środa, 24 kwietnia 2013

Od Lili-CD Gen'a

Gnałam przed siebie, ile sił w nogach. Uciekałam przed niezręczną rozmową z Gen'em. Dogonił mnie po krótkim czasie z powodu większego zasięgu nóg. Nie miałam, gdzie czmychnąć. Dopadł mnie, złapał, zatrzymał.
-Więc?
Burknęłam tylko. Po chwili szamotania się z nim, krzyknęłam ze znacznym zirytowaniem w głosie:
-Puszczaj!
-Zrobię to-zaciął się, jak to miał w zwyczaju.-Jeżeli odpowiedz, czy nie gniewasz się na mnie. Powiedz choć- dodał, kiedy milczałam wpatrzona w ziemię.
-Nie gniewam się, a teraz zostaw mnie w spokoju. 
Nie uwierzył, ale odszedł. Udałam się nad klif. Zaszyłam się tam. Chowałam się przed każdym wilkiem, który tamtędy przechodził. Nawet Harytia mnie nie dostrzegła z góry. Muszę przyznać, że przed nią najdłużej się ukrywałam, długo stała na klifie.  Kiedy odeszła, poczulam się bezpieczna. Skuliłam się i zatopiłam w smutkach i łzach. Bylo mi przykro. To, co powiedział Eugenides na długo pozostanie w pamięci. 
-Och, gdybyś tylko wiedział, co mam na sumieniu... Nie powiedziałbyś, ze jestem aniołem. Nigdy! 
-Co nigdy?- usłyszalam głos.
Gwałtownie się odwrociłam, a moje oczy ujrzały...
-Harytia? Co ty tu? - wyszeptałam zmieszana.- Dużo usłyszałaś?
-Tylko "nigdy". Choć, wracamy do naszych jaskiń.
-Nie. Nie chcę.
-Wiedziałam, że tak będzie- westchnęła Alfa.- Szkoda, że intuicja mnie nie zawiodła. Posłuchaj, ból minie. Musisz się pozbierać. Mała, głowa do góry!
-Nie. Nie dam się tak traktować. Odchodzę Watahy Marzeń.
-Zastanów się nad tym!- powiedziała jakby urażona. Odeszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz