Jackie spojrzała na Gen'a oniemiała. Czyli to nie jest zwykły złodziejaszek...
- Nie zajmujesz się już swoim fachem?
- Działalność zawieszona.. chwilowo.
- To przez Dar?
- Mhm.
- Byłeś najemnikiem. - domyśliła się Jackie.
Skinął głową. Wilczyca położyła się na piachu.
- Co taka Księżniczka, jak ty może wiedzieć o życiu..? - w jego głosie
zabrzmiało rozmarzenie.. zapewne myślał o bogactwach.. Z gardła Jackie
dobył się cichy warkot.
- Nie jestem księżniczką. - fuknęła.
- Jak się tu dostałaś? - zmienił temat.. na swoje szczęście.
- Przylecieliśmy, a ty?
- Gryfon mnie przyniósł.. jak to: przylecieliśmy?! Jakie my?
- Ja i Grom, mój smok.
Teraz to Gen'a przytkało. Po chwili wykrztusił z siebie tylko jedno słowo:
- Smok..?
- Tak. Dziwi cię to? Przecież tyle już w życiu widziałeś i jesteś taki doświadczony.. - powiało od niej sarkazmem.
- Próbowałem okraść kiedyś smoka. Nie udało się. To było jedyne
stworzenie, które uchroniło swoje skarby przede mną .. - zwierzył się.
- Jakoś mnie to nie dziwi.. Smok to ciężki przeciwnik we wszystkim.
Znów siedzieli w ciszy... Po chwili Jackie zadała nurtujące ją ciągle pytanie:
- Nie łatwiej by ci było działać samemu?
- Chciałem na jakiś czas dołączyć do jakiejś społeczności.
- Aha. - mruknęła wilczyca wstając. Weszła przednimi łapami do wody i
napiła się. Rozmowa zaczęła kleić się bardziej. Zapadał zmierzch, a
Jacklyne poczuła głód.
- Głodna jestem mruknęła.. Chyba pójdę coś sobie zła.. - urwała,
nasłuchując. Tuż nad nimi rozległ się donośny, straszny ryk. Od razu
poznała głos Groma. Oznajmiał po prostu, że rusza w drogę.
- Słyszałaś? Co to było? - jęknął złodziej.
- Hę? To? To był tylko smok. Właśnie mi oznajmił, że rusza na wyprawę.
- Gdzie?
- Do swojej znajomej. - Jackie wstała i skierowała się w stronę lasu. - No, to ja się zbieram. Idziesz ze mną?
< idziesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz