Jackie przyniosła mi bandaże. Od razu zacząłem opatrywać sobie ramię. Wilczyca przypatrywała się przez jakiś czas moim poczynaniom. Kiedy zabrałem się za bandażowanie klatki piersiowej, pożegnała się i zniknęła między drzewami.
Dosłownie pół minuty później na polanę przy mojej jaskini wyszła Vitani. Zatrzymała się na widok ran, które właśnie zakrywałem bandażem.
-Jeny - odezwała się. - Kto cię tak urządził?
-Jackie, a co?
-JACKIE?!
-Zdziwienie, co?
-A za co?
-Łupnąłem jej łuskę Groma. I nie zdążyłem uskoczyć - uśmiechnąłem się pod nosem.
<Vitani, skończ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz