niedziela, 10 marca 2013

Od Lili

Przepowiedziałam sobie przyszłość. Wiedziałam, że czeka mnie niebezpieczeństwo. Sandwich, tuż przed swoją śmiercią, zapłacił pewnemu wilkowi za zabicie mnie. Wtedy, kiedy Gen rzucił się na Santiego, prawdopodobnie płatny zabójca czaił się w głębi lasu. Miałam pewność, że wie jak wyglądam. W przyszłości zobaczyłam jedynie przepaść a w niej mnie. Pod teraźniejszą postacią nie miałam szans na przeżycie. Starałam się nie nadużywać moich sił i nie wykorzystywać ich na własne cele, ale teraz nie mam wyjścia. Postanowiłam przemienić się w inną wilczycę, przejść metamorfozę. Bez tego kolega Sandwich’a dopadnie mnie i bestialsko zgładzi. Przemieniłam się w postać niepasującą do mnie. Wydawałam się być bardzo wyzywającą.
po przemianie.jpg
Przejrzałam się w wodzie. Moje lustrzane obicie na początku nie spodobało się mi. Widziałam  obcą wilczyce. Kogoś zupełnie innego. Nikt mnie jeszcze takiej nie znał- nawet ja sama. To mnie trochę przerażało. Miałam turbulencje w głowie. Czułam się jak obdarta ze skóry, roznegliżowana. Cóż, ostatecznie dałam sobie czas na przyzwyczajenie do nowej postaci. Udałam się do Harytii, która jest spolegliwą wilczycą, aby zwołała wszystkie wilki i zorganizowała zebranie. Musiałam powiadomić innych członków watahy o moim teraźniejszym wizerunku, aby nie wzięli mnie za nietutejszą. Chyba spodobałam się samcom. Takie odniosłam wrażenie, gdyż patrzyli na mnie z pożądaniem. „Chyba mają na mnie ochotę"-pomyślałam, uśmiechając się w podświadomości. Nie wiem, czy bardziej śmieszyły moje spostrzeżenia czy ekscentryczny wygląd.  Chciałam także opowiedzieć pozostałym wilkom o ostatnich niemiłych zdarzeniach i ich konsekwencjach. 
-A gdzie zostawiliście tego Sandwich’a?-zapytał jeden z zebranych wilków.
-Hmm... Nie pamiętam dokładnie, byłam w amoku. Odpowiedz, Gen. -odrzekłam.
Kiedy Marzyciele (tak nazywam wilki z Watahy Marzeń) dowiedzieli się już, gdzie leży ciało wpadli na pomysł, aby wyprawić dla Sandwich’a, jako brata naszego przyjaciela, wyprawić pogrzeb. Wszyscy poszli po zwłoki Sandiego. Po drodze zapolowali na sarnę . Była dużych rozmiarów, prawdziwy okaz. Wyprawiliśmy ucztę. Po posiłku zostałam z Gen’em przy ognisku.
-Jeszcze raz ci dziękuję. Czy mogę jakoś ci się odwdzięczyć za uratowanie życia, kamracie?
-Nie jesteś taką sensatką, za jaką cię uważałem.
-Więc? Jak mogę ci wynagrodzić ocalenie przed bóstwami śmierci?
< dokończysz, Gen? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz