Chwilę patrzyłam na nich i postanowiłam poprosić by jednak Lexer zszedł z R.
-Lexer?
-Czego!?
-Nie takim tonem do mnie nie wiesz do kogo się zwracasz!?
-A kogo to obchodzi?
-Mnie!
Nagle zobaczyłam jak coś huknęło o ziemię.Szybko pobiegłam do tego miejsca zostawiając Lexera z R.Gdy dobiegłam zobaczyłam człowieka który zmienił się w wilka, leżał bez ruchu.Po chwili poruszył się, a ja od razu spytałam się:
-Nic ci nie jest?Jak ty tu przybyłeś?
----Loki?----
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
sobota, 27 kwietnia 2013
od R - cd historii Lexera
-Mógłbyś ze mnie zejść? - spytałem. Lexer jednak chyba nie miał zamiaru spełnić mojej prośby, bo ani drgnął, wciąż gapiąc się na Hrytię. Ta z kolei patrzyła na mnie. Wzniosłem oczy ku niebu. Ta sytuacja zaczynała mnie już trochę denerwować, a mnie naprawdę trudno wyprowadzić z równowagi.
-Harytio - zwróciłem się do wilczycy. - Czy mogłabyś powiedzieć Lexerowi żeby łaskawie RUSZYŁ SIEDZENIE I ZE MNIE ZLAZŁ?!
<Harytio, mogłabyś?>
-Harytio - zwróciłem się do wilczycy. - Czy mogłabyś powiedzieć Lexerowi żeby łaskawie RUSZYŁ SIEDZENIE I ZE MNIE ZLAZŁ?!
<Harytio, mogłabyś?>
piątek, 26 kwietnia 2013
Od Wiwien
Biegałam z Noelem. Wybiegłam zza zakrętu gdy ujrzałam taki niby klif,
pod nim rzekę, a na nim rozmawiających dwóch basiorów: Lexera i Santera.
Lexer właśnie odszedł. Już chciałam się wycofać gdy Noel wreszcie
skapnął, że Santer to ten wilk, który mi się podoba i że to on siedzi na
klifie. Postanowił ściągnąć jego uwagę.
- Nie - warknęłam.
- A spróbuj mnie powstrzymać. - powiedział i poleciał w jego stronę wrzeszcząc jak opętany - Podobasz się Wiwien! Podobasz się Wiwien!
Rzuciłam się za nim i prawie gdy miałam już go złapać wpadłam na niego, a on na Santera i wszyscy troję wpadliśmy do wody. Santer wyszedł pierwszy, a potem pomógł mi się wydostać. Postanowiłam być wredna dla Noela i zostawić go na kamieniu na środku rzeki. Santer spojrzał się na mnie i powiedział:
-------------Santer, co powiedziałeś?---------
- Nie - warknęłam.
- A spróbuj mnie powstrzymać. - powiedział i poleciał w jego stronę wrzeszcząc jak opętany - Podobasz się Wiwien! Podobasz się Wiwien!
Rzuciłam się za nim i prawie gdy miałam już go złapać wpadłam na niego, a on na Santera i wszyscy troję wpadliśmy do wody. Santer wyszedł pierwszy, a potem pomógł mi się wydostać. Postanowiłam być wredna dla Noela i zostawić go na kamieniu na środku rzeki. Santer spojrzał się na mnie i powiedział:
-------------Santer, co powiedziałeś?---------
środa, 24 kwietnia 2013
Od Lili-CD Gen'a
Gnałam przed siebie, ile sił w nogach. Uciekałam przed niezręczną
rozmową z Gen'em. Dogonił mnie po krótkim czasie z powodu
większego zasięgu nóg. Nie miałam, gdzie czmychnąć. Dopadł mnie,
złapał, zatrzymał.
-Więc?
Burknęłam tylko. Po chwili szamotania się z nim, krzyknęłam ze
znacznym zirytowaniem w głosie:
-Puszczaj!
-Zrobię to-zaciął się, jak to miał w zwyczaju.-Jeżeli odpowiedz,
czy nie gniewasz się na mnie. Powiedz choć- dodał, kiedy milczałam
wpatrzona w ziemię.
-Nie gniewam się, a teraz zostaw mnie w spokoju.
Nie uwierzył, ale odszedł. Udałam się nad klif. Zaszyłam się tam.
Chowałam się przed każdym wilkiem, który tamtędy przechodził. Nawet
Harytia mnie nie dostrzegła z góry. Muszę przyznać, że przed nią
najdłużej się ukrywałam, długo stała na klifie. Kiedy
odeszła, poczulam się bezpieczna. Skuliłam się i zatopiłam w
smutkach i łzach. Bylo mi przykro. To, co powiedział Eugenides na
długo pozostanie w pamięci.
-Och, gdybyś tylko wiedział, co mam na sumieniu... Nie
powiedziałbyś, ze jestem aniołem. Nigdy!
-Co nigdy?- usłyszalam głos.
Gwałtownie się odwrociłam, a moje oczy ujrzały...
-Harytia? Co ty tu? - wyszeptałam zmieszana.- Dużo usłyszałaś?
-Tylko "nigdy". Choć, wracamy do naszych jaskiń.
-Nie. Nie chcę.
-Wiedziałam, że tak będzie- westchnęła Alfa.- Szkoda, że intuicja
mnie nie zawiodła. Posłuchaj, ból minie. Musisz się pozbierać.
Mała, głowa do góry!
-Nie. Nie dam się tak traktować. Odchodzę Watahy Marzeń.
-Zastanów się nad tym!- powiedziała jakby urażona. Odeszła.
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Od Lexer'a-CD histori R
Łaziłem sobie wszędzie gdzie mnie niosły łapy.Po jakimś czasie
zobaczyłem ślady Haryti i nie tylko...były też tam ślady R.Nagle do
mojego serca wlał się ból i wściekłość.W końcu jak to jest, Harytia mnie
rzuca a potem łazi z R, to jest nie dopuszczalne jak to możliwe
przecież ona taka nie jest.Od razu puściłem się biegiem wzdłuż tropu,
gdy dotarłem na plażę rzuciłem się na R. I krzyknąłem:
-Czemu z nią jesteś!?
-No co?Ja ją tylko pocieszam...
-Tak jasne...
Spojrzałem na Harytię jej oczy wyrażały zagubienie i niewinność, nie wiedziała co powiedzieć ani co zrobić.Stała jak jak posąg wpatrując się we mnie z rozpaczą.Po chwili R rzekł:
==========
R co rzekłeś?
-Czemu z nią jesteś!?
-No co?Ja ją tylko pocieszam...
-Tak jasne...
Spojrzałem na Harytię jej oczy wyrażały zagubienie i niewinność, nie wiedziała co powiedzieć ani co zrobić.Stała jak jak posąg wpatrując się we mnie z rozpaczą.Po chwili R rzekł:
==========
R co rzekłeś?
niedziela, 21 kwietnia 2013
Od Wiwien
No cóż. W naszej watasze źle się działo. Harytia była strasznie nerwowa
od rozstania z Lexerem. Nie był dawnego życia i werwy. Na dodatek miałam
osobiste problemy. Czułam się coraz bardziej samotna, a na dodatek nie
widziałam żadnych szans na to bym spodobała się Santer'owi. Zmieniłam się
w mije drugie oblicze, które wygląda tak:
i poleciałam. W pewnym momencie zderzyłam się z czymś w locie i spadłam. Uderzyłam w ziemię, a obok mnie to coś w co uderzyłam. Podniosłam skrzydło i ujrzałam sokoła wędrownego. Zmieniłam się z powrotem i uleczyłam go. Po chwili odzyskał przytomność i zaczęliśmy się nawzajem przepraszać, a potem rozmawiać. W końcu dowiedziałam się, że on jest wolnym strzelcem i nie należy do żadnego stada, a on dowiedział się czemu jestem smutna. Polubiliśmy się tak bardzo, że został moim towarzyszem.
i poleciałam. W pewnym momencie zderzyłam się z czymś w locie i spadłam. Uderzyłam w ziemię, a obok mnie to coś w co uderzyłam. Podniosłam skrzydło i ujrzałam sokoła wędrownego. Zmieniłam się z powrotem i uleczyłam go. Po chwili odzyskał przytomność i zaczęliśmy się nawzajem przepraszać, a potem rozmawiać. W końcu dowiedziałam się, że on jest wolnym strzelcem i nie należy do żadnego stada, a on dowiedział się czemu jestem smutna. Polubiliśmy się tak bardzo, że został moim towarzyszem.
sobota, 20 kwietnia 2013
od R - cd historii Harytii
-Co? - otrząsnąłem się z zamyślenia. - Nie, wszystko w porządku. Po prostu... zamyśliłem się.
-No dobra, skoro tak mówisz - mruknęła Harytia i ruszyliśmy dalej.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Spacerowaliśmy po terenach watahy, słuchając śpiewu ptaków i nawoływań leśnych zwierząt.
Po jakimś czasie zawędrowaliśmy na plażę. Usiadłem na piasku, a Harytia zrobiła to samo. Wpatrywaliśmy się w morze. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w uspokajający szum fal, rozbijających się o brzeg. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów byłem spokojny.
Sielanka nie trwała jednak długo. Z myśli wyrwało mnie warczenie. Uniosłem powieki i błyskawicznie zwróciłem się w stronę, z której dobiegało. W naszą stronę pędził Lexer.
Chciałem usunąć mu się z drogi, ale zrobiłem to o ułamek sekundy za późno. Basior przygniótł mnie do ziemi i wrzasnął ze wściekłością:
<Co wrzasnąłeś?>
-No dobra, skoro tak mówisz - mruknęła Harytia i ruszyliśmy dalej.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Spacerowaliśmy po terenach watahy, słuchając śpiewu ptaków i nawoływań leśnych zwierząt.
Po jakimś czasie zawędrowaliśmy na plażę. Usiadłem na piasku, a Harytia zrobiła to samo. Wpatrywaliśmy się w morze. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w uspokajający szum fal, rozbijających się o brzeg. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów byłem spokojny.
Sielanka nie trwała jednak długo. Z myśli wyrwało mnie warczenie. Uniosłem powieki i błyskawicznie zwróciłem się w stronę, z której dobiegało. W naszą stronę pędził Lexer.
Chciałem usunąć mu się z drogi, ale zrobiłem to o ułamek sekundy za późno. Basior przygniótł mnie do ziemi i wrzasnął ze wściekłością:
<Co wrzasnąłeś?>
Od Haryti-CD histori R
Tak się zastanawiałam i doszłam do wniosku że R ma rację.
-Dobra to pójdę
-A więc chodźmy.
R miał rację w 100%. Na spacerze rozmawialiśmy o wszystkim.Czułam się wspaniale, ale R wydawał się smutny, nie wiedziałam o co chodzi, postanowiłam jednak się zapytać i pomóc:
-R?
-Słucham?
-Czy coś jest nie tak?Może ci pomóc?
----R?----
-Dobra to pójdę
-A więc chodźmy.
R miał rację w 100%. Na spacerze rozmawialiśmy o wszystkim.Czułam się wspaniale, ale R wydawał się smutny, nie wiedziałam o co chodzi, postanowiłam jednak się zapytać i pomóc:
-R?
-Słucham?
-Czy coś jest nie tak?Może ci pomóc?
----R?----
środa, 17 kwietnia 2013
Od Lexer'a-Do Leny
-Wiesz ja bym z miłą chęciom do niej poszedł tyle, że nie tak znienawidziła, że mnie wyrzuciła z groty. - Westchnął Lexer
-A za co? - zdziwił się Santer
-Sam nie wiem! Chciałem się z nią przywitać, a tu się na mnie wydarła. Jeszcze ten R kurcze no po prostu brak mi słów do niego. Sorki ale idę nad wodospad muszę ochłonąć. Jak by kto o mnie pytał to nie wiesz gdzie jestem. Ok?
-Ok.
Zakończyłem rozmowę z Santerem i poszedłem z opuszczoną głową i popsutym humorem nad wodospad. Usiadłem pod nim z myślom, że mnie nikt nie znajdzie. Myliłem się"
-Hej Lexi. Co tam u ciebie? - powiedział niespodziewanie Lena.
-O cześć. A odnośnie tego co u mnie to nic dobrego.
-Coś się stało?
-Tak. Harytia się na mnie obraziła i chyba ma już nowego partnera.
-U to współczuje.
-Eee tam kwestia przyzwyczajenia.
-Kwestia przyzwyczajenia?
-Całe moje życie jest takie .... do bani. Niby, że mam miłość, która mnie rzuca nie wiadomo dlaczego . Tak samo z przyjaciółki ino się odwrócisz i wbiją ci nuż w plecy. I....
-I masz mnie. Wilczyce, która cię pocieszy i wesprze w trudnej chwili.
-Wiesz dzięki. Ale tam między nami.
-Tak?
-Cyba będę musiał znów odejść na długi czas z tej watahy lub nawet na stałe. Więc mam do ciebie prośbę. Odpowiesz szczerze co ja taki szery samotny wilki powinien zrobić?
===========
Lena (sama prosiłaś mnie o opowiadanie)
-A za co? - zdziwił się Santer
-Sam nie wiem! Chciałem się z nią przywitać, a tu się na mnie wydarła. Jeszcze ten R kurcze no po prostu brak mi słów do niego. Sorki ale idę nad wodospad muszę ochłonąć. Jak by kto o mnie pytał to nie wiesz gdzie jestem. Ok?
-Ok.
Zakończyłem rozmowę z Santerem i poszedłem z opuszczoną głową i popsutym humorem nad wodospad. Usiadłem pod nim z myślom, że mnie nikt nie znajdzie. Myliłem się"
-Hej Lexi. Co tam u ciebie? - powiedział niespodziewanie Lena.
-O cześć. A odnośnie tego co u mnie to nic dobrego.
-Coś się stało?
-Tak. Harytia się na mnie obraziła i chyba ma już nowego partnera.
-U to współczuje.
-Eee tam kwestia przyzwyczajenia.
-Kwestia przyzwyczajenia?
-Całe moje życie jest takie .... do bani. Niby, że mam miłość, która mnie rzuca nie wiadomo dlaczego . Tak samo z przyjaciółki ino się odwrócisz i wbiją ci nuż w plecy. I....
-I masz mnie. Wilczyce, która cię pocieszy i wesprze w trudnej chwili.
-Wiesz dzięki. Ale tam między nami.
-Tak?
-Cyba będę musiał znów odejść na długi czas z tej watahy lub nawet na stałe. Więc mam do ciebie prośbę. Odpowiesz szczerze co ja taki szery samotny wilki powinien zrobić?
===========
Lena (sama prosiłaś mnie o opowiadanie)
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
od Gen'a - cd historii Lilii
-Wiesz, Lili - odezwałem się. - Lubię cię, ale... szczerze mówiąc, to zmarnujesz sobie przy mnie życie. Zasługujesz na kogoś lepszego i tyle. Nie byłoby ci ze mną dobrze - westchnąłem, mówiąc to, co leżało mi na sercu. - Jestem złodziejem i przestępcą, a ty dobrą wilczycą. Jesteś trochę jak święta, wiesz? A ja jak Lucyfer. Na moje oko to nie za...
Urwałem, nie wiedząc, co chciałem powiedzieć. Jaki kit jej wcisnąć. Wszystko zagubiło się w jej łzach.
-Lili, ja... - zaciąłem się. - Przepraszam, nie chciałem...
Jednak ona nie słuchała. Biegła przed siebie, wyzywając mnie od świń. Niewiele myśląc puściłem się biegiem za nią, wiedząc, że po krótkim czasie i tak uda mi się ją dogonić.
<Lili?>
Urwałem, nie wiedząc, co chciałem powiedzieć. Jaki kit jej wcisnąć. Wszystko zagubiło się w jej łzach.
-Lili, ja... - zaciąłem się. - Przepraszam, nie chciałem...
Jednak ona nie słuchała. Biegła przed siebie, wyzywając mnie od świń. Niewiele myśląc puściłem się biegiem za nią, wiedząc, że po krótkim czasie i tak uda mi się ją dogonić.
<Lili?>
niedziela, 14 kwietnia 2013
od R. - cd historii Harytii
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Nie przeszkadzało mi to - miałem czas, by pomyśleć nad tym, co właśnie usłyszałem i tym, co wiedziałem już wcześniej o byłym związku Harytii i Lexera.
Po kilku minutach doszedłem do wniosku, że warto by się odezwać. Nie wiedziałem jednak, co sensownego mógłbym powiedzieć w tej sytuacji. Spytałem więc po prostu:
-Chcesz się przejść?
Harytia spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, jakby mówiła "Koleś, ja ci się zwierzam, a ty proponujesz mi SPACER?!". Wzruszyłem ramionami.
-Trochę świeżego powietrza dobrze ci zrobi. Spacer wpływa kojąco na zszargane nerwy.
<Harytio, chcesz?>
Po kilku minutach doszedłem do wniosku, że warto by się odezwać. Nie wiedziałem jednak, co sensownego mógłbym powiedzieć w tej sytuacji. Spytałem więc po prostu:
-Chcesz się przejść?
Harytia spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, jakby mówiła "Koleś, ja ci się zwierzam, a ty proponujesz mi SPACER?!". Wzruszyłem ramionami.
-Trochę świeżego powietrza dobrze ci zrobi. Spacer wpływa kojąco na zszargane nerwy.
<Harytio, chcesz?>
Od Haryti-cd histori R.
-Czemu ja to robię?
-Ale co?
-Wrzeszczę na każdego kogo spotkam...
-Ale na mnie nie wrzeszczysz.
-Tak, nie wiem czemu tak jest ale nie potrafię na ciebie wrzeszczeć.
Cisza panowała przez kilka dobrych minut.
-R muszę ci coś powiedzieć.
-Słucham?
Nagle coś zaćmiło mój umysł.
-Yyy...już nie pamiętam.Zapomniałam.
-Aha...
-Coś jest nie tak ja to czuję, ale jeszcze nie wiem...
-Czego?
-Co to jest.To co mnie tak zmienia, może to rozstanie z Lexer'em, ale nie mam pewności czy to na pewno to...Dziękuję.
-Za co?
-Za to że tu jesteś, gdyby ciebie tu nie było nikt by mnie nie dał rady uspokoić, a jeszcze ten Lexer.
Przez następne kilka minut zapanowała cisza, po chwili R odezwał się.
-----R co powiedziałeś chyba że zapytałeś się?-----
-Ale co?
-Wrzeszczę na każdego kogo spotkam...
-Ale na mnie nie wrzeszczysz.
-Tak, nie wiem czemu tak jest ale nie potrafię na ciebie wrzeszczeć.
Cisza panowała przez kilka dobrych minut.
-R muszę ci coś powiedzieć.
-Słucham?
Nagle coś zaćmiło mój umysł.
-Yyy...już nie pamiętam.Zapomniałam.
-Aha...
-Coś jest nie tak ja to czuję, ale jeszcze nie wiem...
-Czego?
-Co to jest.To co mnie tak zmienia, może to rozstanie z Lexer'em, ale nie mam pewności czy to na pewno to...Dziękuję.
-Za co?
-Za to że tu jesteś, gdyby ciebie tu nie było nikt by mnie nie dał rady uspokoić, a jeszcze ten Lexer.
Przez następne kilka minut zapanowała cisza, po chwili R odezwał się.
-----R co powiedziałeś chyba że zapytałeś się?-----
sobota, 13 kwietnia 2013
od R. - cd historii Harytii
Harytia znów zaczęła płakać. Jej łzy wsiąkały w moją sierść.
Nagle w wejściu do jaskini pojawił się Lexer. Wilczyca podniosła głowę i spojrzała na niego tak, jakby chciała zamordować go samym spojrzeniem. Samiec zatrzymał się w pół kroku, niepewny, co ma zrobić.
-CZEGO TU CHCESZ?! - wrzasnęła Harytia. Lexer, przerażony wybuchem jej wściekłości, zaczął się jąkać:
-Ja... ja przy-przyszedłem... zo-zobaczyć jak... jak się czu-czujesz...
-NIJAK SIĘ NIE CZUJĘ, PALANCIE! - wydarła się. - WYNOCHA!!! - i znów wtuliła się w moje futro.
-Wyjdź - powiedziałem cichym i spokojnym, lecz lodowatym głosem. Basior spojrzał na mnie z furią.
-A kim ty jesteś, że chcesz mi rozkazywać?! - warknął. - Jestem Alfa, nie masz prawa...
-Byłeś - przerwałem mu tym samym co przedtem tonem. - Byłeś Alfą. Teraz jesteś tylko sobą. Radzę ci o tym pamiętać. A teraz wyjdź, dopóki ładnie proszę. Harytia najwyraźniej nie chce cię widzieć i na twoim miejscu uszanowałbym jej zdanie.
Samiec warknął coś pod nosem i posłał mi wściekłe, zazdrosne spojrzenie. Dobrze wiedziałem, że chciał być na moim miejscu, ale mnie to nie ruszało. Nie pocieszałem Harytii, żeby się jej przypodobać i zostać Alfą. Robiłem to, ponieważ wiedziałem, przez co przechodzi i jak bardzo cierpi.
Lexer wyszedł, mamrocząc coś niezrozumiałego (chyba było tam kilka przekleństw skierowanych w moją stronę). Wilczyca siedziała jeszcze przez chwilę, mocząc mi futro słonymi kroplami. Po jakimś czasie uniosła głowę, spojrzała na mnie i spytała:
<Harytio, o co spytałaś?>
Nagle w wejściu do jaskini pojawił się Lexer. Wilczyca podniosła głowę i spojrzała na niego tak, jakby chciała zamordować go samym spojrzeniem. Samiec zatrzymał się w pół kroku, niepewny, co ma zrobić.
-CZEGO TU CHCESZ?! - wrzasnęła Harytia. Lexer, przerażony wybuchem jej wściekłości, zaczął się jąkać:
-Ja... ja przy-przyszedłem... zo-zobaczyć jak... jak się czu-czujesz...
-NIJAK SIĘ NIE CZUJĘ, PALANCIE! - wydarła się. - WYNOCHA!!! - i znów wtuliła się w moje futro.
-Wyjdź - powiedziałem cichym i spokojnym, lecz lodowatym głosem. Basior spojrzał na mnie z furią.
-A kim ty jesteś, że chcesz mi rozkazywać?! - warknął. - Jestem Alfa, nie masz prawa...
-Byłeś - przerwałem mu tym samym co przedtem tonem. - Byłeś Alfą. Teraz jesteś tylko sobą. Radzę ci o tym pamiętać. A teraz wyjdź, dopóki ładnie proszę. Harytia najwyraźniej nie chce cię widzieć i na twoim miejscu uszanowałbym jej zdanie.
Samiec warknął coś pod nosem i posłał mi wściekłe, zazdrosne spojrzenie. Dobrze wiedziałem, że chciał być na moim miejscu, ale mnie to nie ruszało. Nie pocieszałem Harytii, żeby się jej przypodobać i zostać Alfą. Robiłem to, ponieważ wiedziałem, przez co przechodzi i jak bardzo cierpi.
Lexer wyszedł, mamrocząc coś niezrozumiałego (chyba było tam kilka przekleństw skierowanych w moją stronę). Wilczyca siedziała jeszcze przez chwilę, mocząc mi futro słonymi kroplami. Po jakimś czasie uniosła głowę, spojrzała na mnie i spytała:
<Harytio, o co spytałaś?>
Od Santera- CD Lexera
-No nie jest najlepiej...
-Nie jest najlepiej?
-No dobra jest źle.Od kilku dni nie je i wygląda na smutną...
-Ona zawsze wygląda na smutną.
-Ale tym razem wygląda mizernie.Można by rzec że wygląda na na jakiegoś flejtucha.Sierść ma całą brudną oczy są zaczerwienione, naprawdę wygląda okropnie.Nie wiem co jej dolega, teraz i wataha upada wszystkie wilki zamartwiają się o nią, każdy z nas próbował ją pocieszyć ale ona nie chce do nikogo się odezwać.Od razu widać że gdy cie zostawiła zmieniła się w 100% nie jest już taka miała jak kiedyś, teraz to i potrafi się wydzierać na każdego kto popadnie, a jej uśmiechy są sztuczne co bardzo łatwo jest zauważyć.
-No to nie jest dobrze.
-Zgadzam się.Teraz jestem jej zastępcą.Może spróbujesz z nią pogadać?
----Lexer?----
-Nie jest najlepiej?
-No dobra jest źle.Od kilku dni nie je i wygląda na smutną...
-Ona zawsze wygląda na smutną.
-Ale tym razem wygląda mizernie.Można by rzec że wygląda na na jakiegoś flejtucha.Sierść ma całą brudną oczy są zaczerwienione, naprawdę wygląda okropnie.Nie wiem co jej dolega, teraz i wataha upada wszystkie wilki zamartwiają się o nią, każdy z nas próbował ją pocieszyć ale ona nie chce do nikogo się odezwać.Od razu widać że gdy cie zostawiła zmieniła się w 100% nie jest już taka miała jak kiedyś, teraz to i potrafi się wydzierać na każdego kto popadnie, a jej uśmiechy są sztuczne co bardzo łatwo jest zauważyć.
-No to nie jest dobrze.
-Zgadzam się.Teraz jestem jej zastępcą.Może spróbujesz z nią pogadać?
----Lexer?----
Od Lexer'a do Leny CD ,,Nowa znajomość'' '
-Lexer?
-O Lena nie śpisz? Przecież jest sierotek nocy. Połóż się jeszcze ja popilnuję. - powiedział z przygnębiony Lexer
-Nie chce mi się już spać. Wiesz mam teraz chwilkę do porozmawiania to możesz mi powiedzieć czemu jesteś taki smutny?- spytała Lena
-Ah długo by opowiadać.
-Mamy dużo czasu a ja lubię słuchać. - uśmiechnęła się
-Więc tak. Jak dołączyłem do tej watahy do było mi naprawdę dobrze. Wszyscy mili i Alfa...
-Co Alfa?
-Kurcze jak ona mnie zmieniła.
-Przyjaciółka?
-Na początku tak póżniej nawet coś więcej. Więcej co było jak sen ... piękne, prawie nie realne i krótkie.- westchnął Lexer
-Krótkie? Co się stało?
-Sam nie wiem. Obojgu było nam dobrze. Potem nagle przestała ze mną gadać, zaczęła mnie unikać aż w końcu pewnego dnia z niewiadomej przyczyny rzuciła mnie.
-Czujesz coś do niej?
-Szczerze sam już nie wiem. Nie wiem co myśleć na ten temat.
Rozmowa z Leną trwała cało noc. Nastał świt więc wyruszyliśmy z dalszą drogę. Po południu dotarliśmy do watahy. Ledwie co się pokazaliśmy usłyszałem wołanie:
-Lexer. Lexer gdzieś ty był brachu jeden. - powiedział Furej
-Eeee tu i tam. - odparłem
-Witaj Lexer.Gdzieś ty się podziewał?- powiedział Santer
-Ooo Lexer, a to co za dama kasanowo jedna.- zaśmiał się Furej
-Lena nowa znajoma.
-Hejka wszystkim. - zawstydziła się
-Tak znajoma (szepnął do ucha Lexer'a) Witaj Lena Furej jestem całuje łapki.
-Furej możesz oprowadzić Lenę ja muszę z Santerem pogadać- powiedział Lexer
-Ależ naturalnie. Pani pozwoli.
-Tylko uważaj gryzie!
-Wryyy - zaśmiała się Lena
Kiedy Furej i Lena odeszli Lexer zapytał Santera:
-Co tam u Harytii?
===============================
Santer
-O Lena nie śpisz? Przecież jest sierotek nocy. Połóż się jeszcze ja popilnuję. - powiedział z przygnębiony Lexer
-Nie chce mi się już spać. Wiesz mam teraz chwilkę do porozmawiania to możesz mi powiedzieć czemu jesteś taki smutny?- spytała Lena
-Ah długo by opowiadać.
-Mamy dużo czasu a ja lubię słuchać. - uśmiechnęła się
-Więc tak. Jak dołączyłem do tej watahy do było mi naprawdę dobrze. Wszyscy mili i Alfa...
-Co Alfa?
-Kurcze jak ona mnie zmieniła.
-Przyjaciółka?
-Na początku tak póżniej nawet coś więcej. Więcej co było jak sen ... piękne, prawie nie realne i krótkie.- westchnął Lexer
-Krótkie? Co się stało?
-Sam nie wiem. Obojgu było nam dobrze. Potem nagle przestała ze mną gadać, zaczęła mnie unikać aż w końcu pewnego dnia z niewiadomej przyczyny rzuciła mnie.
-Czujesz coś do niej?
-Szczerze sam już nie wiem. Nie wiem co myśleć na ten temat.
Rozmowa z Leną trwała cało noc. Nastał świt więc wyruszyliśmy z dalszą drogę. Po południu dotarliśmy do watahy. Ledwie co się pokazaliśmy usłyszałem wołanie:
-Lexer. Lexer gdzieś ty był brachu jeden. - powiedział Furej
-Eeee tu i tam. - odparłem
-Witaj Lexer.Gdzieś ty się podziewał?- powiedział Santer
-Ooo Lexer, a to co za dama kasanowo jedna.- zaśmiał się Furej
-Lena nowa znajoma.
-Hejka wszystkim. - zawstydziła się
-Tak znajoma (szepnął do ucha Lexer'a) Witaj Lena Furej jestem całuje łapki.
-Furej możesz oprowadzić Lenę ja muszę z Santerem pogadać- powiedział Lexer
-Ależ naturalnie. Pani pozwoli.
-Tylko uważaj gryzie!
-Wryyy - zaśmiała się Lena
Kiedy Furej i Lena odeszli Lexer zapytał Santera:
-Co tam u Harytii?
===============================
Santer
środa, 10 kwietnia 2013
Od Santera-CD Wiwein
-Nie znasz mnie za dobrze więc nie wiesz.Mam w sobie więcej tajemnic niż myślisz.
-Niby tak.
Cisza trwała kilka minut.Pożegnałem się i poszedłem na spacer po lesie.Gdy się szwędałem po lesie gwiazdy latały po niebie a ja rozmyślałem o moim położeniu w życiu.Co ja mówię w moim pieskim życiu.Gdy tak łaziłem wleciałem na Harytię,ona nawet nie drgnęła a ja wywaliłem się jak długi.Było ciemno ale to żadna wymówka.Od razu się ukłoniłem
-Przepraszam Harytia, ale...
-Tak wiem myślisz nad swoim życiem.
-Skąd wiesz?
-Sama to robię nie raz.Ale tylko wtedy gdy nikt mnie nie widzi.Oboje mamy nie ciekawą historię.
-Tak wiem o tym.Czasem mam uczucie że nikt mnie nie rozumie, czemu?
-Mi też się tak wydaje, nawet gdy nas pocieszają to i tak to nie wystarcza.
-Ale nie dałaś mi konkretnej odpowiedzi.
-Cóż odpowiedź nasunie się sama.Dobra idź spać.
-Dziękuję za odpowiedź.
-Nie ma za co.
Poszedłem do groty szczęśliwy i zasnąłem.
Od Haryti
Poszedł a ja znów rozmyślałam nad moim zakichanym życiem.Tak się zastanowiłam czy ja w ogóle zasługuję na życie?Potem do świtu tak rozmyślałam, nie byłam w ogóle zmęczona, nagle moje rozmyślanie przerwał/przerwała...
----Kto?----
-Niby tak.
Cisza trwała kilka minut.Pożegnałem się i poszedłem na spacer po lesie.Gdy się szwędałem po lesie gwiazdy latały po niebie a ja rozmyślałem o moim położeniu w życiu.Co ja mówię w moim pieskim życiu.Gdy tak łaziłem wleciałem na Harytię,ona nawet nie drgnęła a ja wywaliłem się jak długi.Było ciemno ale to żadna wymówka.Od razu się ukłoniłem
-Przepraszam Harytia, ale...
-Tak wiem myślisz nad swoim życiem.
-Skąd wiesz?
-Sama to robię nie raz.Ale tylko wtedy gdy nikt mnie nie widzi.Oboje mamy nie ciekawą historię.
-Tak wiem o tym.Czasem mam uczucie że nikt mnie nie rozumie, czemu?
-Mi też się tak wydaje, nawet gdy nas pocieszają to i tak to nie wystarcza.
-Ale nie dałaś mi konkretnej odpowiedzi.
-Cóż odpowiedź nasunie się sama.Dobra idź spać.
-Dziękuję za odpowiedź.
-Nie ma za co.
Poszedłem do groty szczęśliwy i zasnąłem.
Od Haryti
Poszedł a ja znów rozmyślałam nad moim zakichanym życiem.Tak się zastanowiłam czy ja w ogóle zasługuję na życie?Potem do świtu tak rozmyślałam, nie byłam w ogóle zmęczona, nagle moje rozmyślanie przerwał/przerwała...
----Kto?----
Lena do Lexer'a ,,Nowa znajomość'' '
Od czego by tu zacząć. Wiem.... opowiem jak tu doszłam. Był sierotek
wiosny. Letni wiatr czesał moje włosy. Postanowiłam pójść brzegiem
rzeki. Niespodziewanie wpadłam do niej - zaczęłam się topić , zemdlałam.
Obudziłam się nie wiem gdzie i kiedy. Zobaczyłam, że nade mną siedzi
jakiś wilk.
-Hej śpiąca królewno. - powiedział
-Hej? Zaraz gdzie ja jestem? Kim jesteś? - zadałam szereg pytań
-Spokojnie - powiedział i podszedł bliżej mnie
-Nie podchodź!!! - krzyknęłam i uderzyłam go w policzek
-Auuu , za co?
-Mówiłam nie podchodź! - jeszcze raz krzyknęłam
-Dobrze już dobrze tylko nie bij. To ja może się przedstawię. Lexer jestem. Witaj na terenie Watachy Marzeń. Tylko spokojnie zanim mnie znowu uderzysz mogę się dowiedzieć jakie masz imię? - spytał
-Jestem Lena, samotna wilczyca z północy. - odpowiedziałam
-Z północy powiadasz .
-Tak a co?
-Też jestem z tamtych stron. Miałem tam rodzinę.
-Miałeś?
-Tak.
-A co z nimi?
-Zginęła. - odparł z zimną krwiom
-To straszne!
-Lena my tu sobie gadu gadu a zbliża się noc. Dziś jeszcze nie dojdziemy do watahy. Jak chcesz to możesz iść ze mną do jednej z opuszczonych gród? Tam przenocujemy. Ale jak nie....
-Idę z tobą tylko pamiętaj nie tul się do mnie w nocy!
-Ok ok.
Zapadł zmrok. Dotarliśmy do jakiejś jaskini. Byłam tak zmęczona, aż się położyłam. Obudziłam się w środku nocy. Zobaczyłam, że Lexer siedział z opuszczoną głową przed wejściem.
-Lexer? - spytałam
=======================================================
Lexer Hej :D Jak możesz to dokończ
-Hej śpiąca królewno. - powiedział
-Hej? Zaraz gdzie ja jestem? Kim jesteś? - zadałam szereg pytań
-Spokojnie - powiedział i podszedł bliżej mnie
-Nie podchodź!!! - krzyknęłam i uderzyłam go w policzek
-Auuu , za co?
-Mówiłam nie podchodź! - jeszcze raz krzyknęłam
-Dobrze już dobrze tylko nie bij. To ja może się przedstawię. Lexer jestem. Witaj na terenie Watachy Marzeń. Tylko spokojnie zanim mnie znowu uderzysz mogę się dowiedzieć jakie masz imię? - spytał
-Jestem Lena, samotna wilczyca z północy. - odpowiedziałam
-Z północy powiadasz .
-Tak a co?
-Też jestem z tamtych stron. Miałem tam rodzinę.
-Miałeś?
-Tak.
-A co z nimi?
-Zginęła. - odparł z zimną krwiom
-To straszne!
-Lena my tu sobie gadu gadu a zbliża się noc. Dziś jeszcze nie dojdziemy do watahy. Jak chcesz to możesz iść ze mną do jednej z opuszczonych gród? Tam przenocujemy. Ale jak nie....
-Idę z tobą tylko pamiętaj nie tul się do mnie w nocy!
-Ok ok.
Zapadł zmrok. Dotarliśmy do jakiejś jaskini. Byłam tak zmęczona, aż się położyłam. Obudziłam się w środku nocy. Zobaczyłam, że Lexer siedział z opuszczoną głową przed wejściem.
-Lexer? - spytałam
=======================================================
Lexer Hej :D Jak możesz to dokończ
Subskrybuj:
Posty (Atom)