. Wilczyca nie posiadała jednak takowych.. Jacklyn krążyła bezczynnie po terytorium.. w końcu wyszła poza nie. Puściła się sprintem przez równiny, zawróciła i ruszyła w przeciwną stronę. Znów przechodziła przez spaloną i zoraną smoczymi pazurami polanę koło rzeki. Nadal leżały tam kawałki smoczej zbroi, ale ktoś zajął się ju diamentami. Dobrze wiedziała kto. Jackie wyobraziła sobie błyszczące z zachwytu, na widok tylu diamentów, oczy Gena. Uśmiechnęła się i ruszyła dalej. Przeszła przez bród w rzece. Kręciła się po lesie, aż w końcu spotkała
<kogo?> ;P
<kogo?> ;P
Subskrybuj:
Posty (Atom)