No cóż. W naszej watasze źle się działo. Harytia była strasznie nerwowa
od rozstania z Lexerem. Nie był dawnego życia i werwy. Na dodatek miałam
osobiste problemy. Czułam się coraz bardziej samotna, a na dodatek nie
widziałam żadnych szans na to bym spodobała się Santer'owi. Zmieniłam się
w mije drugie oblicze, które wygląda tak:
i poleciałam. W pewnym momencie zderzyłam się z czymś w locie i
spadłam. Uderzyłam w ziemię, a obok mnie to coś w co uderzyłam.
Podniosłam skrzydło i ujrzałam sokoła wędrownego. Zmieniłam się
z powrotem i uleczyłam go. Po chwili odzyskał przytomność i zaczęliśmy
się nawzajem przepraszać, a potem rozmawiać. W końcu dowiedziałam się,
że on jest wolnym strzelcem i nie należy do żadnego stada, a on
dowiedział się czemu jestem smutna. Polubiliśmy się tak bardzo, że
został moim towarzyszem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz