W nocy wyszłam z groty.Koś wył ale nie wiedziałam kto.Wycie dochodziło gdzieś z polany.Gdy na nią doleciałam zobaczyłam wilka
Była gwieździsta noc więc wyglądało to wspaniale..Nie widziałam nigdy tego wilka,no a przynajmniej nie na moich terenach.Pomyślałam że może on być samotny,że właśnie szuka watahy więc podeszłam i się zapytałam
-Czy szukasz watahy?Ja jestem Harytia.
-Witam ja jestem Santer.I na razie nie szukam watahy.
-Aha...
-Pewnie obudziłem ciebie?
-Nie i tak rozmyślałam...
-A o czym?Oczywiście jeżeli mogę wiedzieć.
-Myślałam o tym co by było jeżeli moi rodzice i brat jeszcze żyli.Mimo że inni mnie pocieszali że oni są moją rodziną to...
-To nie wystarcza by pomóc tej osobie.
-Skąd to wiedziałeś?
-Ja sam straciłem rodzinę...
-Współczuję...
-Ale pogodziłem się z tym pamiętaj że twoi rodzice i brat patrzą na ciebie z nieba.Oni pragną twojego szczęścia.
Popłakałam się,a on powiedział
-Nie płacz,twoje łzy w niczym ci nie pomogą.Ale pamiętaj oni są na górze i...
-Pragną twojego szczęścia.
-No właśnie.
-Nie chcesz się może zatrzymać się u nas?Z tego co widzę w przyszłości to to będzie burza.
-No to w sumie czemu nie może w końcu odnajdę właściwą watahę.
-Zobaczysz że nie pożałujesz.Ale pamiętaj żebyś z nikim się nie kłócił.
-Dobra to idziemy.
Doszliśmy po kilku minutach do groty.Wszystkie wilki zaczęły szczerzyć kły do Santera.A ja powiedziałam do nich
-Przestańcie.Santer zatrzyma się u nas na kilka dni jest możliwość że nawet dołączy do naszej watahy.I ma nie być bójek ani kłótni.
Przydzieliłam dla Santera miejsce do spania w jakimś rogu jaskini .Nagle do mnie podszedł/podeszła...
----Kto do mnie podszedł?----
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz