-Wiesz, Lili - odezwałem się. - Lubię cię, ale... szczerze mówiąc, to zmarnujesz sobie przy mnie życie. Zasługujesz na kogoś lepszego i tyle. Nie byłoby ci ze mną dobrze - westchnąłem, mówiąc to, co leżało mi na sercu. - Jestem złodziejem i przestępcą, a ty dobrą wilczycą. Jesteś trochę jak święta, wiesz? A ja jak Lucyfer. Na moje oko to nie za...
Urwałem, nie wiedząc, co chciałem powiedzieć. Jaki kit jej wcisnąć. Wszystko zagubiło się w jej łzach.
-Lili, ja... - zaciąłem się. - Przepraszam, nie chciałem...
Jednak ona nie słuchała. Biegła przed siebie, wyzywając mnie od świń. Niewiele myśląc puściłem się biegiem za nią, wiedząc, że po krótkim czasie i tak uda mi się ją dogonić.
<Lili?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz