Jackie szukała bandaży. Nadal czuła się winna, ale cieszył ją fakt, że Gen się nie gniewa. Dopiero Grom ją poratował: miał bandaże..! Uznacie to za dziwne, że smok posiada bandaże, ale Grom zawsze je miał.. no, odkąd dostrzegła w Jackie jej talent do ranienia się i wpadania w tarapaty. Odkąd pierwszy raz znalazł ją ledwo żywą i poranioną zawsze i nie mógł jej pomóc, trzymał bandaże w ogromnej "torbie", która wyglądała jak juki koni. Trzymał tam w zasadzie wszystko; kosztowności, diamenty zapasowe, czasem jedzenie na drogę, wspomniane już bandaże i wiele, wiele innych pamiątek i niezbędników.
Jackie wzięła bandaże i ruszyła do jaskini Gen'a. Nie zastała go tam, więc ułożyła się wygodnie przed nią i dalej trzymając bandaże w pysku czekała.
Po około 1,5 godziny wrócił Gen, potykając się i jęcząc. Był bardzo zmęczony i Jacklyn domyśliła się, że był u Eddis. Podbiegła do niego i przywitała się niewyraźnym "Mhmss", co miało znaczyć "cześć!". Mężczyzna zorientował się o co chodzi.
- Cześć - odpowiedział. - O, masz bandaże! Skąd je wzięłaś.
- Mhmok mhoma - powiedziała znów z frustracją. Rzuciła mu wymowne spojrzenie i w końcu zrozumiał.
- Ach, wybacz - powiedział biorąc bandaże z jej pyska.
- W końcu. - Jackie skrzywiła się.
- Co jest?
- Po prostu nienawidzę mieć płótna w pysku. Potem jest takie okropne uczucie, jak zęby są suche. - mruknęła oblizując się.
- Skąd wzięłaś bandaże?
- Grom ma wszystko. Jak się dziś czujesz?
- W porządku. - syknął. Akurat siadał przed jaskinią.
- A co tam u Eddis?
- Grom ją odwiedził. Zachowują się, jak para.
- Jeszcze nie wiesz? Oni są parą!
- Eddis mi się nie zwierza z takich rzeczy. - mruknął. Właśnie opatrywał sobie ramię.
<skończy ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz