Lekko zaskoczona pytaniem Gryfona odrzekłam bez zastanowienia:
-Nie, dziękuję, najadłam się do syta.
Po czym zwróciłam się do Harytii:
-Idziemy?
-Gdzie?
-Gdziekolwiek. Mam ochotę na spacer.
-No dobra. Oprowadzę cię trochę, chcesz?
-Tak. Pokaż mi jakieś cudowne miejsca. W ostatnim czasie bardzo
polubiłam poznawanie nowych terenów. Kiedyś nudziło mnie to. Tutaj
zaś jest tak ślicznie, że aż mnie ciągnie do zwiedzania.
Harytia nic nie odpowiedziała. Szłam ostrożnie za nią. Po kilku
minutach znalazłyśmy się nad wodospadem. Jeszcze nigdy dotąd nie
widziałam czegoś takiego. Byłam ciekawa, jaki jest widok z góry.
Widocznie Harytia wyczytała moje myśli, bo powiedziała:
-Na górze jest trochę niebezpiecznie, ale skoro chcesz- chodźmy.
Okazało się, że wejście na tak wysoko górą jest niemal niemożliwe,
wiec przemieniłysmy się w jastrzębie.
-Chciałabym mieszkac w takim miejscu.
-Czyha tu wiele niebezpieczeństw.- Ostrzegła mnie Harytia.- Lećmy
dalej.
Przeleciałyśmy nad lasem, aż dotarłyśmy na polanę, na której po raz
pierwszy spotkałam Alfę. Dziś wyglądała jeszcze majestatyczniej.
Trawa wydawała się bardziej zielona, a w oddali widać było kilka
małych zajączków. Nie chciałyśmy ich zabijać. Dalej poszłyśmy nad
rzekę.
- To granica Watahy Marzeń. Po drugiej stronie jest terytorium
innych wilków. Lepiej z nimi nie zadzierać... Kiedyś.... A zresztą,
nie ważne. Posiedźmy chwilę i wygrzejmy się na słońcu.
-Zgoda. Całkiem tu przyjemnie.
-Owszem.
-Jak ci się układa z Lexer’em?
-Nie twój interes.
-Okej, nie wtrącam się. Gdzie później?
-Pokażę ci naszą grotę.
-Nie trzeba, byłam już tam sama w nocy i odkryłam pewną skrzynkę.
-Co z nią zrobiłaś?
-Schowałam w krzakach.
-Dlaczego ją ruszałaś?!- krzyknęła rozwścieczona Harytia.
-Z ciekawości... Zrobiłam coś złego?
-Tak. Zachowałaś się jak wścibskie, rozkapryszone dziecko!
-Ojej, przperaszam. Ale skąd mogłam wiedziec, że nie wolno mi
niczego dotykać?
-Już wiesz. I nie waż się tam więcej chodzić.
-Nie rozumiem twojego zdenerwowania. O co chodzi Harytio? Co kryje
ta upiornie ciężka skrzynia?
---No właśnie, Harytio---
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz