Gdy Gen wspomniał o chodzeniu bez ubrania Jackie zarumieniła się i speszyła, ale udało jej się to ukryć. Nie interesowało ją jego ludzkie ciało, ale po prostu poczuła się niezręcznie Zostawiła go przed jaskinią, zastanawiając się skąd wytrzasnąć bandaże.. Ruszyła przed siebie. Postanowiła, że spyta Kumiyoku. Wilczyca nie posiadała jednak takowych.. Jacklyn krążyła bezczynnie po terytorium.. w końcu wyszła poza nie. Puściła się sprintem przez równiny, zawróciła i ruszyła w przeciwną stronę. Znów przechodziła przez spaloną i zoraną smoczymi pazurami polanę koło rzeki. Nadal leżały tam kawałki smoczej zbroi, ale ktoś zajął się ju diamentami. Dobrze wiedziała kto. Jackie wyobraziła sobie błyszczące z zachwytu, na widok tylu diamentów, oczy Gena. Uśmiechnęła się i ruszyła dalej. Przeszła przez bród w rzece. Kręciła się po lesie, aż w końcu spotkała
<kogo?> ;P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz