Pojawiło
się kilka nowych wilków w watasze, ale Jackie nie gadała jeszcze z
żadnym. Wybrała się o świcie na polowanie. Tak, tak.. jest wojowniczką,
ale na razie wojen nie ma. Wyszła poza teren watahy. Nie miała ochoty
polować w lesie. Za lasem ciągnęła się ogromna równina. Wilczyca zaczęła
węszyć. Po chwili złapała trop stada saren. Ruszyła za śladami i po
chwili ujrzała nieduże stadko. Podkradła się bliżej i wybrała sobie
odpowiednie zwierzę. Podchodziła bezszelestnie coraz bliżej, a gdy już
miała rzucić się do ataku usłyszała chrupnięcie gałązki. Sarny uciekły, a
jej nie chciało się ich gonić. Po chwili dostrzegła źródło feralnego
hałasu. Był to nowy wilk; Lexer. Warknęła z niezadowoleniem. Wilk
dostrzegł ją i podszedł.
- Ojej, ty też się czaiłaś? Przepraszam. - najwyraźniej był świadomy tego, że to on je spłoszył. - Trudno. Jak się nazywasz? - Lexer. Również jestem z Watahy Marzeń, Jackie. - Skąd znasz moje imię? - Harytia powiedziała mi o wszystkich wilkach z tej watahy. - Aha - mruknęła. - Chcesz się przejść? - zaskoczyło ją to pytanie. - Czemu nie? Ruszyli w drogę powrotną. Umówili się, że złapią coś w lesie. Po chwili Lexer spytał: <Lexer, o co spytałeś?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz