-Zastanowię się... - udałem obrażonego, ale już po chwili uśmiechnąłem się i szturchnąłem ją zdrową ręką. - Byłem w gorszych tarapatach. takie rany to dla mnie pikuś.
-Czyli się nie gniewasz? - spojrzała na mnie z nadzieją.
-Nieee, no co ty! To w końcu ryzyko zawodowe, nie? - mrugnąłem do niej i spróbowałem wstać, pomagając sobie nieuszkodzonym ramieniem. Nie było łatwo, ale w końcu się udało.
Spojrzałem na Jackie. Wciąż pluła, próbując pozbyć się żelaznego smaku mojej krwi z pyska. Zaśmiałem się.
-Co, tak źle smakuję? - spytałem i ruszyłem przed siebie.
<Jackie, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz