Gen zabił brata Santera... Czy z premedytacją? Z pewnością
wiedział, kogo rano. Sprawiło mu to przyjemność. Niewątpliwie.
A to drań! Muszę porozmawiać z Santerem i Wiwien. Nie
było ich na zebraniu stada... Pewnie biedny przeżywa śmierć
jedynego brata. Swoją drogą- ciekawe, jakie były ich relacje. Ponoć
razem spiskowali. Wracam pamięcią wstecz i nie przypominam sobie,
abym wtedy w lesie u boku Sandwich'a widziała Santera. Dziwne.
Ale Harytia wie, co mówi. Ona nigdy by mnie nie oszukała! Każdy,
ale nie ona. To honorowa wilczyca.
Wyobrażam sobie, co czuje wilk po smierci bliskiego. Santerowi jest
teraz bardzo ciężko. Pewnie myśli, że życie jak jak pudełko
czekoladek- nigdy nie wiadomo, co ci się trafi. W tej sytuacji
pralinki mają smak goryczy. Swój żywot odbiera teraz jako gehennę.
Idę porozmawiać z Wiwien. Tylko ona da radę pocieszyć Santera w tak
trudnych chwilach. To dla niej został w Watasze Warzeń. I dobrze by
było, gdyby pozostał tu na zawsze.
<jak przebiegala nasza rozmowa, Wiwien?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz