Łaziłem sobie wszędzie gdzie mnie niosły łapy.Po jakimś czasie
zobaczyłem ślady Haryti i nie tylko...były też tam ślady R.Nagle do
mojego serca wlał się ból i wściekłość.W końcu jak to jest, Harytia mnie
rzuca a potem łazi z R, to jest nie dopuszczalne jak to możliwe
przecież ona taka nie jest.Od razu puściłem się biegiem wzdłuż tropu,
gdy dotarłem na plażę rzuciłem się na R. I krzyknąłem:
-Czemu z nią jesteś!?
-No co?Ja ją tylko pocieszam...
-Tak jasne...
Spojrzałem na Harytię jej oczy wyrażały zagubienie i niewinność, nie
wiedziała co powiedzieć ani co zrobić.Stała jak jak posąg wpatrując się
we mnie z rozpaczą.Po chwili R rzekł:
==========
R co rzekłeś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz