Gen. Uroczy drań. Słodki. Uwodzicielski. Genialny. Chytry i sprytny
zarazem. Miły. Kochany. Dobry złodziej. Zabójca. Mimo wszystko
zabójca. Najwyższe czas wyznać całą prawdę.
-Gen.
-Tak?
-Kocham Cię.
-Jesteś tego pewna, Lili?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Rozpłakałam się i pobiegłam przed
siebie, na oślep. Oczy miałam zalane łzami. Nagle natknęłam się na
Harytię. Była jeszcze z inną waderą. To chyba przeznaczenie.
Zwolniłam bieg.
-Witaj, Lili. Czemu płaczesz?- zapytała od razu Harytia.
-Wyznałam mu u-uczu-ci-uczucia.- wyjąkałam ledwo łapiąc powietrze.
-I co?
-Zapytał mnie, czy jestem pewna tego, co mówię, a ja
uciekłam-powiedziałam i z powrotem zaczęłam szlochać.
-Nie przejmuj się.-poradziła Alfa.
-Łatwo ci mówić.
-Keep calm and carry on.
Usmiechnęłam się, gdyż znałam genezę tego przysłowia i dobrze
wiedziałam, co znaczy. Bardzo lubię języki obce.
-W moim przypadku powinno być "Keep calm and don't
cry", czyli "Zachowaj spokój i nie płacz" -
powiedziałam z malowniczym uśmiechem na twarzy. Zrobiło mi sie
jakoś lżej na duszy. Ale tylko na chwilę. Kiedy wszystkie trzy- ja,
Harytia i pewna nieznajoma (tak, przez cały czas nie zdążyłam
zapytać, kim jest) wróciłyśmy do reszty Marzycieli zobaczyłam
Gen'a. Wszystko wróciło. Przed oczami miałam jego zdziwienie,
kiedy usłyszał słowa "Kocham cię". Jednakże musiałam mu
wyjaśnić swoje nieodpowiednie zachowanie.
-Przepraszam was na chwilę- zwróciłam się do Alfy i jej
towarzyszki.
Podeszłam do Gen'a, który był przetransformowany w człowieka.
Chrząknęłam. Początkowo pomyślałam, że mnie ignoruje, jednakże po
chwili moją uwagę zwróciły słuchawki w uszach. On mnie po prosty
nie usłyszał. Roześmiałam się. Stuknęłam go w ramię. Gwałtownie
odwrócił się. Szybko zaczęłam tłumaczenie nie spoglądając na niego,
aby się nie rozkleić. Mówiłam dosyć chaotycznie:
-Źle się zakochałam. Kocham cię. Niepotrzebnie uciekłam. To nie
Twoja wina. Powiedz tylko słowo. Długo myślałam, czy wyznać
uczucia, decyzja była trudna, ale oczywista. Już na pierwszym
spotkaniu coś zaiskrzyło. Przynajmniej z mojej strony. Mam
wątpliwość. Pewnie jak każdy.- powiedziałam szybko, niemal jednym
ciągiem.
Gen chwilę milczał, nie do końca załapał od razu co mówię. Musiał
sobie wszystko powoli powtórzyć. Zawsze, gdy się denerwuję,
irytuję, mówię niezwięźle, błyskawicznie i niewyraźnie.
-Posłuchaj, Lili...
<co masz do powiedzenia, Gen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz