wtorek, 12 marca 2013

Od Lili- CD historii Harytii

Gen. Uroczy drań. Słodki. Uwodzicielski. Genialny. Chytry i sprytny zarazem. Miły. Kochany. Dobry złodziej. Zabójca. Mimo wszystko zabójca. Najwyższe czas wyznać całą prawdę. 
-Gen.
-Tak?
-Kocham Cię.
-Jesteś tego pewna, Lili?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Rozpłakałam się i pobiegłam przed siebie, na oślep. Oczy miałam zalane łzami. Nagle natknęłam się na Harytię. Była jeszcze z inną waderą. To chyba przeznaczenie. Zwolniłam bieg. 
-Witaj, Lili. Czemu płaczesz?- zapytała od razu Harytia.
-Wyznałam mu u-uczu-ci-uczucia.- wyjąkałam ledwo łapiąc powietrze.
-I co?
-Zapytał mnie, czy jestem pewna tego, co mówię, a ja uciekłam-powiedziałam i z powrotem zaczęłam szlochać.
-Nie przejmuj się.-poradziła Alfa.
-Łatwo ci mówić.
-Keep calm and carry on.
Usmiechnęłam się, gdyż znałam genezę tego przysłowia i dobrze wiedziałam, co znaczy. Bardzo lubię języki obce.
-W moim przypadku powinno być "Keep calm and don't cry", czyli "Zachowaj spokój i nie płacz" - powiedziałam z malowniczym uśmiechem na twarzy. Zrobiło mi sie jakoś lżej na duszy. Ale tylko na chwilę. Kiedy wszystkie trzy- ja, Harytia i pewna nieznajoma (tak, przez cały czas nie zdążyłam zapytać, kim jest) wróciłyśmy do reszty Marzycieli zobaczyłam Gen'a. Wszystko wróciło. Przed oczami miałam jego zdziwienie, kiedy usłyszał słowa "Kocham cię". Jednakże musiałam mu wyjaśnić swoje nieodpowiednie zachowanie.
-Przepraszam was na chwilę- zwróciłam się do Alfy i jej towarzyszki.
Podeszłam do Gen'a, który był przetransformowany w człowieka. Chrząknęłam. Początkowo pomyślałam, że mnie ignoruje, jednakże po chwili moją uwagę zwróciły słuchawki w uszach. On mnie po prosty nie usłyszał. Roześmiałam się. Stuknęłam go w ramię. Gwałtownie odwrócił się. Szybko zaczęłam tłumaczenie nie spoglądając na niego, aby się nie rozkleić. Mówiłam dosyć chaotycznie:
-Źle się zakochałam. Kocham cię. Niepotrzebnie uciekłam. To nie Twoja wina. Powiedz tylko słowo. Długo myślałam, czy wyznać uczucia, decyzja była trudna, ale oczywista. Już na pierwszym spotkaniu coś zaiskrzyło. Przynajmniej z mojej strony. Mam wątpliwość. Pewnie jak każdy.- powiedziałam szybko, niemal jednym ciągiem.
Gen chwilę milczał, nie do końca załapał od razu co mówię. Musiał sobie wszystko powoli powtórzyć. Zawsze, gdy się denerwuję, irytuję, mówię niezwięźle, błyskawicznie i niewyraźnie. 
-Posłuchaj, Lili...
<co masz do powiedzenia, Gen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz