Dzisiejszy dzień... Co tu dużo gadać. Chyba wreszcie znalazłam kogoś dla siebie. Otóż w niezwykłych okolicznościach natknęłam się na Gen’a. Oj tak. Jak zwykle nie mogło z tego wyniknąć nic dobrego, moje uczucie do niego tylko wzrosło i nabrało na sile. A wszystko było tak...
Spotkałam w lesie nieznajomego wilka. Zauważył mnie i warknął. Spostrzegłam, że rwie się, aby rozpocząć gonitwę. Ruszyłam z kopyta przed siebie. W oczach miałam strach. A serce to chyba mało mi nie wyleciało na wierzch. Nagle zauważyłam jakiegoś wilka z Watahy Marzeń. Jak opętana przebiegłam obok niego, po czym zawróciłam i wpadłam w jego ramiona. Kiedy już znormalniałam i szok minął, leżałam na nim. Czułam się bardzo niezręcznie. Patrzyłam mu prosto w oczy. Czasem wzrok mówi więcej niż tysiąc słów... Chyba wyczytał z mych ślepi za wiele, gdyż zbliżył swój pyszczek do mojego i już miał mnie polizać, gdy... odsunęłam się gwałtownie. To był impuls. Wszystko działo się zbyt szybko. Jednak zrozumiał to, ponieważ parsknął tylko śmiechem. Odpowiedziałam na jego wybuch delikatnym uśmieszkiem. Porozmawialiśmy chwilę o całym zajściu. Przeprosiłam go. Jednakże całe to wydarzenie niezmiernie mnie podnieciło. Teraz mam pewność, że się zakochałam... Tylko jak mu to powiedzieć?
< kogo odwiedziłam? kto i jakiej udzielił mi rady? a może Gen jakoś zareagował? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz