-Podwójne AUĆ - mruknąłem ponownie, kiedy udało mi się już stanąć na nogi.
-Strasznie cię przepraszam - odezwała się wilczyca, otrzepując mnie z pisaku. - Ja... nie zauważyłam cię...
Nie kłam, wiem, że nie łatwo mnie zauważyć, kiedy się postaram, ale bez przesady - pomyślałem, ale nie wypowiedziałem tego na głos.
-Jeszcze raz cię przepraszam - dodała, patrząc mi w oczy.
-Wybaczam ci - powiedziałem z uśmiechem, unosząc brwi i patrząc na nią rozbawionym wzrokiem. Zaśmiała się.
Pogadaliśmy jeszcze trochę, a potem ruszyliśmy plażą, by dołączyć do reszty watahy na polowaniu.
Nie zaszliśmy jednak daleko, kiedy z krzaków na wydmach wyskoczył czarny basior z szarym podbrzuszem i zielonymi, pełnymi gniewu oczami. Z miejsca rzucił się na Lili, warcząc wściekle.
Wilczyca nie zdążyła uskoczyć, kiedy wilk przygniótł ją do ziemi. Pisnęła ze strachu i próbowała się wyrwać, ale trzymał ją mocno.
-I co, myślałaś, że mi zwiejesz?! - wywarczał. - O nie, co to t...
Nie skończył zdania, kiedy w jego klatce piersiowej (w tej części klatki piersiowej, która jest odsłonięta, gdy wilk wyciągnie łapę do przodu), utkwił mój nóż. Basior zakrztusił się, zacharczał i padł martwy na ziemię obok przerażonej Lili. Podbiegłem zaraz do niej i pomogłem jej wstać (wspominałem, że byłem w ludzkiej postaci? Nie? No więc byłem w ludzkiej postaci, inaczej nie dałbym rady rzucić nożem), a potem podszedłem do samca i kucnąłem przy nim. Sprawdziłem tętno, choć właściwie niepotrzebnie - świetnie wiedziałem, że nóż przebił serce. Rzut idealny.
Wyciągnąłem broń z trupa (zanurzyła się aż po rękojeść), wytarłem ostrze o spodnie i schowałem do pochwy wiszącej przy pasie. Wstałem i spojrzałem na Lili. Wciąż była w szoku, zapewne spowodowanym zarówno atakiem wilka jak i moim.
-Skąd go znasz? - spytałem głosem nie zdradzającym żadnych emocji.
<Lili, skoąd go znasz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz